19.01.2020

Od Minho CD Silasa

   Godziny mijały, a rudowłosy wciąż myślał o otrzymanej wiadomości. Czy powinien był się obawiać? Nie wiedział. Mógłby zapytać się o to wszystko Silasa, na jakiej podstawie ktoś mu grozi. Jednak, cóż, jaką miał możliwość, skoro nie miał z nim żadnego kontaktu? Brak numeru telefonu, czy jakichkolwiek social media… wszystko komplikowało się bardziej, niż było to potrzebne. Bawiąc się swoim telefonem, leżał rozwalony na kanapie, wpatrując się w sufit, jednym uchem słuchając swojego współlokatora, a drugim wszystko puszczał dalej. Nie skupiał się na niczym dookoła siebie. Nawet wtedy, kiedy Dori zabrała jeden z długopisów Noena, który ganiał za kotką. No ale, jak można było się domyślić, schowała się w takich miejscach, że ciężko było ją dosięgnąć. Nic szczególnego, można by rzec, że dzień jak co dzień. Nic nadzwyczajnego. A przynajmniej tak odczuwał to Lee.
Wstając z kanapy, udał się do swojej sypialni, chcąc pobyć sam na sam ze sobą samym. Chociaż i tak nie rozmawiał ze swoim współlokatorem, to jednak dźwięki spoza jego „świata” i tak dochodziły. Nie mogąc się do końca skupić na tym, co przeczytał dzisiejszego wieczoru, podczas czekania na autobus. Będąc szczerym – Koreańczyk nie pamiętał, jak dokładnie wrócił do domu. W jakiej kolejności to nastąpiło? A raczej – jak do tego doszło? Był bezradny i zamyślony. Pragnął wyjaśnień, jednocześnie od nich stroniąc. No cóż, przy najbliższej okazji zapyta się Silasa, może on mu wyjaśni kim jest pan „C”. A może to pani? Kto wie. Wzdychając, opadł na łóżko, przytulając się do swojej poduszki, telefon odrzucając gdzieś na bok, całkowicie o nim nie myśląc, czy jest naładowany, czy nie. To wszystko wydawało się być niekończącym się koszmarem.

*****

   Obudzony kolejnego dnia, przez Noena, mruknął niezadowolony, przewracając się na drugi bok, mamrocząc pod nosem, aby go zostawiono. Oczywiście, nie stało się tak, gdyż młodszy chłopak zaczął marudzić o tym, że jest głodny. Tym samym zmusił starszego do wstania z łóżka, przejście do kuchni zajęło mu dobre kilka sekund, a tam od razu podszedł do lodówki, którą otworzył i wzrokiem szukał czegoś, co można byłoby zjeść na śniadanie.
- Chcesz na lekko, czy syto? – mruknął, spoglądając na chłopaka, który mu się przyglądał. – Uznam brak odpowiedzi, za lekkie śniadanie. Więc będzie zwykła jajecznica. Nic ciekawszego nie przyrządzę na pierwszy posiłek. – westchnął, przygotowując wszystko do zrobienia jedzenia. Jednak mimo tego, wciąż rozmyślał o wiadomości, jaką otrzymał wczorajszego wieczoru. Nie dawało mu to spokoju, zaczynało dręczyć myśli Lee, a jednocześnie przyprawiało go to o ból głowy i brak apetytu. Teraz miał pewność, że na pewno będzie musiał o tym porozmawiać z Blackiem. Nie było innego wyjścia, jeżeli chce przestać zaprzątać sobie tym głowę.

*****

   W pracy dzień wydawał się być taki sam, jak każdy inny. Lee starał się rozmawiać z klientami, ukrywając swoje myśli pod maską lekkiego uśmiechu. Jednak było to na tyle przekonujące, że nikt nie pytał się o to, czemu Koreańczyk rozglądał się po barze, praktycznie co kilka minut. Wypatrywał kogoś? Owszem. Kogo konkretnie? Sam nie wiedział.
Wzdychając cicho, zajął się wycieraniem kufli, które odkładał na odpowiednie miejsce. To zajęcie pochłonęło go na długo, jednocześnie pozwalając na kolejne myśli, wracające do wiadomości. Po co ktoś mu groził? Może ta osoba, miała jakiś problem do Silasa? Może to miało być jako zemsta? A może… i tutaj Lee nie zdołał niczego wymyślić, gdyż został sprowadzony na ziemię przez pstryknięcie palcami przed swoją twarzą. Kręcąc głową, zmrużył powieki i cofnął się o kilka kroków do tyłu. To po kolejnych sekundach uniósł spojrzenie na, jak się okazało, swojego przełożonego, który kazał mu pójść do stolika z numerem 18. Ktoś czekał na Koreańczyka. A kto? On nie wiedział. Nie znał tutaj za wielu osób, poza stałymi klientami, których kojarzył raczej z przezwiska niż prawdziwych imion. Mając do przygotowania 7 shotów, i jeszcze tyle samo drinków i piw, Lee dość niechętnie się za to zabrał, następnie udając się z tym wszystkim do stolika. Chociaż nie. Najpierw zabrał same piwa i shoty, wszystko układając na stole, po czym wrócił się po drinki, odkładając na miejsce. W takich chwilach, cieszył się, że mieli w pracy takie duże tace. Przytrzymując ją przy swojej klatce piersiowej, przyglądał się klientom. Jeden wskazał, aby Koreańczyk usiadł, na co ten odmówił, stwierdzając, że wygodniej mu się stoi.
- Wypij chociaż z nami. – mężczyzna o czarnych lokach, przyglądał się rudowłosemu z wyraźnym zainteresowaniem, najwyraźniej nie mając zamiaru odpuszczać.
- Nie mogę pić w pracy. – odparł z wyraźnym znużeniem. Minho był do tego przyzwyczajony, więc z łatwością odpowiadał na takowe propozycję. – Coś jeszcze? Chciałbym wrócić do swoich obowiązków. – powiadomił, widocznie będąc gotowym do powrotu do swojego stanowiska. Nie otrzymując żadnej odpowiedzi, odszedł od słowa, ciężko wzdychając. Nawet nie rozumiał, czego niby miały chcieć tamte osoby. Nikogo z nich nie znał. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Wracając do swoich obowiązków, zastanawiał się, ile czasu zajmie Silasowi poznanie wszystkich szczegółów potrzebnych do zrealizowania swojego planu, którego Koreańczyk tak do końca nie znał. Oczywiście, jak można było się domyślać – tego wieczoru ciemnowłosy zjawił się jeszcze w pracy Lee, informując o miejscu, do którego się udadzą. Azjata nigdy wcześniej nie słyszał o tym, być może dlatego, że nie należał do takiego świata. Nawet w niego nie wierząc, aczkolwiek to był najmniejszy szczegół.
- Za dwa dni tam pójdziemy, bo mam już stuprocentową pewność tego, że będzie tam jedno wydarzenie, gdzie będzie nasz przyjaciel. – na to słowo niemalże nacisnął. – Więc wtedy będziemy mieli idealną wymówkę, a raczej ty, że przyszedłeś odebrać swoją własność w zamian za jego. Jakby nie chciał zwrotu, to wymyślisz coś na poczekaniu. Liczę na twoją kreatywność, rudzielcu. No ale, to nie koniec. Jakby nadal nie chciał ustąpić, to pamiętaj o tym, co znalazłeś w kieszeni. Wystarczy, że to wyciągniesz i zaczniesz dość głośno mówić. Na pewno wzbudzisz ciekawość wszystkich dookoła, a sam Nullah… cóż. Nie będzie raczej zadowolony z obrotu spraw, bo na razie żadnej dostawy tego nie ma. A jemu samemu nie chce się tego sprowadzać, czy robić. No a, to jedno z najbardziej czystych towarów, więc nie na co dzień można to dostać. Podam konkretną nazwę, żebyś wiedział, o czym mówisz. To oczywiście nie koniec. To ustalimy jeszcze przed samym wejściem. Pojutrze będę na Ciebie czekać tutaj, dokładnie o siedemnastej. Nie spóźnij się, ani nic, bo wszystko szlag trafi. Twoje wejście tam… może być trudne, ale coś na to zaradzę. Mam jeszcze jeden dzień na obmyślenie. – oznajmił, będąc całkowicie nakręconym na ten plan. Lee wszystko dostrzegał w jego oczach, jakby było to jakieś… jakby to określić? Sam nie wiedział. Napędzał sam siebie jeszcze bardziej, mając nadzieję, że to się uda.
Koreańczyk ciężko westchnął, przytakując głową na cały ten plan, który sobie powtórzył pod nosem. Wyciągnął telefon, upewniając się wcześniej, iż nie ma przy barze żadnego klienta. Oczywiście – Silas otrzymał alkohol, podczas którego wszystko opowiadał. Żaden z nich nie chciał aż tak przyciągać uwagi. Co raczej było trudne, szczególnie, gdy osoby ze stolika osiemnastego przyglądały się dwójce z wyraźnym zainteresowaniem. Jeszcze nic nie mówiąc, zapisał sobie kilka, najważniejszych informacji w notatniku, następnie pokazując to wyższemu, który czytając wszystko, przytaknął głową, uśmiechając się pod nosem. Najwyraźniej był zadowolony z tego, co wymyślił.
- Właśnie. Mam pytanie. – mruknął, jednak czując się nazbyt obserwowanym, machnął ręką. Na nowo sięgnął po urządzenie, wchodząc w wiadomość, którą otrzymał, po czym ponownie podsunął telefon pod nos mężczyzny. – Wyjaśnij mi to. Albo powiedz, czy wiesz, kto to może być, bo to niepokojące. Tak samo, jak osoby ze stolika osiemnastego. Nie wiem kto tam jest, nie przyglądałem się im tak, ale to zastanawiające, że chcieli właśnie, abym to ja ich obsłużył, szczególnie, kiedy są jeszcze inne osoby poza mną.

Silas?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics