29.10.2020

Od Bianci CD. Kiery

 - To nie jest żart, poświęcę się - powiedziałam, stukając paznokciami w ucho porcelanowego kubka. Sama byłam po części zszokowana, że to powiedziałam, ale z drugiej strony byłam ciekawa reakcji dziewczyny, przez co na mojej twarzy widniał znikomy - ale jednak zauważalny - uśmiech.

- Dobrze. Jesteśmy w kontakcie. - powiedziała, udając obojętną. W jej oczach jednak było widać zawahanie. Nie dziwiłam się, w końcu jeszcze dziś chciałam ją zabić.

***

Kiedy byłam już praktycznie gotowa, napisałam wiadomość do Kiery z adresem, mając nadzieję, że nie pojawi się za dwie minuty. Nie byłam jakoś szczególnie wystrojona, potrafiłam ubrać się bardziej wyjściowo, jednak dziś nie widziałam takiej potrzeby. Założyłam czarne, przylegające do ciała dżinsy, czerwone body i zwykłe, białe trampki. Po otrzymaniu wiadomości zwrotnej od dziewczyny, rozpuściłam włosy i pomalowałam usta czerwoną szminką. Chwyciłam torbę, pożegnałam się z psem i powoli udałam do wyjścia. Miała być za dwie minuty, więc nie musiałam się spieszyć. Byłam ciekawa, jak przyjdzie ubrana - w końcu nie powiedziałam, gdzie mam zamiar ją zabrać. Zza klatkowych okien widziałam, jak słońce powoli zachodzi, tym samym opuszczając budynek. Od razu w oczy rzuciła mi się długowłosa, oparta o pień drzewa. Nie sądziłam, że odstawi się jak na konferencję prasową. Zmierzyła mnie wzrokiem i wzdychając, podeszła bliżej.

- Gdzie idziemy? - spytała, a ja zaśmiałam się. Naprawdę intrygował mnie fakt, że nie zdążyła domyśleć się tak prostej rzeczy.

- Do klubu. - odpowiedziałam po chwili namysłu. - strój masz jak widzę adekwatny do okazji. - jeszcze raz parsknęłam śmiechem.

- Nie czuję potrzeby się stroić. - rzuciła, a ja już odpuściłam sobie dalsze drwienie z dziewczyny, zobaczymy, czy jest tak pewna siebie podczas picia. Machnęłam ręką, na znak, aby poszła ze mną. Szłyśmy w ciszy, którą chyba obie nie do końca wiedziałyśmy jak przełamać. W końcu dotarłyśmy na miejsce. Na szczęście zdążyłyśmy przed największymi kolejkami, więc praktycznie od razu znalazłyśmy się przy wejściu. Moją twarz ochroniarz poznał praktycznie od razu, więc bez większego pokazywania dokumentów wpuścił mnie do środka - niby nie ma czym się chwalić, ale pojawiałam się tam często, tak samo często brali ode mnie dokumenty, więc chyba nie dziwne, że jestem z nimi na 'ty'. Kierę jednak zatrzymał i zażądał ukazania dokumentu potwierdzającego pełnoletniość. Jakby nie patrzeć, nie byłam pewna, czy dziewczyna ma skończone osiemnaście lat, czy kończy je dopiero za, na przykład, miesiąc, więc postanowiłam zainterweniować.

- Jest ze mną. - rzuciłam na tyle głośno, aby było mnie słychać przez dudniącą ze środka muzykę. Ochroniarz tylko zeskanował ją wzrokiem i skinął niechętnie głową, na znak, że może wejść. Wypuściłam powietrze z klatki piersiowej, zadowolona, że obyło się bez większych ceregieli. Weszłyśmy do pomieszczenia, w którym już na wejście było czuć mocny zapach alkoholu. Oczywiście, mimo dość wczesnej godziny znalazły się pijaczyny, które ledwo trzymały się na nogach i prawie taranowały każdego na swojej drodze. Widziałam, że moja towarzyszka nie odnajduje się w takich miejscach, więc złapałam ją za nadgarstek, żeby w jednym kawałku dotarła mi do baru. Drugą ręką złapałam torebkę w miejscu suwaka, aby przypadkiem coś mi nie "wypadło". Kiera chyba to zauważyła, bo chwilę później zrobiła to samo. Niby nikt nic mi tu nigdy nie ukradł, ale różni ludzie się kręcą. Po chwili znalazłyśmy się w miejscu, w którym można w miarę spokojnie usiąść. Młody mężczyzna podszedł do nas, o dziwo z uśmiechem i standardowym dla niego pytaniem.

- Co podać pięknym paniom? - rzucił. 

Podrywacz.

Spojrzałam na Kierę, jednak nie byłam w stanie wyczytać z jej twarzy jednoznacznej odpowiedzi. 

- Pijesz?

- W sumie to nie wiem, mogłabym ale jed...

- To samo co zawsze, tylko dwa razy. - przerwałam jej, zanim jeszcze zaczęła swój monolog egzystencjalny. Odwzajemniłam uśmiech barmana, a ten szybko przygotował kolorowe drinki. Podziękowałam mu, a ten odszedł do innych klientów. Szkoda, że do mężczyzn nie podchodził taki uśmiechnięty. Chwyciłam szklankę i zaczęłam siorbać napój ze słomki, przyglądając się Kierze. Jak na osiemnaście lat, obchodziła się z tym alkoholem naprawdę ostrożnie. Mimo wszystko, opróżniła naczynie dosyć szybko, a ja nie miałam zamiaru pozostać jej dłużna. Powoli zaczęła rozkręcać się jakakolwiek rozmowa, zaczęłyśmy domawiać sobie alkoholu i coraz lepiej bawić. Nie miała ona absolutnie mocnej głowy, ale widziałam, że jeszcze daje radę, więc zaciągnęłam ją na parkiet. Nie chwiałyśmy się jeszcze za bardzo, więc postanowiłam skorzystać z okazji. Początkowo moja towarzyszka nie była do tego za bardzo przekonana, ale w końcu jakoś udało mi się ją rozruszać. Bawiłyśmy się razem naprawdę dobrze, chyba pierwszy raz w życiu. Żadną nowością nie było to, że podeszło do nas dwóch mężczyzn - raczej niedużo starszych od nas. Skończyło się to tak, że wylądowaliśmy na dwóch różnych końcach klubu, mówiąc szczerze przez chwilę zapomniałam o dziewczynie. Poznany chłopak wydawał się naprawdę w porządku, nawet kontrolował położenie rąk podczas tańca, co było wyczynem. Prawie skończyło się to wspólną wizytą w toalecie, jednak stwierdziłam, że przecież jestem tu z kimś i nie powinnam mimo wszystko aż tak się zagalopowywać. Wymieniłam się numerami z niejakim Zackiem, po czym zaczęłam szukać Kiery wzrokiem po pomieszczeniu. Nigdzie jej nie widziałam, więc pomyślałam, że może siedzi przy barze. Tam jednak zastałam tylko barmana, którego poprosiłam o mocniejszego drinka. Szybko go dostałam i wypiłam, więc równie szybko wróciłam do wcześniejszego zajęcia.. W końcu zobaczyłam ją z chłopakiem, z którym wcześniej tańczyła. Wyglądało mi to na dosyć gorącą sytuację, więc przez chwilę się zawahałam, jednak potem zauważyłam, że młoda wcale nie jest zadowolona z tego powodu. Bez większego namysłu ruszyłam w ich stronę, z zamiarem natychmiastowego oddelegowania tego typa do domu. Wpieprzyłam się między nich, przez co ręce chłopaka wylądowały na mnie, jednak ten po zorientowaniu się, co się dzieje, odsunął się nieznacznie.

- Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz?! - krzyknęłam, zbliżając się do niego i patrząc prosto w oczy. Ten tylko zaśmiał mi się w twarz.

- Właśnie prawie przeleciałem tą laskę, możesz mi nie przeszkadzać? - z niedokońca wiadomych mi przyczyn, coś się we mnie zagotowało. Pchnęłam do tyłu brunetkę stojącą za mną i zamachnęłam się, uderzając pięścią w twarz zboczeńca z niewyparzoną gębą.

Nie miałam zamiaru być damą w opałach.


Kiera ?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics