Po porannej zabawie erotycznej,
Michael miał tylko jeden cel - dopaść Joey'a. Opuścił sypialnię
przyjaciółki, wykąpał się i ubrał świeże ciuchy, w których nie będzie
się rzucać w oczy. Był tylko jeden problem - brunet nie znał lokalizacji
ojca mafii. Leniwym krokiem krążył po salonie, a gdy wpadł na pomysł,
który nie do końca może spodobać się Anie, skierował się do salonu,
gdzie znajdował się telefon kobiety. Przeszukał całą jego zawartość i
wpadł na wiadomości od Joey'a, które mało różniły się od normalnych
rozmów. Było jednak coś, co zwróciło uwagę mężczyzny - koordynaty, które
po wpisaniu w przeglądarkę, wskazały dom nad jeziorem Washington i tam
też się udał, oczywiście przy pomocy skrzydeł lub cienia.
Do środka
białego domu wszedł bez problemu i przeleciał każde z pokoi w
poszukiwaniu człowieka, który doprowadził do zranienia Any. Gdy w końcu
znalazł mężczyznę z tatuażami, poczekał na odpowiedni moment, po czym
ukazał się kilka stóp od ojca mafii, który chyba nie spodziewał się
demona w swoim domu.
— Wiesz, co jej zrobili? — chwycił
mężczyznę za szyję ściskając palce na jego tętnicy — Naćpali jakimś
gównem, a później wykorzystali, rozumiesz? — docisnął bruneta do ściany
— Zgwałcili ją, zniszczyli psychicznie, a Ty nic z tym nie zrobiłeś,
nie uratowałeś jej. — mówił, nadal ściskając dłoń na jego szyi — To
przez Ciebie do tego doszło, bo nie chciało Ci się ruszyć dupy, żeby ją
ratować. — dodał i odrzucił mężczyznę na drugi koniec pokoju.
— Byłem pewny, że sobie poradzi.. — powiedział podejmując próbę podniesienia się z podłogi.
—
Mogłeś wysłać kilku ludzi, żeby to sprawdzili, kurwa. — warknął w
złości i skierował się do bruneta, lecz gdy był zaledwie kilka kroków od
niego, w kierunku Crowleya poleciała jedna z szaf, która odrzuciła go
na ścianę, a drewniany mebel zniszczył się po kontakcie z płaską
powierzchnią.
Ogłuszony Michael osunął się na podłogę, a głośny
pisk rozbrzmiał w jego głowie, co z drugiej strony jeszcze bardziej go
pobudziło. Czuł, że jego zmysły znacznie się wyostrzyły, a przez obolałe
ciało przechodzą dreszcze, które zwiastują niekontrolowaną przemianę. Z
jego gardła wydobyło się ciche warknięcie, a ludzkie spojrzenie
przybrało smoczą formę. Wtem Crowley wstał spod sterty desek oraz
papierów, po czym rzucił się na bruneta. Zaczął wymierzać cios za ciosem
prosto w jego twarz. Wpadł z ludzką furię. I gdyby nie kolejny mebel,
który przygwoździł demona do ściany, ten mógłby przypadkiem zabić
Joey'a, lecz to nie był koniec. Mężczyzna wstał spod szafy i ponowie
zaatakował winnego, chwycił go za szyję, po czym rzucił w ścianę, którą
przeleciał na wylot. Wtem zleciała się reszta mafii, która obezwładniła
Michaela, a przy wejściu stała Ana, która z nerwem obserwowała całe to
zamieszanie.
— Czy wyście oszaleli?! — warknęła na całe zgromadzenie.
— Zasłużył na karę.. — rzekł Mike, który wnet rozpłynął się w pobliskim cieniu.
Wiedział,
co robi, lecz czuł, że traci nad sobą kontrolę. Stanął przy drzwiach,
zaraz za plecami przyjaciółki, po czym wybiegł na zewnątrz i padł na
kolana, dając wolną rękę demonowi. Przemiana nastąpiła szybko, a
rozwścieczone spojrzenie drakonida wbiło się w niewielkie zgromadzenie
przy wejściu - Joey stał oparty o kolumnę domu, koło niego było kilku
jego ludzi, a najbliżej była Ana, która obserwowała zachowanie swojego
przyjaciela, tudzież demona. Piekielne stworzenie nerwowo tupało w
miejscu, skrzydła trzymał przy swoim ciele, a ogon za nim wił się z
jednej strony na druga, natomiast spojrzenie skakało z Joey'a na Ane - niby zaatakować chcę, ale nie chce skrzywdzić kobiety.
Ta myśl non stop siedziała w jego głowie, więc jedynie, co mógł zrobić,
żeby trochę się uspokoić, to głośno warknąć prosto w stronę
zgromadzonych, prostując przy tym swoje duże skrzydła. Po tym wydobywał z
siebie gardłowe warknięcia, a z jego nozdrzy wylatywała para, ze
względu na fakt, że była zima, a ciało drakonida wewnętrznie się
gotowało.
— Już sobie poryczałeś? Świetnie. To teraz się ogarnij,
bo trzeba to wszystko sobie wytłumaczyć. — powiedziała Ana, która
ignorowała fakt, że stoi przed niekontrolowanym gadem. I dobrze. Ten
wyczuje, że kobieta się go nie boi.
Demon zniżył łeb do wysokości
jasnowłosej i potraktował ją ciepłym powietrzem, przez co jej włosy
rozwiały się na wszystkie strony i zrobił to celowo. Tak dla zasady. Po
chwili Michael odzyskał kontrolę nad sobą i wrócił do ludzkiej postaci,
pozostając w swoich ubraniach, ciężko odetchnął i spojrzał morderczym
wzrokiem na Joey'a.
Ana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz