28.07.2020

Od Kangsoo CD Liama

Spojrzał wprost w oczy Liama, lecz wtem odwrócił wzrok. Było mu głupio. Głupio, że tak łatwo się wydał. Chciał sam ogarnąć całą tą sprawę, w najlepszym przypadku zrobiłby to tak, że przyjaciel nawet by tego nie spostrzegł. W końcu to nie jego pierwszy raz, kiedy ktoś przejął nad nim kontrolę. Z różnymi osobami miał do czynienia i jak widać od każdej z nich uciekł. Teraz więc również mogło się udać. I niekonieczne było wsparcie. Z tego właśnie powodu źle się z tym czuł, że wciągnął w to wszystko Liama. Jakby on mało miał problemów. Na pewno było wiele spraw i kwestii, z którymi on się nie chciał dzielić, a tu jeszcze kłopot Koreańczyka.
Nie odpowiadał przez pewien czas, ponieważ na moment zapomniał o pytaniu przyjaciela. Gdy jednak sobie o nim przypomniał, popadł w zamyślenie.
– Cóż, wszystko zależy od tego, jak dokładny będzie rozkaz – powiedział wolno, próbując brzmieć całkiem spokojnie. – Na przykład jeśli właściciel każe mi zdobyć dla niego samochód a nie określi, jakim sposobem to mogę kupić jak i też ukraść.
– Nie możesz wyczarować auta, prawda? – spytał pospiesznie Liam, lecz nagła zmiana wyrazu twarzy wskazała, że tak naprawdę nie chciał tego robić.
Kangsoo zmrużył nieco oczy.
– Ja to sługa, nie dżin. – Oparł się plecami o kanapę. – Jestem od służenia i chronienia, nie spełniania zachcianek. Gdyby ktoś mi kazał sprawić, żeby był zdrowy, to co najwyżej mógłbym go umówić na wizytę u lekarza. – Wzruszył ramionami.
Liam trochę niepewnie pokiwał głową.
– A czy są jakieś rozkazy, których nie można ci dać lub których nie musisz wykonać? – zapytał po chwili.
– Są. – Kangsoo pokiwał głową. – Nie można mi rozkazać niczego, co mogłoby wywołać poważny uszczerbek na moim czy właściciela zdrowiu. Nie możesz mi kazać skoczyć z wieżowca ani żebym cię zabił – podał dwa przykłady, lecz wtem zamilkł.
Splótł ze sobą dłonie, przygryzł dolną wargę, spuszczając wzrok.
Po co ja to wszystko mówię? To tylko bardziej wciągało Liama. Dlaczego nie odmówił? Dlaczego nie powiedział, że sam sobie da radę? Dotychczas wychodziła mu ucieczka to czemu teraz coś miałoby pójść nie tak? Może to chodziło o nowego właściciela. W końcu wydawał się on wiedzieć o Niebiańskim Słudze zdecydowanie za wiele. Zdobył wiedzę od któregoś z poprzednich właścicieli? Dobrał się do jakichś informacji, których Kangsoo nie znalazł? Nie wiedział. Nie miał bladego pojęcia. Mógł tylko się domyślać.
Między dwójką przyjaciół nastała cisza. Trwała ona trochę czasu, Kangsoo w końcu uznał, że nie ma co dalej drążyć ten temat. Chciał odsunąć Liama od tej sprawy. Powinien teraz pożegnać się i wyjść. Ku jednak jego zdziwieniu nie potrafił. Myślał o powrocie do domu a nie mógł nawet wstać z kanapy. Nadal siedział. Czemu? Czyżby coś w głębi jego duszy mówiło, że miał mimo wszystko pozwolić Liamowi się przyłączyć? Ale on miał swoje zmartwienia...
Może tu chodziło o to, że z nim Kangsoo wreszcie nie musiałby tylko na siebie liczyć.
– Ja... – zaczął. – Ja myślę, że mógłbym sam sobie z tym poradzić. Cóż, choć żyję stosunkowo krótko na tym świecie to trochę doświadczenia nazbierałem i poprzednim właścicielom jakoś uciekłem. Więc tym razem raczej też dam sobie radę. – Na chwilę zamilkł. – Pierścienia nie da się nosić w nieskończoność, w końcu trzeba go zdjąć na trochę. A wtedy mam okazję go zabrać i uciec... więc moja sytuacja nie jest taka tragiczna.
Zebrał w sobie siły, by unieść kąciki ust w delikatnym uśmiechu, który posłał Liamowi.

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics