2.06.2020

Od Anzaia CD Elizabeth

Byłem na siebie wściekły, miałem dość. Chciałem zrezygnować z pracy, wynieść się z tego miasta. Jednak to nie zależało ode mnie Według Kiriko, stawałem się coraz lepszą bronią. Nie patrzono na mnie jak na istotę, żywą, czującą i myślącą. Byłem tylko narzędziem, nie mogłem tego zmienić.
W pewnej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi nie spodziewałem się gości. Nie miałem chęci się z nikim widywać. Zaciągnąłem nosem powietrze znałem ten zapach. To była Elizabeth, nie była sama. Zastygłem nieruchomo, bałem się otworzyć drzwi, a z drugiej strony tak bardzo chciałem ją zobaczyć. Przez myśl przeszło mi, jak się na nią rzucam, zamknąłem oczy o zobaczyłem obraz swojej martwej miłości. Drżałem cały, poszedłem do łazienki, opłukałem twarz zimną wodą. Serce biło mi jak szalone, wahałem się. Podszedłem do drzwi oparłem się o nie plecami.
- Kto tam ? - spytałem.
- Anzai to ja... otwórz.
Wziąłem głęboki wdech, otworzyłem zamki i złapałem za klamkę. Ujrzałem dziewczynę a obok niej dwa psy. Suczka stała bez kagańca, miała najeżoną sierść i obserwowała każdy mój ruch. Pies był spokojniejszy po prostu stał.
- Wejdź, widzę, że masz obstawę. - uśmiechnąłem się.
Elizabeth weszła a wraz nią jej czworonogi.
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć Anzai, dziękuje. - szepnęła.
- Nie powinnaś, to ja przepraszam, napijesz się czegoś ?
- Tak ...
Suczka cały czas miała mnie na celowniku. Chyba ona sprawiała, że oboje czuliśmy się znacznie bezpieczniej i chwała jej za to.
Położyłem na blacie baru szklankę.
- Wybieraj, tutaj jest samo obsługa, z resztą to już wiesz.
- Przy pierwszym spotkaniu zrugałeś mnie za picie alkoholu a teraz sam mnie częstujesz nim na wejściu.
- Nie musisz pić jeśli nie chcesz.
- Czemu zniknąłeś ? - szybko zmieniła temat, sięgając po jedną z butelek.
- Musiałem dowiedzieć się, czemu tak się stało.
- Dlaczego ?
- Jestem gorszy niż wampiry, działa na mnie każda krew.
- Nadal będziesz na nich polował ?
- Nie chce, jestem gorszy od nich, to oni powinni mnie zgładzić. - oznajmiłem.
- Czyli chcesz aby to na Ciebie polowali ?
- Chciałbym odejść... jednak nie mogę.
- Czemu ?
- Mój szef, się uparł.
- Postaw się im !
- Jestem tylko bronią, a nie człowiekiem, działam w rękach właścicieli, z resztą nie ważne.
- Czemu nie pijesz ?
- Po co ma  otępiać umysł i narażać Ciebie, że coś mi odwali ?
- Czemu miało by ?
Uświadomiłem sobie, że jeśli wyznam jej coś, to ona mnie odrzuci. Dzięki temu, łatwiej mi będzie się od niej odciąć. Musiałem ratować ją i siebie.
- Elizabeth, podniecasz mnie...sama obecność twoja napawa mnie strachem, przed przemianom. Nie chce abyś skończyła pod ziemią. - uśmiechnąłem się lekko.

Elizabeth ?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics