17.07.2020

Od Niny CD Liama

     – Trzeba cię odwieźć? – zapytała dziewczyna, która weszła przed chwilą do kantorka ratowników.
     Mężczyzna siedzący obok mnie wzniósł oczy ku niebu i pokręcił głową, a ja momentalnie się uśmiechnęłam. Od razu było widać, że to rodzeństwo. Jednocześnie chcieli rzucić się sobie do gardeł i ochronić drugiego przed jakimkolwiek cierpieniem. Przypominali mnie i Ricka, gdy byliśmy młodsi. 
     – Nie, dziękuję. Jestem samochodem i muszę załatwić jeszcze parę spraw na mieście. – odpowiedziałam na pytanie i napiłam się herbaty.
     – Chyba sobie żartujesz – usłyszałam. Podniosłam wzrok, a moje oczy napotkały surowe spojrzenie Liama. – O mało co nie utonęłaś, a teraz chcesz jeszcze kierować autem? – Prawda, nie byłam w najlepszej formie, jednak nie chciałam być nachalna. – Odwiozę cię i nie chcę słyszeć nawet słowa sprzeciwu, nie jesteś w stanie prowadzić samochodu w takim stanie, oczywiście bez urazy. – zerknął na mnie wymownie, chcąc jeszcze bardziej podkreślić swoje słowa.
     – W porządku – zgodziłam się. Czułam, że dalsze próby postawienia na swoim skończą się niepowodzeniem. Przekonywujące spojrzenie mężczyzny również dało mi do zrozumienia, że nie wygram tego starcia nawet jeśli bardzo bym tego chciała. – Bardzo dziękuję za herbatę – zwróciłam się do Liama – i za ratunek. – odwróciłam się do dziewczyny stojącej przy wejściu i posłałam jej najbardziej szczery uśmiech, na jaki było mnie stać – Pójdę do szatni się przebrać. – Odstawiłam kubek na stole i skierowałam się w stronę wyjścia. 
     Kiedy mijałam ratowniczkę stojącą w drzwiach, miałam wrażenie, jakby chciała zaoferować mi swoją pomoc, jednak nie zrobiła tego. I może nawet lepiej, bo i tak miałam wrażenie, jakby wszyscy dookoła obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Mieli swoje powody – gdyby nie oni, utonęłabym w tym nieszczęsnym basenie. Skarciłam się na samą myśl o tamtym zdarzeniu. Mogłam bardziej się wysilić, kiedy dziękowałam kobiecie za ratunek.
     Zabrałam swoje rzeczy z basenu i udałam się do szatni. Szybko umyłam ciało i włosy, które wręcz domagały się szamponu, po czym przebrałam się w jeansy i bluzkę na ramiączkach. Narzuciłam jeszcze na siebie zimowy sweter i zaczęłam suszyć włosy, które już po kilkunastu minutach wyglądały wystarczająco znośnie, żeby nie ukrywać ich pod czapką. Po ich rozczesaniu związałam je w wysoki kucyk, ubrałam kurtkę i buty, a następnie założyłam torbę na ramię i skierowałam się w stronę wyjścia.
     Potajemnie miałam nadzieję, że na drodze, która dzieliła mnie i mój samochód, nie spotkam Liama. Zdecydowanie bardziej na rękę byłby samodzielny powrót do mieszkania we własnym aucie, którego nie musiałabym zostawić na basenowym parkingu. Sam pomysł jutrzejszego odbioru samochodu z tego miejsca powodował u mnie całkowite zniechęcenie, któremu zaczęła towarzyszyć desperacja, gdy tylko zobaczyłam mężczyznę opartego o ścianę budynku. Przeglądał coś w telefonie pogrążony we własnych myślach, jednak jego wzrok poszybował w górę, gdy tylko pojawiłam się na horyzoncie.
     – Gotowa? – zapytał, chowając telefon do tylnej kieszeni spodni. Pokiwałam energicznie głową, nie chcąc dać mu do zrozumienia, że ani trochę nie pasuje mi to, na co się zgodziłam. Bo nie pasowało. Ale wiedziałam, że gdyby role były odwrócone i to ja miałabym na sumieniu bardzo prawdopodobny wypadek na drodze, postąpiłabym dokładnie tak samo. Z tym przekonaniem podążyłam za Liamem w stronę jego samochodu, nadal bijąc się z własnymi myślami.

Liam?
miało być dłuższe, ale jakoś tak wyszło że nie jest :c

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics