23.01.2020

Od Jaerima CD Elizabeth

     Jadąc samochodem, tuż do rezydencji swojego ojca, który pragnął go zobaczyć po długim czasie. Osiemnastolatek nie rozumiał, czego miał się spodziewać, ale w połowie drogi przestał o tym myśleć, skupiając się na telefonie. Grając w różne gry na urządzeniu, wyzywał, czasami nawet odrzucając urządzenie na koniec siedzenia, bardziej zsuwając się z zajmowanego miejsca. Jednak szybko wracał do tego, i grał dalej, starając się przechodzić poziomy. Zadając pytania, za ile będą na miejscu, nie spodziewał się, że właśnie w tamtej chwili zatrzymają się na, dość ogromnej, posiadłości, gdzie znajdowały się najróżniejsze drogie, sportowe samochody, ale i nie tylko. Był do takich widoków przyzwyczajony, w końcu wychowywał się tutaj większość swojego życia. Znał każdy zakątek swojego rodzinnego domu, ale i terenu dookoła. Przeciągając się, po opuszczeniu samochodu, rozejrzał się raz jeszcze, cicho wzdychając. Miał tylko nadzieję, iż spotkanie się szczególnie nie przedłuży i będzie mógł na spokojnie pojechać dalej, tam, gdzie będzie mu się żywnie podobało. Przywitany przez różne osoby, zaczynając od ochroniarza, kończąc po ogrodnika, który wracał ze szklarni, która osadzona była na końcu domu. Czemu tam się znajdowała? Kaprys ojca Jaerima. Młodemu chłopakowi nigdy to nie przeszkadzało, cały układ tego domu... był dość nietypowy, ale co jemu do tego? Mieszkał sam, w całkiem innym miejscu niż jego własny rodzic. Co prawda szofer osiemnastolatka powinien był mieć własne mieszkanie i tam sypiać, ale przez niektóre lęki swojego podopiecznego, rzadko wracał do swoich czterech ścian. To były naprawdę wyjątkowe sytuacje, jak mógł mieć „wolne”.
Jasnowłosy chłopak bawił się guzikami koszuli, jaką miał przyodzianą, zastanawiając się nad tym, czemu jeszcze jej nie oddał do prania. Niby była czysta... jednak coś mu w niej nie pasowało. Pytanie brzmiało: co dokładnie? Wzdychając cicho, podniósł głowę do góry, ponieważ znalazł się przed samymi drzwiami do gabinetu rodziciela. Bez dłuższego zastanowienia się, wszedł do środka, nie pukając, przez co Jaerim dostrzegł, jak jego ojciec obściskuje się z... nawet nie wiedział kim była ów kobieta, lecz na pewno nie była nią obecna żona, jaką znał Koreańczyk. Przewracając jedynie oczami, odchrząknął, tym samym zwracając na siebie uwagę dwójki. Sungwoon, szofer Jae, delikatnie uderzył go łokciem w żebra, tym samym niższy chłopak zwrócił na niego uwagę z widocznym niezadowoleniem wymalowanym na twarzy. Na to wyższy pokręcił w niedowierzaniu głową, mrucząc jedynie pod nosem, że mógł wcześniej zapukać. No ale, młodego nie interesowały takie maniery podczas przebywania w domu swego rodziciela. O ile on gdziekolwiek takie maniery zachowuje, ale to po prostu kwestia wychowania.
- Po co chciałeś mnie zobaczyć? - zapytał, gdy znalazł się przy biurku mężczyzny, siadając naprzeciw w wygodnym fotelu, niemalże od razu się na nim rozsiadając z widocznym zadowoleniem. Założył ręce za głowę, którą odchylił do tyłu, tym samym skupiając wzrok na białym suficie. - Coś się stało? Zazwyczaj nie jesteś zainteresowany tym, co się dzieje z twoim własnym synem. - dopowiedział, nie szczędząc sobie bezpośredniości.
- Jaerim, ja chciałem się tylko dowiedzieć, jak się czujesz, i jak Ci idzie nauka w szkole? Poza tym, nie widziałem Cię dłuższy czas, ale widzę, że znowu straciłeś na wadzę. - słowa ojca jedynie nużyły nastolatka. - Możesz na mnie patrzeć, a nie na sufit? - dopiero wtedy młodszy niechętnie się wyprostował, siadając tak, jak należy, zakładając nogę na nogę, a na kolanie ułożył dłonie. Wpatrując się w oczy rodziciela, pragnął jedynie wyjść z pomieszczenia i pojechać do swojego obecnego mieszkania i pójść spać. Chociaż, mógłby zrobić wiele rzeczy, byle nie musieć tu siedzieć. - Od razu lepiej. To teraz możesz mi grzecznie odpowiedzieć?
- Dobrze. Nie mam żadnych problemów z nauką, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Coś jeszcze? - zapytał, przechylając głowę na bok, wysilając się na uśmiech.
Jak można było się domyślać, rozmowa nie trwała szczególnie długo. Udział w niej brał Chae i pan Song, zaś najmłodszy czekał tylko na to, aż będzie mógł opuścić to miejsce i udać się tam, gdzie tylko zapragnie. W końcu ma szofera, więc niczym szczególnie się przejmować nie musiał. Dlatego, po tym, jak tylko opuścili rezydencję, Jaerim chciał pojechać do jednego ze swoich ulubionych sklepów na zakupy w celu „odreagowania” tegoż niespodziewanego spotkania.

*** 

   Ile to wszystko trwało? Nie wiedział. Jednak pewien był jednego – spędził ten czas naprawdę dobrze, że nim się obejrzał był już wieczór. Chciał jeszcze przejść się na spacer, więc odłożyli zakupy do samochodu, następnie ruszając w stronę… nawet do końca nie zwracali uwagi, gdzie się kierowali. Jaerim rozmawiał z Sungwoonem o wielu rzeczach, traktował go, jak starszego brata, którego nie miał. Właściwie, Sung był przy Jae praktycznie cały czas, w przeciwieństwie do jego ojca. W późniejszym czasie niezbyt interesował się własnym synem. To macocha poświęcała mu czas wraz z jego szoferem, który woził go do szkoły czy na wspólne rodzinne obiady w drogich restauracjach.
Song wyprzedził swojego towarzysza, gdy spostrzegł małą, szarą kulkę, schowaną w cieniu jednego z samochodów. Oh, niemalże od razu chciał sprawdzić, co to dokładnie jest. Tak też przykucnął dość blisko, delikatnie trącając to coś palcem, zmarszczył brwi, kiedy się poruszyło, a przez to odsunął się do tyłu, z dziecięcą ciekawością obserwując, co się z tym dzieje. Kociak. Nie potrzeba było długo czekać, aby jasnowłosy wziął zwierzątko na ręce, oglądając je z każdej możliwej strony. Nie miał wcześniej do czynienia z pupilami, choć od zawsze marzył o psie. No ale, przecież nie zostawi kotka w takim miejscu, prawda? Prawda. Dlatego też przytulił zwierzaka do swojej klatki piersiowej, następnie podnosząc się z przykucanego i odwrócił się w stronę Chae. Chłopak miał wyczucie czasu, ponieważ akurat w tamtym momencie, dziewczyna, nawet nie wiedział, że taka osoba się tutaj napatoczyła, zwróciła wszystko na buty (zapewne) nieznajomego. Nastolatek nie ukrył swojego niezadowolenia, ale i jednoczesnego obrzydzenia, przez co aż się wzdrygnął, gdy wszystko podeszło mu do gardła. Biorąc parę głębszych wdechów, podszedł do dwójki, żeby odsunąć swojego szofera, a raczej pchnąć go by się cofnął, co ten zrobił z głębokim westchnięciem.
- Weź wyczyść te buty. Fuj. – mruknął, nie ukrywając tego, co odczuwał. Odszedł parę kroków dalej, tym samym mogąc słuchać, o czym zaczęli rozmawiać… a raczej, co zaproponował Chae.
- To nic takiego, nie przejmuj się. Może podwieźć Cię do domu? W takim stanie prędzej coś Ci się stanie, niż wrócisz do własnego mieszkania. – proponuje jej… że podwiezie ją do domu… ale przecież jak tak można?! On był jego szoferem, tylko i wyłącznie. A co, jak ta… rzygaczka, tak postanowił ją nazwać młodszy, jeszcze raz powtórzy sytuacje w aucie?! I to na niego?! Oh, jak bardzo tego nie chciał. Dlatego obrócił się, otwierając usta w celu powiedzenia „Ona z nami nie jedzie”. No ale, nawet nie zdołał nic powiedzieć, ponieważ starszy postanowił jej pomóc dotrzeć do samochodu. – Mieszka niedaleko nas, więc możemy ją podwieźć. Chyba nie chcesz mieć na sumieniu dziewczynę, której mogło coś się stać, jakbyśmy ją tutaj zostawili, co? – spytał, unosząc pytająco brew ku górze. Niestety, albo i stety, Chae miał naprawdę duży wpływ na Jae, który uważał siebie za najważniejszego. Dlatego nawet nie był w stanie się kłócić, nie z nim. Grzecznie szedł do samochodu, głaszcząc zimne futerko kotka, którego znalazł. – To tak, jak ten kociak. Zostawiłbyś go na pastwę losu, żeby umarł z zimna, albo ktoś by go potrącił, czy nie wiadomo, co jeszcze by zrobił? – kolejne pytania, na które chłopak kręcił głową, bardziej przytulając do siebie ciało zwierzaka.
W samochodzie Jaerim usiadł jak najdalej, na ile było to możliwe, od nieznajomej. Nowego towarzysza trzymał na kolanach, głaszcząc jego tułów, czasami drapiąc przy uszach, przez co słychać było ciche mruczenie. Chłopak nigdy wcześniej nie miał zwierzaka, więc też do końca nie wiedział, jak powinien się z nim obchodzić. Na pewno powinien go zabrać do weterynarza, lecz to dopiero jutro. A co takie zwierzątka jedzą? Są specjalne karmy, to wiadomo… ale nigdzie ich nie kupi o takiej porze. Więc co mu da, jak wrócą do domu?
- Co jedzą koty? Oprócz takich swoich karm. Mogą pić ciepłe mleko? Koty piją mleko… to na pewno ciepłe też mogą, prawda? – spytał, w gruncie rzeczy kierując pytanie do swojego szofera. – Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz? – mruknął, gdy złapał kontakt wzrokowy z nieznajomą.

Elizabeth? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics