16.05.2020

Od Kangsoo CD Liama

Spuścił nieco głowę, otworzył usta, jednak nie wydobył się z nich żaden, nawet najcichszy dźwięk, nie licząc ledwo słyszalnego westchnienia. Nie mógł teraz tego komentować. Musiał sobie wszystko dobrze przemyśleć, przestudiować niczym dział do ważnego testu. Nie chciał tak od razu, bez żadnego namysłu zareagować. Obawiał się, że mógłby powiedzieć coś nieodpowiedniego. Poza tym, był zdania, że czasem lepiej podejść do czegoś bardziej logicznie aniżeli emocjonalnie.
Dobrze, więc Liam był dilerem... to znaczy był parę lat temu, ale z tym skończył. I w sumie to powinno być tyle. Co innego, gdyby dalej handlował narkotykami, ale z racji, że już tego nie robił, Kangsoo za bardzo nie miał jak na to reagować. To jak, jakby Liam mu powiedział, że był na coś chory, ale się wyleczył... To chyba złe porównanie. Ale w każdym razie Koreańczyk nie powinien przejmować się czymś, co było i minęło. Zresztą, znał już z dobre parę miesięcy Liama i szczerze mówiąc zaprzyjaźnił się z nim. Zdawał sobie sprawę, że czas, jaki z nim spędził, mimo wszystko nie należy do wystarczająco długich i pewnie jest jeszcze wiele rzeczy związanych z przyjacielem, o których Kangsoo nie wie (i w drugą stronę). Nieco ignorował jednak ten fakt, uważając mężczyznę za dobrą osobę, a przynajmniej dla niego.
Musiał sporo czasu poświęcić na rozmyślanie, bowiem Liam zaczął mu posyłać niepewne spojrzenia z miną, jakby zaczął żałować swojej decyzji. Zapewne chciał, by Koreańczyk wreszcie coś powiedział, cokolwiek, byleby wiedział, czy naprawdę źle postąpił, czy może jednak dobrze. Mógłby w sumie nieco go pogonić, ale chyba bał się, że w ten sposób go tylko spłoszy, bowiem trwał bez ruchu. Na szczęście nie musiał czekać jeszcze dłużej, ponieważ Kangsoo w końcu podniósł na niego wzrok, mówiąc:
– To nic.
Wypowiedź jego była trochę nagła i raczej niespodziewana. Liam zamrugał kilkukrotnie, po czym spojrzał na niego, unosząc brwi w lekkim zdziwieniu. Kangsoo zmierzył go wzrokiem, dopiero teraz zdając sobie z czegoś sprawę.
To źle zabrzmiało.
– To znaczy... – pospieszył z tłumaczeniem – em... Mam na myśli, że poniekąd akceptuję to, kim jesteś... to znaczy byłeś. Nie handlujesz już, do tego od kilku lat, więc tak naprawdę nie mam co się wypowiadać w tej kwestii. Poza tym, nie jestem typem osoby, która odwróciłaby się od przyjaciela od razu po tym, jak usłyszałaby od niego, że robił kiedyś coś nie do końca legalnego.
Na te słowa Liam rozluźnił się, opierając się o oparcie krzesła. Wyglądał, jakby wszelki stres zszedł z niego, kamień spadł z serca. Siedział tak, a po chwili popatrzył na Kangsoo i posłał mu szeroki uśmiech.
– Cieszę się, że rozumiesz – rzekł, głos zdradzał ulgę.
– A ja się cieszę, że w końcu coś wiem – westchnął Kangsoo, gdy wtem posłał mu gniewne spojrzenie, zdając sobie z czegoś sprawę. – Ya, naprawdę przez to całe zamieszanie? Policja cię goniła, bo pomyślała sobie: O, ten cały Balanchine kiedyś tam, dawno temu handlował, to pewnie nas doprowadzi do szefa. – Z każdą chwilą mówił coraz szybciej. – Nie mogłeś jakoś dwie godziny temu o tym powiedzieć? Musiałeś to trzymać w sobie niczym skarb w jakiejś podwodnej jaskini, do której nikt nie ma dostępu?! Oszczędziłbyś mi stresu, nerwów, stresu i zmartwień! Ya, ty wiesz, jak ja to wszystko przeżywałem?! Przez dobre ponad dwie godziny nie miałem zielonego pojęcia, co się tu na bogów dzieje, zastanawiałem się, coś ty musiał odwalić, że policja za tobą pędzi na złamanie karku i się nie poddaje albo czy cię oni czasem nie próbowali usilnie w coś wrobić, nie wiem, cokolwiek, a ty mi mówisz, że heh, no bo ja kiedyś tam dilowałem i tak jakoś się złożyło! Ja tu siedziałem i umierałem z nerwów, myślałem, że zaraz wystrzelę stąd jak z procy i polecę cię ratować, choćby cały komisariat miał poznać moją prawdziwą tożsamość! Ya, nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak bardzo byłbym zażenowany, gdybym wpadł jak wir na policję, narobił zamieszania i dowiedział się, że chodzi o narkotyki, których nie ma!
Wziął kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić. Przygryzł dolną wargę, opuścił ręce, którymi wcześniej żywo gestykulował, łapiąc dwoma palcami za pierścień i szybkim ruchem przekładając go na inny palec. Jego oczy na moment rozbłysły żółtym światłem, podobnie jak cytryn. Liam spojrzał na kamień, potem na Koreańczyka.
– Ja... – zaczął, uciekając wzrokiem na bok. – Ja po prostu... Nie chciałem cię w to wszystko wciągać...
– To mogłeś mi powiedzieć wtedy jak uciekaliśmy, aish! – odparł Kangsoo, wzdychając. – Mogłeś powiedzieć: Słuchaj, Kangsoo, ja myślę, że oni mogą mnie gonić, bo kiedyś tam byłem dealerem. Ja bym wtedy powiedział: Dealerem? Ya, Liam!, a ty byś odpowiedział: Kiedyś! Już porzuciłem to, mało tego, pracuję dla Sopportare. Ja: Na pewno?, ty: Tak, a teraz proszę, uciekaj, ja stworzę iluzję, żeby cię nie nakryli i załatwię to sam, dwie godziny i będę z powrotem. Mogłeś tak to rozegrać!
Oparł się o oparcie krzesła, znów westchnął. Naprawdę, za dużo nerwów się w nim nazbierało i teraz potrzebował się wyładować. Trochę źle się z tym czuł, że padło na Liama, ale miał nadzieję, że to przynajmniej mu pokaże, jak bardzo się o niego martwił. Nie lubił, jak bliskie mu osoby ukrywały coś przed nim i w takich sytuacjach jak tamta z policją pozostawiały go bez wiedzy. Jak znał życie, przyjaciel pewnie nie powiedział wszystkiego, ale mógł chociaż wyjawić tyle, co teraz.
– Nie za bardzo mi ufasz, co? – jęknął.
Te słowa zaskoczyły Liama. Otworzył szeroko oczy, naraz się wyprostował, mówiąc:
– Kangsoo...
– Ach, w sumie nie znamy się, nie wiadomo, ile – przerwał mu Koreańczyk. – Masz prawo nie ufać mi w pełni. – Na chwilę zamilkł. – Ale nie myśl sobie, że to tak pozostawię. To, że mi nie ufasz, nie znaczy, że nie powinniśmy się przyjaźnić, a wręcz przeciwnie: musimy spędzić ze sobą więcej czasu, żebyś mógł w końcu powiedzieć, co naprawdę czujesz, jakie masz zmartwienia i tak dalej. I jakaś tam policja nam w tym nie przeszkodzi. Mamy zachować dystans niczym na jakiejś kwarantannie? Jesteśmy przyjaciółmi, nie możemy się spotykać jak normalni przyjaciele?
Posłał pytające, ale też trochę wymowne spojrzenie Liamowi.

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics