Dziewczyna poczuła się zobowiązana do wyjawienia powodów, przez które wolała unikać niechcianych przemian. Na szczęście Anzai zostawił butelkę z whisky i szklankę, wzięła alkohol i uzupełniła naczynie do połowy. Wzięła łyk, szukając najciekawszych aromatów.
- Zacznę od tego, że mogę kontrolować przemianę, oczywiście o ile jej chcę. Wtedy jest wszystko w porządku, włażę w swoją drugą skórę i tyle. Niestety, gdy pojawia się jakaś nieciekawa sytuacja na przykład taka jak dziś i nie zapanuje nad przemianą... Przedstawię może to może na przykładzie sprzed kilku lat. Był sobie jeden chłopak, który mi się bardzo podobał, kilka razy się spotkaliśmy, otworzyłam się przed nim i pewnego dnia nastąpił rozłam. Uczyliśmy się w tej samej szkole, więc wieści o jego zaginięciu bardzo szybko się rozniosły. - Estera poczuła, jak wodnista ślina napływa jej do ust, ponownie wzięła łyk whisky i opowiadała dalej. - Mój brat bliźniak był w tym czasie na treningu szkolnej drużyny, a ja odpoczywałam w ogrodzie. Od razu po otrzymaniu wiadomości dałam się ponieść emocjom i zaczęła się przemiana. Po kilku dniach obudziłam się nad jeziorem, jak się później okazało, trzysta kilometrów na północ od Seattle. Chcąc wrócić do domu, ponownie się przemieniłam w wilka i szłam swoim śladem. Drugiego dnia szłam przez jakąś dziką plażę, był tam nie tylko mój zapach, znalazłam rozszarpany namiot i dwie martwe dziewczyny, miały może po osiemnaście lat. Były całe we krwi, wszędzie miały rany, rozszarpane gardła... - Wypiła końcówkę alkoholu ze szklanki i spojrzała na bruneta. Nie wiedziała, czy jest jej wstyd, czy szukała u niego zrozumienia. Mężczyzna tylko patrzył na nią, popijając zawartość swojej szklanki. Opuściła wzrok, wpatrując się w szklane naczynie, w swojej dłoni zaczęła mówić dalej. - Wszędzie były moje ślady, mój zapach, ich i moja krew. Nie wiedziałam co zrobić, więc uciekłam dalej po swoich śladach, na trzeci dzień trafiłam do domu. Oczywiście musiałam się wytłumaczyć, czemu tak nagle zaginęłam, ojciec z policją wiedzą, że byłam u swojej przyjaciółki w domku letniskowym. Prawdę zna tylko mój brat i przyjaciółka... I teraz też ty. Często myślę o tych dziewczynach, o tym, że nie zapanowałam nad sobą i przez to straciły życie. Nie znam ich imion, nie wiem kim były i tak właściwie to wolę nie wiedzieć. Jakoś się po tym pozbierałam i teraz na wszelki wypadek zawsze z sobą noszę zastrzyki. Niestety resztę mam w domu, ale na kilka dni już mam z głowy przemiany. Oczywiście, gdybym teraz zechciała się zmienić, mogłabym to wymusić, ale ból byłby sto razy gorszy niż zwykle. W sumie to nieważne. - Powiedziała, uśmiechając się od niechcenia i ponownie wlała sobie pół szklanki whisky. - Mam nadzieję, że się nie gniewasz, brunet przecząco pokręcił głową i uśmiechnął się przyjaźnie. - Często tak zapraszasz do siebie obcych? - Spytała, rozglądając się ciekawie po otoczeniu, willa była urządzona w bardzo dobrym guście. Chociaż nie widziała reszty pomieszczeń, obstawiała, że nie wyglądają na pewno gorzej od barku i widocznej części salonu.
- Czasem się zdarza i... - Chciał powiedzieć coś więcej, ale Estera zeszła z barowego stołka ze szklanką w dłoni i skierowała się do salonu. Nie było to w ogóle kulturalne, lecz w porównaniu z tym, do czego się przyznała, stwierdziła, że nie nie będzie to aż takie złe.
- Nie myliłam się, masz dobry gust. W moim domu też jest przestronnie i nowocześnie, ale chyba trochę bardziej przytulnie. - Rozglądała się i usłyszała burczenie w brzuchu. Spojrzała na Anzaia i uśmiechnęła się przepraszająco. - Mój żołądek stwierdził, że jednak nie wystarczy mu whisky, a kolację miałam zaplanowaną po powrocie z miasta. Dostanę może jakąś bułkę albo owoc? W sumie to może być cokolwiek. - Spojrzała na Anzaia, który spokojnie stał i wypijał resztki alkoholu ze szklanki. - Przepraszam, pewnie przeszkadzam, ale naprawdę zależy mi na tym, by coś zrobić. Myślę, że gdybym zaczęła drążyć sprawę sama lub z moimi znajomościami to moje przeżycie wahałoby się zapewne w granicach pięćdziesięciu procent. - Powiedziała, lekko marszcząc brwi i zaczęła wracać w stronę barku.
Lekki szum w głowie pozwolił jej się rozluźnić, jednak wiedziała ile może wypić i aby nie zagadać bruneta na śmierć oraz żeby nie stracić na równowadze stwierdziła, że na dziś wystarczy jej szklanka whisky. Dopiła resztkę i zatrzymała się przed mężczyzną.
- To jak będzie? - Spytała, unosząc jedną brew do góry, jakby miało dać jej to kilka punktów przewagi, chociaż wiedziała, że nie będzie łatwo wygrać to starcie.
Anzai?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz