3.05.2020

Od Anzaia CD Elizabeth

Moja praca stała się dla mnie teraz nieodłączną częścią życia. Cały czas byłem na łączach z bazą dowodzenia. Nie ważne, która była godzina, czy spałem, gdy tylko pojawiał się alarm, zrywałem się i biegłem we wskazane miejsca. Wampiry polowały na wilkołaki, ja zaś na wampiry. Musiałem mieć na oku Elizabeth,Thomasa, Natlie, Isle,Estere. Nie realne było być we wszystkich miejscach naraz. Do tego jeszcze pilnowałem zwykłych śmiertelników. W ciąg dnia panował spokój, mogłem ten czas poświęcać na pilnowanie Elizabeth. Nocą niemal kilkakrotnie musiałem przeistaczać się w diabła. Walka z nimi była wyczerpująca, wygłodniałe drapieżniki stawały się maszynami do zabijania. Gdzieś w ich obliczu widziałem siebie, nie byłem lepszy. Za każdym razem, gdy stawałem naprzeciwko, moje oczy zmieniały kolor na czerwień, koszulki rwały, wyrastające skrzydła, moje kły wydłużały się, a paznokcie stawały się szponami. Czułem obrzydzenie do samego siebie. Byłem mordercą, jeśli w porę nie zjawiali się moi współpracownicy i nie strzelali, zostawiałem na ulicy rozczłonkowane ciała, ruszając dalej. Minął pond tydzień, byłem wyczerpany, nie spałem, nie jadłem, dręczyło mnie sumienie, coraz częściej traciłem kontrole. Po ciężkiej nocy zdążyłem tylko wpaść do domu wziąć szybki prysznic i przebrać się w czyste ubranie. Od razu ruszyłem w stronę domu Elizabeth, za nim ta jeszcze wstała. Siedziałem na jednym z dachów i obserwowałem, gdy tylko wyszła, ruszyłem za nią. Trzymałem się na bezpieczną odległość, przy okazji obserwując wszystko, co się dookoła dzieje. W pewnym momencie dziewczyna podniosła wzrok, dostrzegła mnie. Może nawet lekko mnie to ucieszyło. Zeskoczyłem i ruszyłem za nią. Nie miałem wyjścia, musiałem jej powiedzieć, dlaczego to robię. Dziewczyna zapewniała mnie, że nic jej nie grozi, że umie się bronić. Spokojnie stałem i słuchałem, co ma mi do powiedzenia. Do moich nozdrzy dobiegł znajomy zapach. To była chwila, kiedy wszystko, co mi powiedziała, przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Stała się ofiarą, szybkim ruchem odepchnąłem dziewczynę. „Cień zmarłego” wylądował tuż naprzeciwko mnie.
- Nie strugaj bohatera-ponownie, wyskoczył w górę.
Zrobiłem to samo, uderzając go pięścią w brzuch.
Gdy oboje wylądowaliśmy na ziemi, posłał mi puste wrogie spojrzenie.
Nie był sam, kolejna trójka wampirów zeskoczyła. Tak jak czułe dziewczyna nie zamierzała stać bezczynnie.
- Nie przemieniaj się. Proszę, pobudzisz ich tym jeszcze bardziej-syknąłem do niej.
W obliczu zagrożenia przemieniłem się. Zabawa się skończyła, ciężko było mi osłaniać ją i bronić przed czterema tak silnymi napastnikami. Nie zliczę, ile razy poczułem ból od ich uderzeń. W ruch poszły kły, szpony, siła fizyczna. Powoli brakowało mi sił, a Elizabeth pomimo mojej prośby przemieniła się i zaczęła walczyć. To zwiększyło nasze szanse i przyznam, z jednym sobie pięknie poradziła. Pozostał trójka. Niestety została przeze mnie rozczłonkowana. Gdy ponownie zmieniła się w ludzką postać, spojrzałem na nią. Chciałem jej podziękować za pomoc, wyczułem krew, miała lekko rozcięte usta. Poczułem ten cholerny głód, w tym momencie to ja stałem się dla niej największym zagrożeniem. Podczas przemiany wydawałem z siebie tylko warczenie, nie potrafiłem mówić. Ruszyłem na nią, przycisnąłem ją do ściany budynku. Zapach krwi był tak kuszący, wydałem z siebie pomruk, po czym lekko polizałem jej usta. Smak był niedopisanie, od razu zapragnąłem więcej krwi. Dziewczyna nie była w stanie mnie odepchnąć, objąłem ustami jej krwawiące usta. Cholernie mnie to podnieciło, usłyszałem nagle strzał i poczułem ukłucie w ramieniu. Odwróciłem się i ryknąłem wściekły. Upadłem na ziemię, nadal byłem przytomny.
- Nic Ci nie jest ? - poznałem ten głos to jeden z moich przełożonych.
- Nie...
- Musimy go zamknąć i zawiesić na jakiś czas posmakował jej krwi, stracił panowanie-po tych słowach, już nie wiedziałem, co się dzieje.
- Co on dostał ? - spytała Elizabeth.
- Uśpiliśmy go.
Po tych słowach zostałem zapakowany do auta i przewieziony do celi na naszym posterunku.
Gdy się wybudziłem, wszystko zostało mi, opowiedzieli. Dostałem nadzór, mogłem opuścić posterunek, ale zawieszono mnie na dwa tygodnie. Postanowiłem przez ten czas nie wychodzić ze swoich czterech ścian. Bilem się sam ze sobą, martwiłem się o Elizabeth, ale obawiałem się, że jestem dla niej większym zagrożeniem niż wampiry po tej akcji. Zastanawiałem się, czy myślę o niej w kategorii „Ona mi się podoba”, Czy może jednak „Ofiara”

Elizabeth?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics