23.01.2020

Od Michaela CD Any

   Wypadek samochodowy. Zdarzenie, którego Crowley się nie spodziewał, które zmieniło jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, gdyż utracił nie tylko pełną sprawność fizyczną czy wszelkie nadzieje na lepsze jutro, ale także auto. Może to innym wydawać się bezsensowne, bo auto to rzecz nabyta, lecz nie dla Michaela. Bawarka była jego spełnieniem marzeń z dzieciństwa, którą kupił za uzbierane pieniądze. To mężczyznę bolało dosyć długo, lecz nie tylko to leżało mu na sercu. Bał się o Ane, która uczestniczyła w tym wypadku, że coś poważnego się jej stanie, że także ucierpi na długie lata. Długo siebie obwiniał za ten wypadek, nie spał po nocach i wylewał łzy w szpitalną poduszkę, co do niego kompletnie nie pasowało. Choć dobrze pamiętał wieczór z Aną, gdy mówił, że nic nie czuję, tak teraz czuje aż za wiele i to go przerastało. Z dnia na dzień gasł, przygwożdżony do łóżka, nie mający nadziei na lepsze jutro. Jednak wszystko się zmieniło, gdy magicznym cudem odzyskał czucie w dolnej partii ciała... Nim się człowiek obejrzał, Crowley dostał wypis ze szpitala i o własnych siłach go opuścił.

Kilka tygodni później. 
Żeby przytłumić wspomnienia wypadku, para przyjaciół urządziła noc horrorów w mieszkaniu ciemnowłosego, co oby dwóm wyszło na dobre.. no prawie na dobre. Gdy tylko nastał poranek, oby dwoje leżeli na kanapie w dziwnej pozycji, znaczy kto leżał ten leżał, gdyż Ana preferowała zwisanie głową w dół, co Michael szybko zauważył. Od razu zaczepił swoją przyjaciółkę nie pozwalając jej wydostania się spomiędzy jego ud, co poskutkowało, że ta ponownie wylądowała na ziemi.
— Debiluuuuu. — jęknęła, wykręcając tułów i uderzając zwiniętą w pięść dłonią w łydkę mężczyzny. — Złaź ze mnie!
Mężczyzna jednak nic nie odpowiedział. Z uśmiechem chwycił kobietę i przyciągnął ją do siebie, szczelnie oplatając jej ciało. To spowodowało siłowanie się pary przyjaciół, po czym na koniec oby dwoje zlecieli na podłogę, z czego to Michael wylądował na plecach nadal trzymając kobietę przy sobie. Pewnie oby dwoje od razu wybuchliby śmiechem, lecz nie tym razem, gdyż mężczyzna cicho syknął z chwilowego bólu kręgosłupa.
— Wszystko dobrze? — spytała Ana, która szybko zeszła z przyjaciela.
— Tak, tak. — odpowiedział po chwili — Często mam nieprzyjemne dreszcze na kręgosłupie. — wyjaśnił i krótko się uśmiechnął, podnosząc się do siadu — Ważne, że Ty miałaś miękkie lądowanie. — dodał z cichym śmiechem.
Po porannej przepychance oby dwoje ogarnęli się i przystąpili do śniadania, które zjedli przy porannych wiadomościach. W Seattle nie działo się nic nowego, liczne wypadki, kradzieże czy włamania stały się niemal codziennością miasta. Jednakże o spalonym magazynie jeszcze nikt nie wspominał, a minęło już sporo czasu od tego zdarzenia. Może to i dobrze.
— Co teraz? — spytała Ana odkładając talerze do zmywarki.
— Jadę do pubu na chwilę. — odpowiedział sprzątając z blatów kuchni — A Ty co będziesz robić?
— A podskoczę do kawiarni, może potrzebują pomocy w.. czymś. — uśmiechnęła się, opierając się o jeden z blatów.
— To może później mały trening walki mieczem? — uniósł delikatnie kącik ust.
— Możesz w ogóle ćwiczyć? — prychnęła krótko — Przez jakiś czas nie miałem czucia w ciele.
— Nikt nie zabroni mi się trochę rozruszać. — odpowiedział lekko wzdychając — Po za tym, lekarz kazał mi wzmacniać mięśnie pleców, a miecz jest w tym bardzo dobry. — wyjaśnił zgodnie z prawdą.
— Jeśli czujesz się na tyle dobrze, żeby przegrywać pojedynki, to można wrócić do treningów. — rzekła wystawiając końcówkę języka.

Kilka godzin później. 
Gdy Michael załatwił swoje sprawy z pubem, zajechał motocyklem pod akademię i wypatrywał jeepa blondynki, której jeszcze nie było. Zdjął więc kask z głowy, rękawice z dłoni oraz lekko odpiął skórzaną kurtkę, aby choć trochę schłodzić rozgrzane ciało. Na swoją przyjaciółkę nie musiał długo czekać, gdyż po chwili zjawiła się tuż obok maszyny mężczyzny. Po zabezpieczeniu swoich pojazdów, równym krokiem skierowali się na salę akademii, która w tych godzinach była wolna, więc mogli skorzystać z obecnego tam sprzętu.
— Pamiętaj o krokach. Nie mogą być za szybkie, nie stawiaj też za blisko stóp, bo podczas bloku się przewrócisz.. — mówił obserwując ruchy atakujące kobiety — Ręce trochę szerzej, bo wyglądasz jak kłoda.. — kontynuował — Teraz dobrze. Utrzymaj taki atak.. — powiedział chwaląc, tworząc zaraz cienistego jako przeciwnika blondynki.
Po krótkim przypomnieniu podstaw walki, przyjaciele przystąpili do wspólnego treningu, stając naprzeciw siebie, uzbrojeni w prawdziwe, lecz osłonięte, długie miecze. Choć sam Michael długo mieczem nie władał, czuł się znakomicie, gdyż jak to mówią — takich rzeczy się nie zapomina. Już po pierwszym zgrzycie ostrzy, brunet poczuł przypływ pozytywnej energii, co można było rozpoznać po jego delikatnym uśmiechu.

Ana?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics