19.07.2020

Od Minho CD Silasa

 Cała sytuacja musiała zostać wyjaśniona na kartce. Było to dość trudne, dlatego też Koreańczyk streścił wszystko w kilku zdaniach, na sam koniec wyjaśniając sytuację z głosem. Na tym najbardziej się skupił. Do końca nie pamiętał, co musiało się wydarzyć, że stracił głos, lecz zapamiętał jedno - tylko jedna ampułka była w stanie przywrócić możliwość mówienia. Podając kartkę Silasowi, spoglądał na niego przez dłuższą chwile, co później spowodowało kolejną serie pytań. Najbardziej skupiony był na tym, kto to powiedział, że wiedział w jaki sposób mogą zwrócić mu głos. Jednak chłopak nie pamiętał wyglądu ów mężczyzny. Nie znał go. Nie potrafił opisać wyglądu. Nie wiedział jak się nazywał. Tylko był osobą, która zajmuje się handlem. Tyle był pewny. Jednak to wszystko... było tyle warte, co nic. Dlatego na każde pytanie wyższego kręcił głową. Domyślał się, iż jemu to nie przeszkadzało. Nie można ukryć tej niechęci pomiędzy dwójką. Chcąc nie chcąc - nie zaczęli za dobrze znajomosci i pewnie taki stan wzajemnej niechęci będzie się długo utrzymywać. Pomimo całej tej sytuacji, Lee zdecydował się wykorzystać chwilowe zniknięcie mężczyzny, żeby udać się do wyjścia z mieszkania. Chciał wrócić do swojego mieszkania. Jego współlokator mógł mieć wiele domysłów na temat tak nagłego zniknięcia... a nie chciał, by ten tyle się przejmował, więc wolał go upewnić w tym, że żyje. No ale, byłoby za pięknie, gdyby zdołał wyjść przed powrotem gospodarza. Nie udało się. No cóż. Odszedł od drzwi wejściowych, przy których zdjął buty i skierował się na powrót na kanapę. Silas zaczął tłumaczyć kwestie tego, co mogło zostać użyte na Minho, lecz Azjata nie był w pełni skupiony na jego wypowiedziach. Wciąż skupiał się na współlokatorze, jak i ukochanych kotach. Ah... i praca. Właśnie. Praca. Powinien jak najszybciej to wyjaśnić i wrócić do swojej rutyny. To, że nie mówi... trzeba dać radę. Nie powinien się poddawać. Zdecydowanie nie. Nikt nie każe ciagle mu rozmawiać z klientami, wystarczy, że ich obsłuży, prawda? Prawda. Z migowego za wiele nie potrafi, najwiecej nauczył się podstaw w komunikowaniu się... i ewentualnym wyzywaniu kogoś. To nieistotne... lecz coś takiego nie jest wystarczające do pełnej komunikacji z innymi osobami. Musi nauczyć się więcej, bo na dłuższą metę nie da rady wszystkiego pisać, czy pokazywać cięższych rzeczy, których jeszcze się nie nauczył. Odczuwając w pewnej chwili ból na prawym ranieniu, zmarszczył niezadowolony brwi, łapiąc się za bolące miejsce. Jego spojrzenie od razu wyładowało na Silasie, na którego wyzywał w swoich myślach. Co prawda w oczach Minho łatwo było dostrzec złość i niezadowolenie, iż została naruszona jego strefa prywatna... no ale cóż, inaczej tego nie wyrazi, a nie chce pokazywać na migi, gdyż domyślał się, iż starszy mężczyzna je znał. Skąd? Kiedy na migi pokazał Blackowi, że chciałby kartkę i długopis, zauważył jak ten sam mu odpowiadał, lecz szybko się powstrzymał. W końcu rudowłosy aż tak dobrze nie potrafił się porozumiewać, więc trudno mu byłoby określić, co chciałby odpowiedzieć mu drugi. Tak też - nie wyzywał go w owym języku, całkowicie odsuwając od siebie tę myśl. Zamiast tego, wciąż wyzywał na towarzysza w myślach. 
- Słuchasz mnie? - pytanie ze strony Silasa przywróciło Minho do życia, na co wzruszył cierpko ramionami. Na ten ruch starszy westchnął głośno, zabierając się do powtórzenia. - Nie wiem, kto jest tym, który sprawił, że przestałeś mówić. Pewnie to ktoś z zewnątrz, niekoniecznie siedzących w ich szeregach... a raczej osoba, która zarządza wszystkimi aukcjami, a sam w nich nie uczestniczy, rozkazy wydaje z zewnątrz. A przynajmniej tak mi się wydaje, to tylko domniemanie. Za wiele przy Tobie pewnie nie mówili ze względu na swoje bezpieczeństwo. Szczególnie w takiej sytuacji, że ktoś może im ukraść towar. Nieważne. Jest taka opcja, iż zaczną Cię szukać. Musisz być dla nich wartościowy skoro w klubie już zaczęli działać, a na aukcji chcieli sprzedać jako ostatniego. Coś jest na rzeczy, pytanie brzmi co. Można się tego tylko dowiedzieć przez twoje pojawianie się w pracy, jak i w tym klubie, co ostatnio byliśmy. Pewnie nie znasz migowego dość dobrze, więc nauczę Cię najważniejszych, ale i podstawowych migów, żebyś, w razie czego, mógł się porozumieć z innymi. Odnalezienie osoby, która ma ampułkę, czy cokolwiek podobnego przywracającego głos, zajmie pewnie trochę czasu, więc migowy będzie Tobie potrzebny. A raczej wątpię, żebyś chciał ciągle pisać na kartkach. Poszukam informacji w kwestii odebrania głosu, bo zawsze można szukać pomocy gdzieś indziej niż z samego źródła, które Ci je odebrało. - na tym skończył swoje tłumaczenie, na co Lee pokiwał jedynie głową, słabo się uśmiechając. 
  Chłopak był zmęczony, dlatego jak tylko wygodniej się ułożył na kanapie, spoglądając na gospodarza, ziewnięcie opuściło jego usta, a niedługo po tym udało mu się zasnąć. 

*** 

  Mężczyzna średniego wzrostu stał na środku pomieszczenia,, na krześle. Wpatrując się w ścianę przed sobą. Nie było widać jego twarzy, ponieważ Lee stał za nim. Jednak w momencie, kiedy odwrócił się w jego kierunku, chłopakiem coś wstrząsnęło. Poczuł ścisk żołądka, gdy ich spojrzenia się spotkały na ułamek sekundy. Niepokój, strach, to odczuwał najbardziej. Kim był ów nieznajomy? Nie miał pewności, czy go znał... a może go spotkał? Może to ten, który odebrał mu głos? A może to ktoś całkiem inny? Nie wiedział, gdyż w momencie, kiedy się nad tym wszystkim zastanawiał, w jego kierunku została wyciągnięta broń, a na sam dźwięk przeładowania jego ciało nie chciało się ruszyć. Stał jak wryty w ziemie. Najmniejszy ruch, a raczej próba ruchu, nawet palcem u dłoni, sprawiał mu niemiłosierny i dziwny ból, którego nie potrafił wyjaśnić. Strzał i ciemność. 

 Wybudzony ze snu ostatnią, zapamiętaną sceną, poderwał się do siadu. Był zlany potem. Serce biło tak szybko, jakby zaraz miało się zatrzymać bądź wyskoczyć z klatki piersiowej. Jedno z dwóch. Dość niepewnie rozejrzał się po pomieszczeniu, dopiero wtedy spostrzegając, iż nie znajdował się już w salonie. Zaczesując włosy do tylu, które były spocone ze strachu przez sen, pokręcił w niedowierzaniu głową. Zszedł z łóżka i podążył do wyjścia z pokoju. Nigdzie nie było Silasa. W żadnym z pomieszczeń, do których zajrzał. Nawet w łazience, którą udało mu się znaleźć, więc też z tego skorzystał i załatwił potrzebę fizjologiczną. To po tym wrócił do punktu wyjścia, jakim była sypialnia, w której się obudził. Rozglądając się w ciemnościach, obawiał się, że zaraz się o coś potknie, co jednak nie miało miejsca na całe szczęście. Chciał sobie pośpiewać, ale nie miał możliwości. Telefonu także nie posiadał, został mu odebrany. Dlatego też usiadł na łóżku, przed tym pozbywając się ubrań, pozostając w samej bieliźnie. Chowając się pod pościelą, zasłonił się nią od góry do dołu, kuląc się na środku materacu, jakby miało mu to pomóc. Oczywiście, nie pomogło. Czuł się zmęczony i przerażony tym, co się działo w ostatnich dniach. A sam sen był gwoździem do trumny. Co miał o tym wszystkim myśleć? Dlaczego mu się to wszystko przydarzyło, czemu to mu się śniło? Dlaczego? 
  Rozmyślając o tym wszystkim, niespodziewanie poczuł dłoń na swoich plecach, przez pościel. Gdyby nie stracił głosu, zapewne by krzyknął z przerażenia... ale jedynie zasłonił twarz dłońmi, zamykając oczy, kiedy tylko pościel została z niego zdjęta. Dość niepewnie rozsunął palce, otwierając jedno oko, zerkając w kierunku, jak się okazało, Silasa, na co odczuł ulgę. Słabo się uśmiechnął, dopiero wtedy się rozluźniając. W końcu nie wiedział, kto i kiedy może go szukać, żeby zabrać do miejsca, z którego dopiero co został zabrany. Czuł się jak małe dziecko, które potrzebuje cudzej opieki, przez co jedynie sprowadzał problemy. I pewnie był obciążeniem. 

Silas?   

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics