19.07.2020

Od Natalie CD Any

   Przebywanie w kuchni sprawiało białowłosej wiele radości, szczególnie od pewnego czasu. Niegdyś nienawidziła gotować, często żerując na różnych knajpach w okolicy swojego miejsca zamieszkania, bądź w pracy. Uciekała od takiej odpowiedzialności, jak przyrządzanie posiłków. Dlaczego? Sama nie rozumiała siebie, szczególnie teraz, kiedy to sprawia jej frajdę. Była pochłonięta tym zadaniem, iż nawet nie skupiła się na świecie zewnętrznym, na tym, co ją otaczało. Wpadła w wir zwany fantazją, a w połączeniu ze skupieniem - przestawała skupiać się na wszystkim innym, co nie znajdowało się w pomieszczeniu. Dlatego też wzdrygnęła się, kiedy tylko usłyszała swoją przyjaciółkę, lecz zaraz po zwróceniu się w jej stronę, uśmiech automatycznie ujawnił się na ustach dziewczyny.
- Burito! - odpowiedziała niemalże entuzjastycznie, z tego wszystkiego zapominając o fakcie, iż wcześniej mieszała składniki do posiłku, i cóż... gdyby nie uwaga Any, zapewne wylądowałoby wszystko z łyżki na podłodze. 
  Białowłosa wróciła do poprzedniej czynności, z ciepłym uśmiechem sprawdzając, czy na pewno składniki są ciepłe, a nie zimne. Nie chciała tego podać w złej formie. Nie pragnęła dla swojej przyjaciółki jakichś problemów z żołądkiem, czy czegokolwiek podobnego. 

***

  Zjedzony posiłek zakończył się, jak zwykle, wylegiwaniem się na kanapie i mizianiu przez Ane zwierzaków, jak i Miller po głowie. To była rutyna, która nigdy się nie nudziła. Zawsze coś się wydarzyło, nie byłoby sytuacji, żeby coś się nie odwaliło. I chyba zdołały się do tego przyzwyczaić. Tylko tym razem raczej żadna nie spodziewała się tego, iż ktoś pozostawi po sobie... upominek w butach w postaci moczu. A przekonano się o tym w momencie, gdy obie dziewczyny chciały przejść się na spacer, jednakże plany zostały zniszczone tuż po założeniu swoich butów. Spoglądając na siebie nawzajem, ogarniając, że jedna i druga została potraktowana w taki sam sposób, wybuchły śmiechem, pozbywając się obuwia ze stóp. Zamiast tego, musiały zdjąć swoje skarpetki i odnieść je do prania, wraz z samymi butami. Mimo wszystko, dobry humor wciąż im dopisywał. Śmiały się, próbując odgadnąć, który ze zwierzaków postanowił zrobić im tak cudowną niespodziankę. Aczkolwiek, prawdopodobnie, to nie był żaden z nich. Dlaczego? Zwierzęta dziewczyny rzadko kiedy stwarzały takie sytuacje... choć nowy pupil... Miller nie miała pewności, a nie chciała też wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Wzruszając cierpko ramionami, ruszyła za właścicielką mieszkania, żeby wrzucić swoje ubrudzone (a raczej obsikane) rzeczy do pralki. Po tym białowłosa miała wracać do domu, jednak w takiej sytuacji - zostanie pewnie trochę dłużej, w towarzystwie Any, zwierząt i wina. I wcale się nie pomyliła. Spędziła czas z przyjaciółką do samej nocy, pijąc wino i odprężając się przy tym. To jednak kolidowało z jej powrotem do domu autem, zamiast tego będzie musiała wrócić z buta, w postaci wilka. Nie miała tak blisko do mieszkania, lecz nie miała co narzekać. Pożegnała się z każdym pupilem, a na sam koniec pozostawiła jasnowłosą, którą wytuliła, całując ją w czoło. 
- Nie denerwuj się już tyle i odpocznij w końcu. W razie czego, to masz mój numer i wiesz gdzie mnie szukać. - oznajmiła z delikatnym uśmiechem. Widząc jak wyższa dziewczyna  rozchyla wargi, uprzedziła ją, dodając: - Tak, zadzwonię, jak tylko dotrę do domu. 
  I po tym już Miller skierowała się w kierunku drogi, przybierają formę wilka. Spoglądając w stronę wejścia domu swojej przyjaciółki, a następnie udała się do swojego mieszkania.
  Dotarcie na miejsce zajęło dziewczynie ponad godzinę ze względu na jej orientacje w terenie w nocy. Zwykle nie miała z tym problemów, aczkolwiek należy pamiętać, że trochę wypiła i może mieć niemałe problemy. No ale, czy to ważne? Ważniejsze jest chyba to, iż udało jej się dotrzeć do domu w jednym kawałku. I wszystko wydawałoby się piękne, gdyby nie zrozumiała, że jest obserwowana. Nie wyczuła cudzej obecności wcześniej. To tylko wzbudziło jej niepokój, dokładniej rozglądając się po okolicy. Nikogo nie było. Czyżby wyobraźnia płatała jej figle? Kto wie. Kręcąc w niedowierzaniu głową, powróciła do ludzkiej postaci, przebiegając po schodach wprost pod drzwi mieszkania, które... były uchylone. 
„Co tu się dzieje...”
  Niepewnie zajrzała do własnego domu, lecz jedyne, co zapamiętała, to silne uderzenie w tył głowy czymś metalowym, przez co straciła przytomność.

Ana? : D

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics