21.10.2020

Od Nathaniela CD Niny

  Po złożeniu zamówienia, mężczyzna udał się do wolnego stolika, usiadł wygodnie i odłożył swoje rzeczy na bok. Wyjął z kieszeni swój telefon w celu sprawdzenia kilku informacji, po czym odłożył go z powrotem, kierując swój wzrok na witrynę kawiarni. Oparł się o oparcie i tak też czekał na swoje zamówienie.
— Oto Twoje zamówienie. — rzekła rudowłosa kobieta, podając mężczyźnie kawę oraz ciastko.
— Dziękuję. — odparł, zerkając na kelnerkę, krótko się przy tym uśmiechając.
W tym momencie do kawiarni weszło kilku nowych klientów, przez co kobieta tylko zerknęła na bruneta i oddaliła się za ladę w celu obsłużenia gości. Natomiast Nathaniel mógł spokojnie spożyć ciastko oraz upić kilka łyków kawy, myśląc przy tym o kilku mało istotnych sprawach. Od czasu do czasu przyglądał się innym klientom, przyglądał się ludziom, istotom człekokształtnym, które swoim wyglądem przypominały istoty ze świata elfów lub też elfy upodobniły się do ludzi, żeby idealnie wmieszać się w miejski tłum. W końcu Nathaniel nie jest jedynym elfem w Seattle. Wielu z nich uciekło ze swoich światów, zostali wygnani bez możliwości powrotu, a w najgorszym wypadku — ich świat uległ zniszczeniu.
Owe przemyślenia zostały przerwane przez nagły spokój w lokalu i choć mężczyzna miał wrażenie, że minęło kilka godzin, to upłynęło zaledwie kilka minut. W filiżance nie było już kawy, talerzyk również był pusty, a rudowłosa kobieta stała przy ladzie i spoglądała na bruneta. Ten delikatnie się uśmiechnął i wskazał spokojnym gestem dłoni na siedzenie naprzeciwko niego. Kelnerka zrozumiała gest, spojrzała na klientów i skorzystała z "zaproszenia" mężczyzny. 
— Smakowało? — zapytała widząc puste naczynia. 
— Oczywiście. Macie najlepsze ciastka w całym Seattle. — odpowiedział miło — Tak poza tym, jestem Nathaniel. — dodał przedstawiają się. 
— Nina i miło mi słysząc taką pozytywną opinię. — odparła spokojnie — I miło poznać stałego klienta od croissantów. — dodała, na co brunet szeroko się uśmiechnął. — Długo mieszkasz w Seattle? — spytała zaraz.
— Trochę już minęło od przyjazdu do miasta, choć częściej przebywam poza jego granicami. — odpowiedział — Preferuję leśne zacisza, z dala od miejskiego szumu. — wyjaśnił. 
W tym też momencie, gdy rudowłosa chciała coś powiedzieć, telefon leżący obok zaczął wibrować, a na wyświetlaczu pojawił się numer telefonu ze szkoły Adiela. 
— Przepraszam, to pilne. — rzekł szybko brunet do swojej towarzyszki.
Mężczyzna chwycił za telefon, wstał i udał w głąb kawiarni, żeby móc przeprowadzić rozmowę z dyrektorem szkoły. Jak się okazało, ktoś sprowokował młodego elfa, przez co doszło do bójki, w której Adiel użył kilku bolesnych zaklęć. 
Po skończeniu krótkiej rozmowy, Nath głęboko odetchnął i wrócił do stolika. 
— Niestety, ale muszę pilnie gdzieś jechać. — powiedział podnosząc swoje rzeczy — Ale dokończymy naszą rozmowę. — dodał delikatnie się uśmiechając. 
— Dobrze, nie ma problemu. — odparła wstając.
— I dziękuję raz jeszcze za pyszną kawę oraz croissanta. — powiedział, kierując się już do wyjścia. 
       Na terenie szkoły był po zaledwie kilku minutach. Od razu skierował się do pokoju dyrektora, w którym zastał młodego elfa, kilku młodocianych uczniów i ich rodziców oraz samego szefa placówki. Po przywitaniu się, od razu przeszli do rzeczy wyjaśniając zaistniałą sytuację. Dyrektor był bezstronny, lecz jego słowa ukrycie oskarżały młodych uczniów o dręczenie elfa, co jest surowo karane. 
— Rozumiem. — rzekł Nathaniel — Jednakże to nie usprawiedliwia Adiela. Dobrze wie, że nie może używać zaklęć, szczególnie o tak dużej mocy. Mógł zignorować zaczepki lub odegrać się w mniej bolesny sposób. — dodał i spojrzał na syna, który ewidentnie nie czuł się winny. — Z drugiej strony zachowanie chłopców świadczy o ich wychowaniu. — zerknął na ich rodziców — Za takie zachowanie powinna być poważna rozmowa i kara.
— Nie Pan jest tutaj od wyznaczania winnych. — odezwał się jeden z rodziców.
— Zgadza się, lecz Pan Harrison ma rację. To nie pierwsza taka sytuacja, gdzie ci młodzi ludzi dokuczają nadnaturalnym, lecz rozmowę na ten temat przeprowadzę indywidualnie. — rzekł dyrektor — Po za tym Adiel wykazał się ogromną cierpliwością, gdyż przez kilka godzin chłopaki mu dokuczali, a jak wiadomo, każdy ma swoje granice. Oczywiście to go nie usprawiedliwia, więc skończy się na upomnieniu, natomiast chłopcy dostaną uwagę. — wyjaśnił mężczyzna, spoglądając na każdego z zebranych. 
       Po rozmowie w szkole, młody elf wrócił na pozostałe zajęcia lekcyjne, natomiast Nathaniel wrócił do domu w celu posprzątania oraz przygotowania jakiegoś posiłku. W wolnej chwili zajął się zwierzętami i dość długo z nimi przebywał, aż do momentu gdy na dworze robiło się szaro. Pogoda oczywiście postanowiła się zepsuć, przez co elf był zmuszony udać się na miasto samochodem. 
Wstąpił do sklepu zielarskiego po kilka nowych herbat oraz po nasiona do ogródka, a gdy wrócił do pojazdu, na dworze zaniosło się na burzę, a deszcz zaczynał padać jeszcze bardziej. Cicho odetchnął i skierował się w drogę powrotną. Przejeżdżając obok znajomej kawiarni, dostrzegł stojąca w drzwiach Ninę, która zamknęła już lokal i chyba czekała, aż deszcz nagle przestanie padać, lecz ten jeszcze bardziej się nasilał. Wtem Nathaniel podjechał do rudowłosej, otworzył szybę i zaczepił kobietę. 
— Nina, wsiadaj, podwiozę Cię. — powiedział spokojnie — Chyba nie będzie w takim deszczu szła. — dodał, patrząc na kobietę.

Nina? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics