14.05.2020

Od Natalie CD Any

   Każdy dzień mijał dziewczynie dość... przyjemnie. Większość czasu spędzała w towarzystwie swojej przyjaciółki, jak i jej pupili. Można by rzec, iż w takich chwilach najbardziej odżywała, dla nich wręcz żyła. Odliczała minuty w pracy, do końca zmiany, żeby zaraz pojechać do Any. I tak było praktycznie codziennie. Często zostawała na noc, wpraszała się bez zapowiedzi... a czasami pojawiała się w najgorszym możliwym momencie. I tym razem było podobnie. Wiedziała doskonale, jak trudna była praca młodszej. Chociaż wydawało się całkowicie inaczej, to tak nie było. Poświęcała się pracy, dawała z siebie nawet 120%, byle klient był zadowolony z zamówienia, jakie złożył w firmie jasnowłosej. Niejednokrotnie starała się ją odciągać od pracy, od myślenia o niej... na wiele sposobów. Przemówienie jej do rozsądku, podkreślając, że się przepracowuje i niedługo stanie się pracoholikiem (o ile już nim nie jest). No ale, takie gadanie Natalie zdawało się na nic, więc tylko się temu wszystkiemu przyglądała, towarzysząc przyjaciółce.
  Nie dyskutowała, jak wyższa dziewczyna odebrała dzbanek i... rozlała jego zawartość na stolik, mocząc swoje włosy. Jedyne, co zrobiła, to westchnęła, dokładnie się wszystkiemu przyglądając, z ręką podpartą o stolik, a na dłoni miała ułożoną głowę. Czasami się zastanawiała, czy Ana zdaje sobie sprawę z tego, że pewne poczynania mogą prowadzić do nieprzyjemnych, jak i niepotrzebnych rzeczy. Nie chcąc jednak dobijać, mówiąc swoje "Wiedziałam, że tak będzie", odpuściła i zabrała się za doprowadzanie towarzyszki do ładu i składu, co było nie lada wyzwaniem. Białowłosa nie miała zamiaru jej pozwolić na sprzątanie, bo z tej katastrofy w końcu zrobi się armagedon. Żadnej pewnie by się tego sprzątać nie chciało, a Balanchine nawet się do tego dzisiaj nie nadawała. Tak też, po zaprowadzeniu i wsadzeniu przyjaciółki do wanny (rzecz jasna: bez ubrań, a nie w nich), wróciła do kuchni. Posprzątanie tego bałaganu zajęło jej ledwo kilkanaście minut. Jednakże, największe wyzwanie dopiero na nią czekało. Mycie włosów blondynki. Niestety, kawa we włosach to było coś, czego nienawidziła białowłosa. Często to się zdarzało w pracy, gdy miała dłuższe kosmyki, teraz są w miarę krótkie, więc szybko idzie się z tym ogarnąć, lecz Ana miała długie włosy.
  Wracając do łazienki, spojrzała na przyjaciółkę, która wyglądała, jakby za chwile miała zanurkować pod wodę i nigdy więcej się z niej nie wynurzać. Kręcąc w niedowierzaniu głową, zamknęła za sobą drzwi, podchodząc do wanny.
- Jesteś naprawdę, ale naprawdę... głupia. - mruknęła starsza, dając pstryczka w czoło przyjaciółki, zaraz po tym sięgając po jeden z szamponów do włosów. - Wiem, że praca daje Ci niezły wycisk, ale to nie powód, żeby najpierw topić się w kawie, a teraz w wannie. - oznajmiła, wylewając zawartość buteleczki z szamponem na dłoń, a następnie odłożyła rzecz na bok, zaczynając dokładnie myć włosy dziewczyny. Czasami zastanawiała się, dlaczego dziewczyna tak postępowała, nie słuchając się jej porad. Jasne, każdy ma swój rozum, ale... docierając do takiego punktu krytycznego, jak ten dzisiejszy... to nie jest żadne rozwiązanie. To sprawiało, że Nat zaczynała się tylko bardziej martwić o Ane, co nie trudno było zauważyć.
  W łazience spędziły dobrą godzinę, po której Miller postanowiła pójść przygotować coś do jedzenia, kiedy to Balanchine miała wysuszyć ciało i pójść po czyste ubrania do swojej sypialni. Natalie była osobą, która ukrywała emocje, nie okazywała ich. Starała się sprawiać wrażenie, że nic jej nie rusza. Zwykle przejmowała się jedynie zwierzętami, okazując im swoją troskę i miłość. Aczkolwiek, odkąd zaczęła się przyjaźnić z drugą dziewczyną... ukrywanie swoich trosk i zmartwień o nią, to było dla białowłosej naprawdę trudne zadanie. Czasami miewała wrażenie, że przesadzała. No ale, co mogła poradzić na to, iż bolał ją widok przepracowanej i przemęczonej Any? Niejednokrotnie starała się zabierać przyjaciółkę w różne miejsca, odwiedzała ją w pracy, w domu, jeździła z nią wszędzie, gdy było to możliwe. Spędzała z nią wiele godzin, wiele dni, a przez to w końcu się na tyle przywiązała, że ukrywanie emocji było bardzo trudne. Wiele razy zastanawiała się, co w pewnych sytuacjach kieruje blondynką, że postępuje tak, a nie inaczej, choć dobrze znała konsekwencje.
- Pośpiesz się, niedługo będzie jedzenie gotowe! - krzyknęła, mimowolnie spoglądając za siebie, jakby chcąc się upewnić, iż dziewczyna za nią nie stoi. Choć Natalie słuch był bardziej wyostrzony, to Ana potrafiła ją przestraszyć przez skradanie się. A przezorny zawsze ubezpieczony, prawda?

Ana? c: 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics