8.07.2020

Od Michaela CD Any

    Crowley w skupieniu słuchał swojej przyjaciółki, nie miał nawet zamiaru wejść w jej słowo, lecz gdy usłyszał, że ma porozmawiać z ojcem mafii, delikatnie nim wzdrygnęło.
— Wybacz Ana, ale nie mam zamiaru rozmawiać z tym bezmyślnym dzieciakiem. — powiedział, przenosząc wzrok na bruneta — Szczególnie, że prawie doprowadził do Twojej śmierci. — spojrzał ponownie na kobietę — On prawie Cię zabił. — mówił spokojnym tonem, patrząc prosto w oczy blondynki. — I myślę, że sprawę można uznać za zakończoną. — dodał, powoli wstając od stołu. — Będę czekać w aucie. — po czym wyszedł z willi. 
Spokój, którym emanował brunet, był momentami przerażający, a głos, który z siebie wydobywał podczas rozmowy, przyprawiał o dreszcze nie jednego słuchacza. Jedni by powiedzieli, że to cisza przed burzą, inni, że zwykła próba perswazji.
Po kilku minutach zjawiała się Ana, która bez słowa wsiadła na miejsce pasażera i czekała, aż Michael odjedzie spod willi Joey'a. Nie myśląc długo, ruszył w kierunku domu przez leśne ścieżki, a że było sucho, droga nie sprawiała większych problemów. 
Gdy oby dwoje znaleźli się w domku kobiety, na przywitanie przybiegł cały zwierzynie, no oprócz kruka, który siedział na najwyższej szafce i obserwował całe zgromadzenie. Jednak między dwójką przyjaciół panowała cisza, trochę nieprzyjemna cisza, czego Michael za bardzo nie lubił. Podszedł więc do blondynki, mocno ją przytulił i choć stawiała opór, nie odpuścił. 
— Przepraszam. — szepnął do jej ucha ciepłym tonem, przez co jasnowłosa zaprzestała wyrywania się — Naprawdę przepraszam. — dodał, biorąc głęboki wdech, żeby zaciągnąć jej zapach. To go uspokajało. 
— Nie rób tego więcej. — szepnęła delikatnie przy tym wzdychając — Rozumiesz? — oderwała się spokojnie od przyjaciela — Masz tego więcej nie robić! — podniosła ton i uderzyła bruneta w tors — Wiesza, jak się bałam?! — krzyczała smutno, choć nie uroniła ani łzy. Chyba się jej skończyły. 
— Wiem, przepraszam.. — mówił Crowley. 
— Masz mi obiecać, że już nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz.. — powiedziała już spokojniej. 
— Obiecuję. — rzekł krótko, ponownie przytulając do siebie jasnowłosą. 
W uścisku trwali dłuższą chwilę, a gdy kobieta była znacznie spokojniejsza, odstąpiła na krok od przyjaciela i spojrzała na jego twarz, przez co mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, co Ana zaraz odwzajemniła. 
— Głupek.. — mruknęła pod nosem i odeszła do salonu. 
— Tak, wiem, jestem głupkiem, pajacem i idiotom. Nie musisz mi tego powtarzać. — powiedział spokojnie z nutką żartu dla rozluźnienia atmosfery. 
Gdy Ana przesiadywała w salonie, Michael poszedł zająć łazienkę na dłuższą chwilę, żeby zmyć z siebie ślady walki i wspomóc swoją regenerację, która przez zabrudzenia skóry, nie była w stanie zagoić kilku ran.

Ana?
Jeszcze pamiętam jak się pisze. xD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics