— Każdy nadnaturalny ma prawo do życie, ale ma też on obowiązek
siebie kontrolować. — powiedział spokojnie ciemnowłosy, nadal obejmując
nagą przyjaciółkę.
— Właśnie, "kontrolować". — stwierdziła
nerwowo, odwróciła się twarzą do bruneta i cicho westchnęła — I tutaj
jest problem, Mike. Ja tracę tą kontrolę.
— Dla jednych jest to
problem, dla mnie interesujące wyzwanie. — uniósł delikatnie kącik ust —
Pomogę Ci z tym. — dodał, spokojnym ruchem dłoni gładząc jej chłodne
ciało.
— A jeśli coś Ci zrobię? Jeśli przypadkiem Cię skrzywdzę, a
co najgorsze, zabije? — mówiła wpatrzona w oczy przyjaciela.
Ciemnowłosy ciężko westchnął.
— Jak widać, zabicie mnie nie jest
takie łatwe. — zaśmiał się ciepło, co z lekka rozluźniło spiętą kobietę —
Lepiej wracajmy do domu. Tutaj nie jest bezpiecznie. — dodał, ponownie
oplatając ciało blondynki ciemnymi pnączami.
Gdy jasnowłosa
zamknęła się za drzwiami łazienki, brunet usiadł na kanapie, niemalże
rozkładając się na jej szerokości, opierając ręce na oparciu. Zamknął
oczy i głęboko odetchnął, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Czuł
nieprzyjemny ból w kościach, po chwili doszedł piskliwi dźwięk w głowie,
który z bólu spiął wszystkie jego mięśnie. Oparł łokcie o kolana,
natomiast głowę osadził na dłoniach, próbując uśmierzyć ból, co
oczywiście nie przyniosło takiego efektu. Dźwięki go otaczające zrobiły
się na tyle głośne, że z jego uszu zaczęła sączyć się ciemna krew, lecz
wtedy wszelkie odgłosy ucichły. Z lekka zdezorientowany podszedł do
zlewu w kuchni i zaczął zmywać krew z dłoni oraz boków głowy, co w
ostateczności się udało. Wytarł wilgoć małym ręcznikiem nieopodal zlewu i
chwilowo oparł się o blat sprawdzając, czy nadal jest przytomny, czy te
dziwne dźwięki zaraz nagle nie powrócą.
— Wszystko w porządku? — usłyszał nagle głos przyjaciółki, która stała kilka kroków za nim.
—
Tak. — odpowiedział krótko i odwrócił się do, ubranej już, kobiety —
Mały krwotok z nosa z przemęczenia, nic poważnego. — dodał lekko
wzdychając — Już lepiej się czujesz? — spytał zaraz, chcąc uniknąć
tematu odnośnie swojej osoby.
— Jest lepiej, ale chcę mi się spać. — odpowiedziała, poprawiając nieco wilgotne włosy.
—
To się połóż, odpocznij. — uśmiechnął się lekko — Ja pojadę po jakieś
zakupy i tutaj wrócę. — dodał, kładąc dłonie na jej ramionach.
— A jeśli znów zacznę lunatykować i się przemienię?
— To znowu wykarczujemy część lasu. — zaśmiał się mierzwiąc jej jasne włosy — Spokojnie.
Gdy
Ana przekonała się co do snu, skierowała się do swojej sypialni i tam
też zasnęła, a uczyniła to od razu po położeniu się na swoje łóżko.
Michael ostrożnie okrył ją kołdrą i opuściła posiadłość, po czym
skierował się do swojego mieszkania. Tam spakował kilka istotnych rzeczy
do czarnego plecaka i zszedł do garażu, gdzie stał jego jedyny środek
transportu w postaci motocykla.
Odkąd ciemnowłosy porusza się
jedynie jednośladem, po jego bokach zawiesił oryginalne sakwy pasujące
do modelu maszyny, co z lekką ją powiększa. Tam też spakował zakupy i
ruszył w kierunku domku przyjaciółki, która nadal smacznie spała w swoim
łóżku.
Gdy kobieta była w krainie snów, Mike zabrał się za
gotowanie jakiegoś posiłku, szykując przy tym także wino, które
oczywiście wspomoże ich trawienie. Po cichu posprzątał także wnętrze
domku, żeby wygodniej się w nim siedziało, a sama Ana czuła się lepiej z
tym, że nie siedzą w "brudzie".
Po kilku minutach od
ukończenia posiłku, obudziła się jasnowłosa, która wyglądała jak po
trzaśnięciu piorunem. Mężczyzna cicho się zaśmiał, co blondynka
oczywiście usłyszała i kilkoma ruchami dłoni poprawiła swój busz na
głowie.
— Mam nadzieję, że apetyt dopisuje. — delikatnie się
uśmiechnął, podając syty posiłek na stół. — Jeszcze tylko wino na lepsze
trawienie.. — dodał, polewając do lampek czerwonego trunku.
Kilka lampek wina później.
—
To nie jest dobry pomysł. — stwierdziła nagle Ana, siedząca na kanapie w
salonie. Ciemnowłosy spojrzał na nią pytająco. — To nie jest dobry
pomysł, żebyś tutaj siedział. — wbiła wzrok przed siebie.
— Co masz na myśli? — pochylił się delikatnie do przodu, opierając łokcie o kolana.
—
Bo jeśli znowu się przemienię, zrobię Ci krzywdę. — mówiła niespokojnie
przy tym oddychając — Tutaj nie jest bezpiecznie, Mike.
— Ana,
proszę Cię. — odstawił swoją lampkę wina na stolik — Już nie raz
widziałaś, że nie jest tak łatwo mnie skrzywdzić. — dodał przyglądając
się przyjaciółce.
— Nie rozumiesz. — wstała nagle z kanapy,
stawiając lampkę na bok — Ja jestem niebezpieczna. Ja jestem tutaj
głównym zagrożeniem. Jestem bestią, którą trzeba zabić... — mówiła,
niemalże się rozklejając — Musisz stąd wyjść, zostawić mnie w spokoju..
Pomimo
"rozkazów" opuszczenia jej posiadłości, mężczyzna wiedział, co czynić z
nienormalnymi kobietami. Wstał spokojnie z kanapy i podszedł do
kobiety, delikatnie objął jej głowę swoimi dłońmi, a na jej ustach
złożył przyjemny pocałunek i trwał tak długo, aż jasnowłosa się
rozluźniła. Wtem uczynił kolejny pocałunek, tym razem namiętny, a jego
dłonie powędrowały na jej delikatne ciało, które przez jego dotyk lekko
zadrżało. Gdy nie czuł oporu z jej strony, kontynuował, jeszcze bardziej
rozgrzewając jasnowłosą. Po chwili podniósł ją za uda do góry i
przeniósł się do sypialni, gdzie znajdowało się o wiele wygodniejsze
miejsce niż kanapa w salonie. Ostrożnie posadził kobietę na łóżku i
delikatnie ją pchnął dalej, w chwili obecnej dominując nad jej osobą. Z
jej ust przeniósł się na szyję, całując i delikatnie ssąc jej skórę, co
wywoływało ciche pojękiwania z ust kobiety. Zaraz oby dwoje pozbyli się
ubrań, złączając swoje ciała, a najpiękniejszy w tym wszystkim był
uśmiech jasnowłosej.
Ana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz