25.01.2020

Od Kangsoo CD Liama

Podniósł głowę, spojrzał prosto w oczy Liama, szybko jednak odbiegł wzrokiem gdzieś na bok. Przygryzając dolną wargę, zaczął spoglądać w tylko sobie znany punkt. Już od początku znajomości z Liamem wiedział, że jeśli się zakolegują, to pewnego dnia padnie pytanie o pierścień, wcześniej czy później. Zawsze tak było. I zawsze był to dla niego trudny moment. Pierścień psuł niemal wszystkie relacje, gdy inni dowiadywali się, kim dokładnie był, pojawiało się w ich oczach to spojrzenie mówiące: Czyli można go kontrolować. Strasznie go nie lubił. Dlatego właśnie nie chciał mówić o sobie. A gdy się wydało, to często znajomość się kończyła. Na tyle bał się dalszego rozwoju sytuacji, że urywał kontakt, nierzadko też uciekał. Tak właśnie zakończyła się jego długa znajomość z Sungkoonem. Dobrze wiedział, że źle postąpił. Ale nie wiedział, co z tym zrobić, przez co cały czas zwlekał.
Czy powiedzieć?
To pytanie nieustannie krążyło po jego umyśle. Naprawdę się wahał. Niby już znał trochę Liama, niby szybko się zaprzyjaźnili. Ale czy to oznaczało, że mógł się ujawnić? Czy mógł mieć pewność, że mężczyzna nie będzie chciał go wykorzystać? Nie wiedział, nie miał bladego pojęcia, co go strasznie irytowało. Już od jakiegoś czasu czuł potrzebę powiedzenia o tym komuś, wyjawienia prawdy. Chciał móc komuś swobodnie się wyżalić, ponarzekać, jakie jego życie jest ciężkie i usłyszeć pocieszające słowa, że nie jest tak źle, że jakby co, to może liczyć na pomoc. Właśnie z tego powodu chciał powiedzieć prawdę.
Spuścił głowę, spojrzał na pierścień. Zaczął go obracać ręką na palcu raz w jedną, raz w drugą stronę.
- Nie jest - wolno powiedział.
Liam uniósł brwi na te słowa. Spojrzał na Koreańczyka, chwilę później powrócił wzrokiem na drogę.
- Czyli jest magiczny? - zadał kolejne pytanie nieco swobodniej, ale dalej było słychać w głosie pewną ostrożność.
- Powiedzmy.
Otworzył usta, lecz nic więcej nie powiedział. Czuł się, jakby głos mu nagle utknął w gardle i nie mógł się wydostać. W głębi duszy nadal się wahał. Zmrużył nieco oczy. Próbował uspokoić siebie w myślach. Nie znam Liama długo... Jeśli pójdzie źle, to rozstanie nie zaboli tak bardzo. Mimo tych słów dobrze wiedział, że nie będzie łatwo.
- Co takiego robi? - następne pytanie od Liama.
- Daje kontrolę - z pewnym zawahaniem odparł Kangsoo.
- Nad czym?
- Nade mną.
Na te słowa Liam otworzył szeroko oczy. Odwrócił głowę, spojrzał na Kangsoo, nie ukrywając zaskoczenia. Patrzył tak na niego, szybko jednak spojrzał na drogę. Zatrzymał się, bowiem akurat tuż przed nimi światło sygnalizacji zmieniło się na czerwone. Znów popatrzył na Koreańczyka.
- Jak to? - w jego głosie dało się wykryć oszołomienie. - Pierścień daje kontrolę nad tobą?
- No tak to działa - odpowiedział Kangsoo, czując napływający stres. - Ten, kto założy ten pierścień, przejmuje nade mną kontrolę.
- I co może zrobić?
- Wszystko. Cokolwiek rozkaże, ja to muszę wykonać. Nawet nie mogę się sprzeciwić!
W tym momencie emocje zaczęły w nim buzować. Wreszcie komuś o tym mówił, jednak nie była to spokojna rozmowa ani nic z tych rzeczy. Stres mieszał się z niepewnością, obawą, ale też i pewną ulgą, która to najbardziej powodowała, że chciał mówić więcej i więcej. Wyżalić się i wreszcie wyrzucić to z siebie.
- Jestem Niebiańskim Sługą, sensem mojego istnienia jest służenie osobie, która nosi mój pierścień. Nie mogę mieć tutaj własnego zdania, ponieważ nic to nie da. Muszę się stawić na każde wezwanie mojego pana, robić wszystko, co mi każe i chronić go bezwarunkowo, nawet kosztem własnego zdrowia! - z każdą chwilą zaczynał mówić coraz szybciej, przez co pojawił się śmieszny koreański akcent. - Jak... Jak tak w ogóle można?! Zwykli słudzy mogą się sprzeciwić albo przejść na kompromis, a jak coś im się nie podoba, to mają szansę na ucieczkę. A ja nie! To nie tak, że ucieknę i wszystko będzie okej, dopóki osoba ma mój pierścień, jestem do niej przywiązany! I nawet nie ma żadnych ograniczeń, każdy może założyć mój pierścień, bo on jest magiczny i pasuje na każdy palec! A jakby tego było mało, to jeszcze przyciąga innych jak cholerny pierścień z Władca pierścieni! Ciągle żyję w stresie, do dzisiaj się zastanawiam, dlaczego pracuję w banku, miejscu, do którego codziennie przychodzi kupa ludzi!
Wziął kilka głębszych wdechów, spojrzał na Liama, który nieustannie się w niego wpatrywał z trudnym do określenia wyrazem twarzy. Ach, powiedziałem to wszystko! Spuścił głowę, schował twarz w rękach. Po chwili zabrał jedną dłoń, a drugą przejechał po włosach. Tak nagle zrobiło się w samochodzie duszno. Wziął kolejny głęboki wdech, próbując się uspokoić. Na darmo. W tym momencie miał ochotę wyjść i sobie pójść. Najlepiej jak najdalej stąd.

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics