31.01.2020

Od Minho CD Silasa

  Obserwował wszystko z dozą niepewności, nawet kwestionował, aby się odsunąć, ale nie miał gdzie. Z każdej strony ktoś go otaczał. Dlatego zdecydował się nigdzie nie ruszać, dokładnie przyglądając się Silasowi, jednocześnie przysłuchując się temu, co opowiadał. Wypowiedziane przez niego słowa… oh, jak bardzo go zdziwiły i wprowadziły w osłupienie, z czego zaczął odczuwać pewnego rodzaju strach. Nie wiedział z kim miał do czynienia. Odwrócił głowę w drugą stronę, poprawiając swój kaptur na głowie, jakby to miało mu w czymkolwiek pomóc. Oczywiście, to nic nie dało, bo strach i tak mu towarzyszył. Przestał zwracać uwagi na wszystko, co go otaczało. Skupił się na myślach, a dokładniej nad tym, kim był tak dokładnie mężczyzna. Pojawił się znikąd, przychodząc do baru, jak wiele ludzi. Z początku Minho myślał, że to zwykły przechodzień, chcący się odprężyć po całym dniu. No ale, ile by nie był, wciąż pozostawał trzeźwy. Nic na niego nie działało, pomimo mieszania alkoholi, co zazwyczaj kończyło się kacem dla wielu osób. Jak można było to sobie wytłumaczyć? Lee uważał, że najwyraźniej, wtedy jeszcze, obcy dużo musiał pić takich „mieszanek”. Teraz wydawało się być logicznym, iż to nie z tego powodu Black był wytrzymały na duże ilości alkoholu, wszelakiego rodzaju mieszanki… być może. Nie wiedział. Nie znał się na istotach nadnaturalnych. On raczej uważał, iż coś takiego nie istniało. Żył w błędzie.
Mając dłonie ukryte w kieszeniach bluzy, nie wiedział, co miał ze sobą zrobić. Dlatego też w końcu wycofał się w tłum, przez który dość trudno było mu przejść. Jednak udało mu się stamtąd wydostać i przejść do baru, gdzie zajął miejsce tak, żeby dalej obserwować całe zajście. Pozostali, którzy przebywali w lokalu – niezbyt interesowali się zaistniałą sytuacją, jakby byli do tego wszystkiego przyzwyczajeni. On nawet nie wnikał, nie chciał. Poprosił jedynie barmana o wodę, którą otrzymał bez większych pytań. Płacąc za nią, ciężko westchnął, odkręcając butelkę, jednak nie napił się od razu. Spoglądał w stronę Nullaha i Silasa. Jeden wyglądał na przerażonego, drugi na zirytowanego. Ah. Nigdy nie zrozumie sporów takich ludzi. Co nimi kierowało? Dobre pytanie. Dlatego też Lee upił trochę wody, następnie zakręcił butelkę, wciąż trzymając ją, nigdzie nie odkładając. Wiedział, jak działały bary. Nie chciał ryzykować i mieć jakiegoś środka odurzającego w swoim napoju.
W pewnym momencie poczuł dłoń na swoim ramieniu, przez co się wzdrygnął, ponieważ zapatrzony był w konkretne dwie osoby, dookoła których były przeróżne postacie. Zdołał się zamyślić, skąd takie osoby się wzięły… a raczej starał się nad tym myśleć. Za dzieciaka wierzył w potwory pod łóżkiem, wróżki, wilkołaki, wampiry, zaś z czasem przestał. Stwierdził, iż to niemożliwe, takie rzeczy są w bajkach, filmach, a nie w życiu rzeczywistym. Teraz znowu się to zmieniło, i Lee się pogubił. Może to tylko sen? Może to nie jest naprawdę? Cóż, trudno to określić… a raczej trudno dowierzyć w to, co się właśnie działo, co widział… ah, niestety. Zbyt wiele rzeczy na raz. Pokręcił słabo głową, poprawiając się na siedzeniu. Czemu to musi być takie skomplikowane? Nie wiedział. Nie rozumiał i nie zrozumie, przynajmniej nie chciał. Parę głębszych oddechów, musiał się uspokoić, a raczej swoje myśli.
Dopiero wtedy przeniósł spojrzenie na osobę, która znajdowała się za nim. Była to kobieta. Nieznajoma. Nigdy wcześniej jej nie widział, lecz opanował go pewnego rodzaju strach przed nią. Dlaczego do niego podeszła? Nie czytał w myślach, więc nie wiedział. Nawet nie miał zamiaru się odzywać i nawiązywać kontaktu. Może to niekulturalne, aczkolwiek chłopak potrzebował zdecydowanie odpoczynku niż kolejnych zmartwień. Tak też gwałtownie wstał z miejsca, przez co nieco zakręciło mu się w głowie, lecz nie przejmując się nimi, ruszył w kierunku tłumu, tym samym uciekając od kobiety, która wcześniej trzymała dłoń na jego ramieniu.
Kiedy dotarł do Silasa… a raczej próbował, odczuwał silniejsze zawroty głowy, jednoczesne uczucie gorąca. Być może to przez ilość otaczających go istot, i tego, jaka sytuacja wynikła z samym Blackiem. Jednak nie miał okazji nawet wcześniej się zapytać *czym* on jest. Czego miał się spodziewać po nim… nic takiego. Nawet nie wiedział ile miał lat. Tak, zdecydowanie będzie mu ciężko to wszystko uporządkować, potrzeba czasu, żeby to zrozumieć (lub chcieć zrozumieć). Przedostając się w końcu do dwójki, która nie odpuściła (być może Lee przebywał przy barze dobre pięć minut), złapał za rękę ciemnowłosego. Właśnie za tą, gdzie trzymał woreczek z nieznaną zawartością. Najłatwiej byłoby to rozsypać, jednocześnie się pozbywając. No ale, nie było mu to dane, ponieważ mężczyzna zwrócił na niego spojrzenie. Najwyraźniej domyślał się, co ten chciał zrobić. Burknięcie Azjaty, przewrócenie oczami i odpuścił, niechętnie kiwając głową.
- Chodź. Pójdziemy stąd. – powiadomił, wyprowadzając ich z tłumu, kierując się w stronę ringu. Rudowłosy dał się prowadzić bez żadnego problemu, cicho tylko mrucząc pod nosem. Odczuwał zmęczenie przez zawroty głowy. Zaczynało to męczyć, więc na nowo napił się wody. Miała mu pomóc, a zamiast tego, tylko wszystko pogorszyła i uczucie się nasiliło. Dlaczego? Nie wiedział. Jednak nie miał zamiaru się ruszać z miejsca, postanowił zostać i nie ruszać się, dokładnie obserwując, jak Black podchodzi do osoby zajmującej się bitwami. O czymś dyskutowali… a potem Silas wrócił na chwilę do Azjaty. – Chciałem to zrobić wcześniej, ale rozpocząłeś całą zabawę z Nullahem, więc teraz skorzystam, a później odwiozę Cię do domu. Tylko niczego nie przyjmuj, ani się nie wybieraj do baru, czy łazienki. – po tych słowach oddalił się do ringu, pozostawiając chłopaka samego sobie.
Minho stał i słuchał, jednocześnie opierając się o ścianę za sobą. Zapowiedź walki. Nie wiedział dokładnie z kim zmierzy się jego towarzysz, ale nawet nie było mu dane się dowiedzieć, jak nazywa się tamta istota, gdyż po kilku minutach przed jego oczami zrobiło się czarno. Słyszał tylko głosy w tle, dopingujące walczącym… i to było wszystko.

Silas?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics