9.02.2020

Od Malii


Wysiadłam z zatłoczonego autobusu, przeciskając się przez uczniów, którzy podobnie jak ja byli zmęczeni i wracali do domu ze szkoły. Ze słuchawkami na uszach poprawiłam pasek torby na ramieniu i ruszyłam w stronę domu. Niebo było bezchmurne, a słońce powoli zmierzało ku zachodowi. Po pięciu minutach byłam już pod blokiem i wstukiwałam kod do klatki. Szybko przemierzyłam schody i dotarłam do drzwi mieszkania. Sięgnęłam do pojemnej kieszeni kurtki po klucz. Nie znalazłam nic prócz paczki chusteczek, pomadki i kilku paragonów. Właśnie, muszę jeszcze iść do sklepu, co miałam również zrobić wczoraj. Rozsunęłam tylną kieszonkę torebki. Odetchnęłam z ulgą, wsuwając mały klucz do zamka. Przekręciłam i weszłam do mieszkania. Rzuciłam torbę z książkami na korytarz. Kira już czekała na mnie pod drzwiami i nim zdążyłam się zorientować, rzuciła się na mnie z radości.
- Cześć Kirka - podrapałam "małą'' po głowie - chcesz iść na spacer?
Kira od razu zaczęła szaleć i kręcić się wokół mnie. Zgarnęłam czerwoną smycz z górnej półki nad lustrem. Przy okazji zerkając na swoje odbicie. Makijaż nie był już tak dobry jak rano, a lawendowa pomadka zniknęła z ust. Przeczesałam ręką gęste włosy, które już trochę oklapły. Kira drapnęła mnie łapą ponaglająco.
- Dobra, dobra już się zbieram - powiedziałam, podpinając smycz do obroży tego samego koloru. Wzięłam torbę na zakupy,poskładałam i włożyłam do kieszeni. Wyciągnęłam portfel ze szkolnej torby i wyszłyśmy. Po chwili byłyśmy na dole. Zegarek na mojej lewej ręce wskazywał 17'20. Mam jeszcze sporo czasu, zanim Florian wróci do domu. Poszłam do niewielkiego sklepu, kupiłam kilka najbardziej potrzebnych produktów. Sprzedawczyni była na tyle obojętna, że mogłam wejść z Kirą do sklepu.
Kiedy wracałam, było już ciemno. Włączyłam "I'm a wanted man" by poczuć się pewniej i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Na ulicy nie było już prawie nikogo. Od czasu do czasu minęłam pojedynczą osobę lub parę. Kira szła blisko mnie. W pewnym momencie, gdy zerknęłam na telefon, ktoś na mnie wpadł. Postać była w kapturze i poruszała się szybko. Dostałam 'z bara' i już miałam rozmówić się z nieuważnym przechodniem, ale ten zniknął za rogiem.
- To było dziwne - powiedziałam do Kiary, która patrzyła na mnie jakimś wymownym wzrokiem i zerwała mi się tak, że omal nie wyrwała mi ręki ze stawu. Nie udało mi się jej utrzymać. Pognała za tamtą osobą. Zdjęłam słuchawki i włożyłam je do kieszeni. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam w niej portfela. Co prawda głupotą było okradzenie osoby, która dopiero co wydała wszystkie pieniądze na jedzenie. Jednak w portfelu były moje dokumenty. Zerwałam się do biegu za domniemanym złodziejem, po drodze zostawiając zakupy pod drewnianą ławką, patrząc uważnie pod nogi. Niewykluczone, że po prostu zgubiłam mój portfel i oskarżyłam niewinnego człowieka o kradzież. Tak czy inaczej, musiałam odnaleźć Kiarę.
Przebiegłam spory kawałek drogi bez zadyszki, kiedy w oddali zauważyłam jak ktoś okłada torebką mojego psa i nazywa go diabelskim pomiotem i bestią. Właściwie nie dziwię się jej. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby mała tak kogoś napadła. Odruchowo krzyknęłam na nią i odciągnęłam od leżącego na ziemi chłopaka. Już całkiem pokiereszowanego.
- Ten pies jest niebezpieczny! Jakim prawem chodzi bez kagańca!! - wydarła się nieźle przestraszona młoda dziewczyna. Chciałam zachować spokój, niestety gdy zobaczyłam, że przy chłopaku, który już się podnosił, leży mój portfel.
- Ten pies gonił złodzieja, który leży właśnie tu!! I ja nie zamierzam tego tak zostawić - powiedziałam, zgarniając szybko własność z ziemi. Kira cały czas była napięta. Oddaliłam się z nią od obojga w bezpiecznej odległości. Wyciągnęłam telefon, by zadzwonić na policję.
- Czekaj - zaczął chłopak - może się jakoś dogadamy...

Ktoś?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics