21.02.2020

Od Michaela CD Any

— Każdy nadnaturalny ma prawo do życie, ale ma też on obowiązek siebie kontrolować. — powiedział spokojnie ciemnowłosy, nadal obejmując nagą przyjaciółkę.
— Właśnie, "kontrolować". — stwierdziła nerwowo, odwróciła się twarzą do bruneta i cicho westchnęła — I tutaj jest problem, Mike. Ja tracę tą kontrolę.
— Dla jednych jest to problem, dla mnie interesujące wyzwanie. — uniósł delikatnie kącik ust — Pomogę Ci z tym. — dodał, spokojnym ruchem dłoni gładząc jej chłodne ciało.
— A jeśli coś Ci zrobię? Jeśli przypadkiem Cię skrzywdzę, a co najgorsze, zabije? — mówiła wpatrzona w oczy przyjaciela. Ciemnowłosy ciężko westchnął.
— Jak widać, zabicie mnie nie jest takie łatwe. — zaśmiał się ciepło, co z lekka rozluźniło spiętą kobietę — Lepiej wracajmy do domu. Tutaj nie jest bezpiecznie. — dodał, ponownie oplatając ciało blondynki ciemnymi pnączami.
    Gdy jasnowłosa zamknęła się za drzwiami łazienki, brunet usiadł na kanapie, niemalże rozkładając się na jej szerokości, opierając ręce na oparciu. Zamknął oczy i głęboko odetchnął, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Czuł nieprzyjemny ból w kościach, po chwili doszedł piskliwi dźwięk w głowie, który z bólu spiął wszystkie jego mięśnie. Oparł łokcie o kolana, natomiast głowę osadził na dłoniach, próbując uśmierzyć ból, co oczywiście nie przyniosło takiego efektu. Dźwięki go otaczające zrobiły się na tyle głośne, że z jego uszu zaczęła sączyć się ciemna krew, lecz wtedy wszelkie odgłosy ucichły. Z lekka zdezorientowany podszedł do zlewu w kuchni i zaczął zmywać krew z dłoni oraz boków głowy, co w ostateczności się udało. Wytarł wilgoć małym ręcznikiem nieopodal zlewu i chwilowo oparł się o blat sprawdzając, czy nadal jest przytomny, czy te dziwne dźwięki zaraz nagle nie powrócą.
— Wszystko w porządku? — usłyszał nagle głos przyjaciółki, która stała kilka kroków za nim.
— Tak. — odpowiedział krótko i odwrócił się do, ubranej już, kobiety — Mały krwotok z nosa z przemęczenia, nic poważnego. — dodał lekko wzdychając — Już lepiej się czujesz? — spytał zaraz, chcąc uniknąć tematu odnośnie swojej osoby.
— Jest lepiej, ale chcę mi się spać. — odpowiedziała, poprawiając nieco wilgotne włosy.
— To się połóż, odpocznij. — uśmiechnął się lekko — Ja pojadę po jakieś zakupy i tutaj wrócę. — dodał, kładąc dłonie na jej ramionach.
— A jeśli znów zacznę lunatykować i się przemienię?
— To znowu wykarczujemy część lasu. — zaśmiał się mierzwiąc jej jasne włosy — Spokojnie.
Gdy Ana przekonała się co do snu, skierowała się do swojej sypialni i tam też zasnęła, a uczyniła to od razu po położeniu się na swoje łóżko. Michael ostrożnie okrył ją kołdrą i opuściła posiadłość, po czym skierował się do swojego mieszkania. Tam spakował kilka istotnych rzeczy do czarnego plecaka i zszedł do garażu, gdzie stał jego jedyny środek transportu w postaci motocykla.
   Odkąd ciemnowłosy porusza się jedynie jednośladem, po jego bokach zawiesił oryginalne sakwy pasujące do modelu maszyny, co z lekką ją powiększa. Tam też spakował zakupy i ruszył w kierunku domku przyjaciółki, która nadal smacznie spała w swoim łóżku.
Gdy kobieta była w krainie snów, Mike zabrał się za gotowanie jakiegoś posiłku, szykując przy tym także wino, które oczywiście wspomoże ich trawienie. Po cichu posprzątał także wnętrze domku, żeby wygodniej się w nim siedziało, a sama Ana czuła się lepiej z tym, że nie siedzą w "brudzie".
Po kilku minutach od ukończenia posiłku, obudziła się jasnowłosa, która wyglądała jak po trzaśnięciu piorunem. Mężczyzna cicho się zaśmiał, co blondynka oczywiście usłyszała i kilkoma ruchami dłoni poprawiła swój busz na głowie.
— Mam nadzieję, że apetyt dopisuje. — delikatnie się uśmiechnął, podając syty posiłek na stół. — Jeszcze tylko wino na lepsze trawienie.. — dodał, polewając do lampek czerwonego trunku.
Kilka lampek wina później.
— To nie jest dobry pomysł. — stwierdziła nagle Ana, siedząca na kanapie w salonie. Ciemnowłosy spojrzał na nią pytająco. — To nie jest dobry pomysł, żebyś tutaj siedział. — wbiła wzrok przed siebie.
— Co masz na myśli? — pochylił się delikatnie do przodu, opierając łokcie o kolana.
— Bo jeśli znowu się przemienię, zrobię Ci krzywdę. — mówiła niespokojnie przy tym oddychając — Tutaj nie jest bezpiecznie, Mike.
— Ana, proszę Cię. — odstawił swoją lampkę wina na stolik — Już nie raz widziałaś, że nie jest tak łatwo mnie skrzywdzić. — dodał przyglądając się przyjaciółce.
— Nie rozumiesz. — wstała nagle z kanapy, stawiając lampkę na bok — Ja jestem niebezpieczna. Ja jestem tutaj głównym zagrożeniem. Jestem bestią, którą trzeba zabić... — mówiła, niemalże się rozklejając — Musisz stąd wyjść, zostawić mnie w spokoju..
Pomimo "rozkazów" opuszczenia jej posiadłości, mężczyzna wiedział, co czynić z nienormalnymi kobietami. Wstał spokojnie z kanapy i podszedł do kobiety, delikatnie objął jej głowę swoimi dłońmi, a na jej ustach złożył przyjemny pocałunek i trwał tak długo, aż jasnowłosa się rozluźniła. Wtem uczynił kolejny pocałunek, tym razem namiętny, a jego dłonie powędrowały na jej delikatne ciało, które przez jego dotyk lekko zadrżało. Gdy nie czuł oporu z jej strony, kontynuował, jeszcze bardziej rozgrzewając jasnowłosą. Po chwili podniósł ją za uda do góry i przeniósł się do sypialni, gdzie znajdowało się o wiele wygodniejsze miejsce niż kanapa w salonie. Ostrożnie posadził kobietę na łóżku i delikatnie ją pchnął dalej, w chwili obecnej dominując nad jej osobą. Z jej ust przeniósł się na szyję, całując i delikatnie ssąc jej skórę, co wywoływało ciche pojękiwania z ust kobiety. Zaraz oby dwoje pozbyli się ubrań, złączając swoje ciała, a najpiękniejszy w tym wszystkim był uśmiech jasnowłosej.

Ana?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics