15.02.2020

Od Etienne

Istnieją rzeczy piękne i piękniejsze.
Do tych pierwszych zaliczyć można wiele rzeczy. Bowiem "piękno" w ogólnym przekonaniu uważane jest za pojęcie subiektywne. Kiedy dla jednego marmurowa rzeźba zdaje się być bytem nie z tego świata, dla drugiego to delikatny uśmiech na twarzy ukochanej osoby tuż po przebudzeniu się nazwany zostaje "dziełem sztuki". Dlatego właśnie tak trudno zamknąć to pojęcie w ramach, pozwalających na usystematyzowanie świata pod względem estetyki. Uwzględnianie zmiennych, jaką są ludzkie preferencje - Któż ma na to czas?
Z drugiej strony, istnieją rzeczy, uznawane przez duży odsetek ludzi za zasługujące na miano pięknego. Czy właśnie to są te przedmioty, zjawiska wyróżniające się spośród innych, te piękniejsze? Czy to one powinny stanowić składnik najbardziej obiektywnej opinii o pięknie?
Od zarania dziejów ludzi pociągała cielesność. Na jaką kulturę starożytną by nie spojrzeć, w każdej znaleźć można krągłe kobiece figury, akty bądź twory literatury, akt fizyczności opiewające. Bowiem to, co człowiekowi najbliższe często zdaje się być obiektem zainteresowań artystów. "Sztuka dla ludu", głosili europejscy twórcy, odwołując się do symboli, jakie odczytać mógł nawet człowiek niezaznajomiony z wyszukanymi operami czy poruszającymi spektaklami teatralnymi, gdyż miał z nimi styczność podczas swej szarej codzienności. Połączenie tego z jednym z głównych założeń sztuki, jaką jest wywołanie w odbiorcy emocji, odbyć mogło się na kilka sposobów. Jednak czy najprostszym z nich nie byłoby odwołanie się do fundamentalnych potrzeb, jakie kryją się w głębi nawet najbardziej powściągliwej osoby? Z tego powodu coraz więcej dzieł zaczęło pokazywać ludzkie ciała w coraz to bardziej jednoznacznych sytuacjach, pozycjach. Aby poruszyć wyobraźnię, odnieść się do ludzkiej natury, jaką część stara się w sobie stłumić.
Być może to właśnie stoi za taką popularnością tańca. Dla kogoś, kto by jedynie rzucił okiem na wirujących na scenie tancerzy, mogłaby być to jedynie bezwartościowa strata czasu. Nie każdy ma przecież czas, aby przystanąć, przyjrzeć się, wsłuchać w melodię, dojrzeć ukryty w wyuczonych krokach profesjonalizm. Odczytać metafizyczną historię, opowiedzianą przy pomocy dwóch ciał, poruszających się w sensualny wręcz sposób w wymiarze poza pojmowaniem zwykłego, szarego człowieka.
.
.
...

Ciche syknięcie wydobyło się z ust Belga, kiedy jego pomarańczowy żelowy paznokieć zaczął uderzać w klawisz z kropką na klawiaturze laptopa. Wena, jak to wena, uciekła tak szybko, jak się pojawiła. Akurat teraz, gdy szło mu tak dobrze. Nie żeby kiedykolwiek "dobrze mu nie szło", nie.
Po prostu ostatnimi czasy poziom pisarstwa Etienne nieco się obniżył, przez co cierpiały jego nerwy i ucho, gdy to zleceniodawca dzwonił do młodzieńca co parę dni, pytając o status artykułu.
To pewnie przez te temperatury, w końcu, przyszło lato, pora roku znienawidzona przez krytyka. Nie dość, że było gorąco, zmuszając La Fayette do gruntownej zmiany zawartości szafy, to w dodatku wszelkie "letnie" barwy nie pasowały do cery młodzieńca, ewidentnie podpadającej pod typ "Zimy". A przecież każdy szanujący się człowiek zainteresowany chociaż w niewielkim stopniu stylem powie, że na przykład kobalt czy przydymiona fuksja nie będzie pasować do spaceru podczas słonecznego popołudnia.
Spojrzenie Pierre uciekło w stronę paznokci. Co go skłoniło do pomalowania ich na taki obrzydliwy odcień?
Alkohol, oczywiście, odpowiedział sobie w myślach, z nudów już zaczynając kciukiem zdrapywać jasny lakier.
A weny nadal nie było.
Podniósł głowę znad komputera, rozejrzał się. O tej porze kawiarnia była wypełniona ludźmi. Do tego stopnia, że ktoś nawet przysiadł się do Etienne w międzyczasie. Nie usłyszał jego przybycia przez bezprzewodowe słuchawki, ot, mały prezent, jaki sobie sprawił za bycie sobą. Każdy na takie drobiazgi zasługuje.
Wrócił wzrokiem do milczącego towarzysza. Być może on zostanie nową muzą twórcy?
— Co sądzisz o tańcu? — spytał bez ogródek, ściągając z nosa okulary i odkładając je na klawiaturę. Jedną ręką zapauzował muzykę, drugą ujął od góry plastikowy kubek z fioletowym frappuciono, metalową słomkę wsuwając między wargi. Spojrzenie dwukolorowych oczu zakotwiczyło się w twarzy nieznajomej osoby.

Ktoś?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics