20.12.2019

Od Any CD Michaela

Pokręciłam lekko głową, po czym ze zmęczonym westchnieniem oparłam czoło o ramię bruneta. Kurwa. Czym sobie zasłużyłam na tak posrane życie?
- On wróci. Pewnie nieźle wkurwiony - mruknęłam, odsuwając się w końcu od przyjaciela. Nadal dźwięczały mi w uszach ostatnie słowa, jakie wyrzucił z siebie Lys. "Pożałujesz tego." Skierowane w stronę bruneta. Szlag. Przeze mnie on, a zatem pewnie mafia, w której interesach występuje, zwróciła uwagę na Mike'a. A on miał już wystarczająco dużo swoich problemów.
- Kto to był, tak właściwie?
No tak, to pytanie musiało paść.
- Em... - odwróciłam wzrok na witrynę kawiarni. Nadal zbitą. Trzeba będzie zadzwonić do Mii, żeby to załatwiła. Ja na razie nie mam chyba na tyle odwagi, by wracać tu w najbliższym czasie. - To... pamiętasz, jak wspominałam o tym chłopaku, Lysandrze? - gdy w oczach Mike'a pojawił się niebezpieczny błysk, wiedziałam, że pamięta. - To był on.
- Skąd znał twój numer, żeby się z tobą skontaktować? - zapytał mężczyzna, przesuwając się kawałek, by znowu znaleźć się w centrum mojego pola widzenia. Nie mając za bardzo innej opcji, spojrzałam mu w oczy.
- To mafia, Mike - jęknęłam, w czym było czuć już lekką panikę. - Oni... Im nie potrzeba wiele, by kogoś znaleźć. Mają swoje kontakty... - z resztą Liam, z tego co wiem, nie zerwał swoich znajomości z nimi. Nie do końca. Nie zdziwiłabym się, gdyby któryś z hakerów na ich usługach zwyczajnie wyciągnął mój numer z jego komórki. - Oni nie powinni byli w ogóle mnie znaleźć... - szepnęłam. I zanim znowu zdążyłam się rozpłakać, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę zaplecza.
Miałam już serdecznie dość wrażeń jak na jeden dzień.

Mike?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics