7.07.2020

Od Any CD Natalie

Było ciężko. Dla mnie, moich możliwości, by poradzić sobie z natłokiem pracy, który się na mnie zwalił. Cóż jednak można było poradzić? Pozostawało mi w zasadzie tylko pogodzenie się z tym, że ta praca, bądź co bądź, była w pewien sposób sezonowa. W sezonie, w którym często urządzano wesela, miałam o wiele więcej roboty, niż poza nim... Musiałam przebrnąć tylko przez ten okres, a potem powinno być łatwiej.
Albo ten nawał pracy był pierwszym znakiem, że może warto byłoby pomyśleć nad zatrudnieniem do cukierni pracownika, który choć trochę odciąży mnie z robieniem tych tortów. Bo naprawdę, w takim tempie szybko się zajadę.
- Pośpiesz się, jedzenie niedługo będzie gotowe! - usłyszałam nagle głos Nat, gdy stałam przed szafą w mojej sypialni, tępo wpatrując się w poukładane w niej ubrania. Nie miałam jakoś natchnienia. Nie mogłam się na nic zdecydować, choć, prawdę mówiąc, to, co w tym momencie założę, nie miało większego znaczenia. Nat i tak nie zwróci na to uwagi...
W końcu, chcąc nie chcąc, wyciągnęłam losowy t-shirt i jeansowe shorty, które szybko na siebie założyłam i w końcu wyszłam z pokoju. Kierując się w stronę kuchni, zatrzymałam się na moment w salonie, żeby zobaczyć, co robi zgraja wariatów, jaka tu teraz mieszkała. Na moje usta wypłynął lekki uśmiech, gdy zobaczyłam, że Ciri, jak gdyby nigdy nic, bawi się z Archerem... do momentu, jak mnie zobaczyła. Wtedy zatrzymała się jak wryta, mocno stając na wszystkich czterech łapach i powoli opuszczając ogon w dół. Chociaż tyle, że go już nie podkulała co chwilę. Czuła się już pewniej, zrozumiała, że to jest jej dom i może czuć się w nim bezpiecznie, otoczona przez swoją, nieco dziwną i zdecydowanie nietypową, sforą.
Nie chciałam jej niepotrzebnie stresować swoją obecnością. Przeniosłam spojrzenie z niej na Finna, który, gdy tylko dostrzegł, że na niego patrzę, rozpoczął swoją kakofonię pisków. Podbiegł do mnie, machając ogonem i przy moich nogach położył się, odwracając na grzbiet, nadstawiając mi brzuch do głaskania. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok, schyliłam się powoli, smyrnęłam jego miękką sierść. Dopiero potem wstałam i ostatecznie skierowałam się do kuchni, rzucając jeszcze wzrokiem na śpiącą na regale Siwę. Naszło mnie przy tym pytanie, czy Nat ją zauważyła. A jeśli zauważyła, czemu jeszcze nie zapytała. Ostatecznie jednak wzruszyłam ramionami, uznając, że to w sumie bez znaczenia.
- Jestem - mruknęłam cicho, gdy już stanęłam w wejściu do kuchni. Nat wzdrygnęła się lekko, chyba wystraszona (całkiem prawdopodobne, że zapomniałam wydawać jakieś dźwięki podczas chodzenia), ale szybko odwróciła się do mnie z uśmiechem, wymachując szpatułką... Odpowiedziałam na jej uśmiech uśmiechem. - Uważaj z tym, bo chlapiesz - wskazałam ruchem głowy na przedmiot w dłoni dziewczyny. - Co gotujesz?

Nat?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics