10.09.2020

Od Michaela CD Any

    Crowley był pewny, że jego przyjaciółka poradzi sobie z ewentualnymi problemami w klubie, lecz z drugiej strony martwił się o nią, że ktoś ją rozpozna i skrzywdzi. Przez taki natłok myśli mężczyzna nie mógł nawet zmrużyć oka, przez co większość czasu spędził na kanapie przed telewizorem lub medytując, z czego to drugie było dla niego korzystniejsze.
W godzinach nocnych, gdy brunet nadal delektował się ciszą i wewnętrzną harmonią, usłyszał dzwonek swojego telefonu. Cicho odetchnął, następnie wstał i skierował się do urządzenia, które ostrożnie podniósł, a gdy ujrzał przychodzące połączenie od Any, od razu się zaniepokoił.
— Tak? — rzekł do słuchawki, czekając na odpowiedź kobiety. 
— Przyjedź po mnie.. — powiedziała krótko po chwili ciszy, po czym przerwało połączenie. 
W głowie bruneta pojawiło się pełno złych myśli, że coś faktycznie się stało, że może być ranna lub ledwo trzyma się przy życiu. Przymknął oczy i głęboko odetchnął, żeby pozbyć się złej energii, po czym chwycił klucze od swojego auta i opuścił posiadłość. 
Dojazd do miasta zajął mu zaledwie kilka minut, a gdy znalazł się na ulicy klubu, rozglądał się za swoją przyjaciółką. Po chwili dostrzegł ją siedzącą na chodniku i już z daleka widział, że nie jest z nią za dobrze. Wjechał na przeciwległy pas i zatrzymał się po części na chodniku, wysiadł z wozu i od razu podbiegł do swojej przyjaciółki.
— Ana, coś się stało? — spytał, kucając przy niej.
Gdy brunet dotknął jej ciała, poczuł nieprzyjemny gorąc, co dało mu do myślenia, że coś faktycznie się stało. 
— Nigdy więcej.. — mruknęła pod nosem i cicho westchnęła. 
— Już spokojnie, Ana. — rzekł, patrząc na jasnowłosą — Chodź może do samochodu. — dodał po chwili, powoli się podnosząc na równe nogi. 
Crowley pomógł wstać przyjaciółce, której temperatura ciała zdecydowanie spadła, po czym zaprowadził ją na miejsce pasażera, a następnie sam wsiadł za kierownicę. Ostrożnie zjechał z krawężnika i wjechał na swój pas, powoli tocząc się ulicą niedaleko baru. Widział, w jakim stanie jest jasnowłosa — była zmęczona, przez co brunet nie zalewał jej pytaniami, nie chciał dodatkowo jej męczyć. 
Gdy zbliżali się do klubu, Michael dostrzegł kilka wozów przed lokalem oraz wielu uzbrojonych ludzi, którzy nie wyglądali na ochronę, policję czy imprezowiczów. Nagle rozległy się strzały w środku budynku, a zaraz strzelanina wyszła na zewnątrz, co brunetowi się nie spodobało. Zatrzymał wóz kilka metrów od zamieszania i wpatrzył się w tłum ludzi, którzy wyprowadzali przyjaciela Any.
— To Joey.. — powiedziała bardziej pobudzona — Kurwa, Jo..
— Nie mieszajmy się w to teraz, Ana. Jest za dużo ludzi, ja siebie nie kontroluje, a Ty nie jesteś w najlepszym stanie.. — powiedział jednym tchem, patrząc jak zgraja pakuje bruneta do jednego z wozów. 
Nagle jeden z gangsterów dostrzegł samochód Crowleya, co poskutkowało tym, że w ich stronę padło kilka strzałów, żeby przepędzić dwójkę przyjaciół z miejsca porwania. 
— Skurwiele.. — syknął pod nosem, od razu zawracając spod klubu.
Przejechał kilka ulic dalej, po czym zrobił niewielkie koło i wjechał w poprzednią uliczkę, gdzie nie było już samochodów ani nawet policji czy karetki. 
— Jedźmy stąd, dopóki policji nie ma. — rzekła Ana, na co Mike tylko przytaknął i skierował się do domu. 
Droga do posiadłości nie sprawiła im żadnych problemów, a gdy byli już na miejscu, weszli do środka domku i oby dwoje jakby odetchnęli. Brunet podszedł do przyjaciółki i delikatnie ją do siebie przytulił, gładząc ją po plecach opuszkami palców. 
— Pójść z Tobą do łazienki czy wolisz samotny prysznic? — spytał spokojnie, bez podtekstów. 

Ana? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics