18.05.2020

Od Any CD Michaela


Dawno nie paliłam. Ani nie brałam niczego mocniejszego... Z resztą, nawet będąc młodą gniewną smoczycą, znajdowałam sobie raczej inne formy demonstrowania mego buntu przed rodzicami. Teraz jednak... Okazało się to całkiem przyjemne. Rozluźniające... Tego właśnie potrzebowałam w tamtej chwili. Momentu totalnego luzu u boku przyjaciela.
A że rozwinęło się to, jak się rozwinęło... tym lepiej. Dla nas obydwu.
Przepełniająca mnie euforia i pobudzenie nie opuszczały mnie przez długie godziny. Z resztą - Mike'a chyba też. Byliśmy nakręceni, nie tylko na siebie... Choć od momentu, gdy dłonie bruneta zaczęły wędrować po moim ciele, rozpalając mnie, chyba w głównej mierze właśnie na siebie. Potrzebowałam go, całego, właśnie wtedy, jak najszybciej... I byłam naprawdę szczęśliwa. Tak zwyczajnie szczęśliwa, wszystkie troski odeszły w niepamięć, a liczyło się tylko to, co tu i teraz. Muzyka. On. Ja w jego ramionach...
Nim się zorientowałam, wylądowaliśmy w łóżku. Tym razem nie spieszyliśmy się, delektowaliśmy się sobą... długie godziny. Również potem, gdy już skończyliśmy nasze zabawy w sypialni, Mike podniósł mnie z łóżka i, moje głośne protesty zbywając śmiechem, przerzuciwszy sobie przez ramię jak worek ziemniaków, ruszył w stronę łazienki. Gdy próbowałam się mu wyrwać, uszczypnął mnie w pośladek grożąc, że jak się nie zamknę, to zabierze mnie nad jezioro i do niego wrzuci. Udając oburzenie, spełniłam jego polecenie... Odstawił mnie na ziemię dopiero w łazience, by mieć wolne ręce do napuszczenia wody do wanny. A ja to "bestialsko" wykorzystałam.
Ledwo spuścił mnie z oczu, postanowiłam się ewakuować. W jakiejś dziecięcej przekorze, chciałam wybiec z łazienki... Ale Mike okazał się szybszy. Ledwo otworzyłam drzwi, poczułam, jak jego ręka zaciska się na moim ramieniu, przyciąga mnie do siebie, obejmuje ramionami w talii. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego zmarszczone brwi, pstryknęłam go w nos, za co ponownie zostałam uszczypnięta w pośladek. Pisnęłam cicho
- Tak ci ze mną źle? - zaśmiał się, przyciskając usta do mojej skroni. - Nie chcesz wziąć ze mną kąpieli...?
- Wiem, jak to się skończy - zaśmiałam się, próbując się wyplątać z jego uścisku, jednak bez przekonania, dlatego mnie nie puścił, zamiast tego ponownie podniósł.
- Nie masz ochoty na powtórkę? - zaśmiał się Mike, muskając ustami moje ucho, a ja ponownie zadrżałam. Nie musiałam odpowiadać na to pytanie, bo odpowiedź była oczywista, zawarta w moim śmiechu, którym wybuchnęłam, gdy mężczyzna zaczął nieść mnie w stronę napełnionej już w połowie wanny. Podejrzewam, że chciał włożyć mnie do niej samą, ale przez to, że go nie puściłam, również w niej wylądował. Szybko, w towarzystwie rozchlapywanej wszędzie wody, zmieniłam naszą pozycję tak, że to Mike leżał, a ja usiadłam na nim okrakiem. Nasze spojrzenia raz jeszcze tego wieczoru się spotkały, a ciepły, pełen uczucia uśmiech, który zawitał na twarzy Mike'a, rozgrzał moje serce. Kosmyki długich włosów, które opadły mi pod wpływem działania grawitacji na twarz, muskając przy okazji twarz bruneta, zostały zaraz przez niego odgarnięte... A ja pochyliłam się, by złączyć nasze usta w pocałunku.
I gdy nasze języki splotły się w tańcu, jedną ręką złapałam ponownie nabrzmiałego i sztywnego członka, i nakierowałam go na swoje wejście. Nie przerywając pocałunku, nasunęłam się na niego, po chwili zaczęłam poruszać biodrami, pobudzając mężczyznę, a i sobie samej dostarczając przyjemności...
Kontrolowałam sytuację, a on mi na to pozwolił. Nie przerywałam rytmicznych ruchów bioder nawet wtedy, gdy poczułam, jak wszystkie mięśnie Mike'a tężeją, z jego gardła wydobywa się jęk rozkoszy, a moje wnętrze zalewa ciepła sperma... Cały czas patrzyłam mężczyźnie w oczy, wręcz pijana szczęściem, będąc w stanie myśleć tylko o nim...
Ale to mi wystarczyło. On mi wystarczył. Z nim wszystko w końcu się ułoży, bez znaczenia, jak bardzo zdawałoby się z początku posrane.

~*~

- Jak doszło do porwania?
Nie wzdrygnęłam się na samo wspomnienie tamtej sytuacji, co uznałam za swój mały sukces. Kolejnym było to, że zdołałam, nie przerywając smarowania gofra masłem, odpowiedzieć na pytanie bez żadnych emocji. I to nie w znaczeniu, że je stłumiłam, nie chciałam ich do siebie dopuścić... Po prostu to wydarzenie straciło na ważności. Nigdy go nie zapomnę, prawda. Ale nie zadręczałam się już tym, co się wtedy stało. Czułam, że mogę w końcu iść naprzód.
- Weszli do mojego domu, jak spałam - wzruszyłam ramionami i podniosłam wzrok na siedzącego naprzeciwko mnie przy stole Mike'a. Sięgnęłam po syrop klonowy, by niezdrową jego porcją polać mojego gofra. Widziałam, jak mężczyzna krzywo patrzy na połączenie masła i syropu, ale nie skomentował tego. Debatę na ten temat stoczyliśmy przy poprzedniej porcji. - To był dzień adopcji Ciri, byłam nią mocno zaaferowana, musiałam zamknąć się z nią w swojej sypialni, przez co prawdopodobnie nie usłyszałam ostrzegawczego warczenia Archera... Bo wiesz, on nie szczeka. Tak ta rasa ma. Ale do tej pory zawsze ostrzegał mnie właśnie takim warczeniem czy popiskiwaniem... Którego tym razem nie usłyszałam - uśmiechnęłam się, trochę smutno, wracając spojrzeniem do talerza i czekającego na nim, pysznie wyglądającego gofra. - No i mnie zaskoczyli.
- Dlaczego w ogóle... Po co im byłaś potrzebna? - w oczach Mike'a doskonale widoczny był ból.
Zaśmiałam się cicho, choć bez wesołości.
- Wiesz, w moim życiu jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o mafię - zastukałam w roztargnieniu palcami o blat stołu. - W sumie nie wiem, skąd u tych idiotów pomysł, że jeśli mnie porwą, to w jakikolwiek sposób wpłyną na Joey'a, ojca Rodziny. Tak, lubi mnie, ale uważa też za na tyle samodzielną, że nie uznał za zasadne wysyłać mi swoich ludzi na pomoc, czy nawet spełniać ich żądań... Tylko nie wziął pod uwagę tego, że pierwsze, co zrobią, to mnie naćpają.
Mike zmarszczył brwi, popatrzył na mnie badawczo...
- Więc ci nie pomógł. Zostawił samą z ludźmi z nieznanymi zamiarami...
- Trochę go rozumiem - mruknęłam. - Wiesz, zawsze sobie radziłam w podobnych sytuacjach. Takie chłopki roztropki nigdy nie wiedziały, z kim mają do czynienia... Widać ci jednak zdawali sobie sprawę, że jeśli mnie nie otumanią, spalę ich na popiół.
Nagle ponownie naszły mnie myśli, ponownie zaczęłam mielić w myślach wydarzenia tamtej nocy...
- Ana... - w głosie Mike'a słychać było zaniepokojenie, że znowu posmutniałam.
- Jest w porządku - uśmiechnęłam się, lekko tylko smutno, wstając jednocześnie od stołu, by zabrać naczynia ze stołu i włożyć je do zmywarki. Mike przyglądał mi się ze smutkiem, gdy odwracałam się, by odejść w kierunku zlewu.
Potem usłyszałam szuranie krzesła o podłogę, kroki bosych stóp na parkiecie. Oparłam się obydwiema rękami o blat kuchenny, przymykając na chwilę oczy, oddychając spokojnie, słuchając, jak mężczyzna zbliża się do mnie. Poczułam, jak jego klatka piersiowa powoli przywiera całą powierzchnią do moich pleców, jego biodra napierają na moje pośladki, a ręce zamykają mnie w swego rodzaju klatce, gdy oparł swoje ręce na blacie koło moich. Jego oddech na uchu, od którego przeszedł mnie dreszcz.
Otworzyłam ponownie oczy i uśmiechnęłam się, gdy mężczyzna delikatnie przygryzł płatek mojego ucha. Następnie ustami zszedł niżej, na szyję, składając delikatne jak muśnięcia skrzydeł motyla pocałunki na całej długości mojej szyi. Z moich ust wyrwało się lekkie westchnięcie. Usłyszawszy to, mężczyzna, uśmiechając się przy mojej skórze, zszedł ze swoimi pocałunkami jeszcze niżej, na ramię, z którego jedną ręką zsunął materiał luźnej koszulki, którą na siebie narzuciłam, żeby nie siedzieć przy śniadaniu zupełnie nago. Odchyliłam się lekko do tyłu, by oprzeć się na nim, poczuć go jeszcze bliżej... Po chwili, gdy usta bruneta na moment oderwały się od mojej skóry, odwróciłam się w tej wąskiej przestrzeni, jaką tworzyła szafka kuchenna i klata mężczyzny, by stanąć przodem do niego. Ledwo nasze spojrzenia się spotkały - jego nieco zaniepokojone, choć już pociemniałe z pożądania, i moje, w którym doskonale widoczny był zachwyt i... być może coś więcej, z czym patrzyłam na Mike'a - stanęłam lekko na palcach, by dosięgnąć jego ust, złożyć na nich delikatny pocałunek... który dość szybko przemienił się w namiętny, gdy mężczyzna przejął inicjatywę.
Wystarczyło, bym jęknęła cicho w jego wargi, by jego ręce przeniosły się na moje biodra, ściskając je lekko. Jednym, płynnym ruchem, nie odrywając ust od moich, podniósł mnie i posadził na blacie. Z mojego gardła wyrwał się głośny śmiech, który jednak dość szybko przemienił się w jęk, gdy Mike wszedł między moje nogi, łapiąc mnie pod kolanami, by przyciągnąć mnie na skraj mebla, po czym przycisnął się swoim kroczem do mojego. Poza za dużą koszulką, którą Mike już bezceremonialnie podwinął mi mniej więcej do wysokości pępka, miałam na sobie tylko koronkowe stringi, dlatego mogłam dokładnie poczuć jego twardą erekcję. Z mojego gardła ponownie wyrwał się jęk, co widocznie jeszcze bardziej rozpaliło bruneta, bo ze złośliwym uśmieszkiem błąkającym się na ustach, poruszył biodrami, jeszcze bardziej przyciskając się do mnie. Z pomrukiem zadowolenia, przesunął ręce w górę moich ud, po biodrach, muskając talię... W końcu zdjął mi koszulkę przez głowę, odrzucając gdzieś na bok. Objęłam go ramionami za szyję, odchyliłam głowę, by dać Mike'owi lepszy dostęp do mojej szyi. Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać, już po chwili jego usta ponownie przywarły do delikatnej skóry, zaczął ją całować, ssać, przygryzać, zostawiając po sobie wilgotne, gdzieniegdzie zaczerwienione ślady... Czułam go już całą sobą, a chciałam... potrzebowałam jeszcze więcej.
Zjechałam dłońmi po jego ciele, złapałam za kraniec koszulki i pospiesznie ściągnęłam mu ją przez głowę. Do niej, niemal natychmiast, dołączyły spodnie, które mężczyzna zdjął sam, przerywając dotykanie mnie tylko na moment. Zaraz ponownie przywarł do mnie, nacierając ustami na moje wargi, dołączając do tego język, którego zgrabne, wyćwiczone ruchy, na które odpowiadałam z ochotą, sprawiały nam nieziemską przyjemność. Dłonie Mike'a spoczęły w tym czasie na moich udach, przesuwając się boleśnie powoli coraz wyżej... Kciuk jednej z nich wsunął się pod cienką koronkę moich stringów, tym razem wywołując głośne sapnięcie bruneta, który oderwał się od moich ust, by oprzeć czoło o moje ramię. Obydwoje oddychaliśmy ciężko, z trudem łapiąc oddech.
- Jesteś taka mokra - wymruczał nagle Mike, jakby trochę nieprzytomnie, przesuwając kciukiem po mojej cipce, rozprowadzając po niej wilgoć, wsuwając palec do środka... Zaśmiałam się cicho, wplątując palce we włosy mężczyzny i, nachyliwszy się do jego ucha tak, by poczuł na nim mój oddech, szepnęłam zmysłowo:
- To przez ciebie.
Moje słowa jakby coś w nim wyzwoliły. Warknął gardłowo, podrywając głowę z mojego ramienia, gwałtownie ściągnął mnie na podłogę, by natychmiast, nie dając mi szansy na zareagowanie, złapać mnie za pośladki i ponownie podnieść w powietrze, tym razem jednak przyciskając do siebie. Trzymał mnie teraz jak zdobycz, swoją własność... A mnie się to cholernie podobało.
Ruszył, ze mną na rękach, zawieszoną na nim niczym miś koala, przez salon i korytarz do mojej sypialni. Cały czas nie przestawał pieścić mojej skóry, z resztą ja nie pozostawałam mu dłużna, przez co kilkakrotnie obiliśmy się o meble i ściany, gdy mężczyzna zapominał, że powinien patrzeć, gdzie idzie. I, choć zdecydowanie było to zabawne, żadne z nas wtedy o tym za bardzo nie myślało. Zbyt zajęci byliśmy sobą, by zauważać, co się dzieje dookoła nas.
Pieprzyliśmy się... długo i mocno. Chyba obydwoje tego potrzebowaliśmy, choć każde z nas z nieco innego powodu. Po wszystkim przyciągnął mnie jeszcze, wyczerpaną, ale szczęśliwą, do siebie, zawisł nade mną, opierając się na przedramionach po obu stronach mojej głowy, raz jeszcze otaczając mnie sobą, swoim zapachem i obecnością... Zaczął składać leniwe pocałunki na moich ustach, na które odpowiadałam, choć z każdą chwilą coraz mniej przytomnie. W którymś momencie, gdy byłam już na granicy snu i jawy, poczułam, jak się odsuwa, jednak zaraz ponownie przyciągnął mnie do swojego boku, zaczynając błądzić palcami po mojej skórze...
- Chyba cię kocham - mruknęłam nieprzytomnie, bardzo nieprzytomnie, w zasadzie nie wiedząc, co mówię. Wtuliłam się w Mike'a... i zasnęłam.

Mike? <333

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics