12.01.2020

Od Minho CD Silasa

  Nie wiedział, czy był bardziej wściekły na mężczyznę, czy swego przyjaciela. Co go podkusiło zamienić się ubraniami? Powinien był się domyśleć, że coś jest nie tak. No ale, mądry po szkodzie. Teraz wiedział, w jakich interesach siedział jego „przyjaciel”. Choć raczej takim mianem już go określać nie może. Ciężkie westchnięcie opuściło wargi młodego Azjaty, który został wyprowadzony z kawiarni. W dłoni wciąż trzymał woreczek. I ten woreczek, to jedyne, co krążyło w jego głowie. Jak bardzo chciałby to wszystko zrozumieć, lecz nic nie jest takie proste, jakby się wydawało. Uważając kogoś za przyjaciela tyle czasu, wychodzi na jaw, iż tak naprawdę w żadnym stopniu nie znało się tej osoby. Minho posłużył za przynętę na stałego klienta baru, który również nie spodziewał się takiego obrotu spraw. No ale, to nie oznaczało, że Lee od razu zacznie pałać do niego sympatią. W obecnej chwili było odwrotnie. Niestety, chłopak był na tyle zszokowany, że nie wiedział, czy chciał mu uderzyć, sobie, czy popłakać się z nerwów, przez które dostał drgawek. Potrzebował kilku minut na ochłonięcie, tym samym nie zwracając uwagi na wypowiedziane słowa jego towarzysza.
  Odchodząc kilkanaście kroków w bok, Lee przykucnął, obejmując swoje kolana ramionami, w ten sposób starając się opanować. Zazwyczaj to działało w nerwowych sytuacjach, i liczył, że w tej dzisiejszej też mu to pomoże. Starając się już o tym nie myśleć, wziął kilka głębszych oddechów, pozostając w tej pozycji przez dobre kilka minut, przynajmniej tak było w jego odczuciu. Nie wiedział, że siedział tak dwadzieścia minut, a jego towarzysz jedynie mu się przyglądał. Nie przejął się tym, w końcu podniósł się z ziemi, dość niepewnie korzystając z pomocnej dłoni. Dzięki temu mógł się otrzepać i przeprosił wyższego, spuszczając głowę na dół.
- To mogę Ci jakoś wynagrodzić tą całą sytuację? – ponowił pytanie, na co Lee odrobinę się zmieszał, chwilowo się zastanawiając nad tym, aż zdecydował się na odpowiedź.
- Yeah. Możemy pójść na pizzę. Nie jadłem niczego bardziej pożywnego. – przyznał, słabo się uśmiechając.

*** 

  Udali się do jednej z wielu pizzerii w okolicy, gdzie mieli zamiar zjeść, a przynajmniej Minho, pizzę. Nie rozmawiali szczególnie dużo w czasie tej drogi, jedynie co jakiś czas coś mówili, lecz rozmowa najzwyczajniej w świecie się nie kleiła. Zajęli jeden z kilku wolnych stolików. Przeglądając menu, Azjata wybrał swoją ulubioną pizzę, jeszcze pytając, czy mężczyźnie to odpowiadało. Często zwracał uwagę na swoje towarzystwo, nie chciał być takim egoistą. Wciąż za wiele nie rozmawiali. Lee nie miał nawet na to ochoty, nie po całej tej sytuacji, jaka miała miejsce. W czasie, kiedy wyczekiwali na pizzę, rudowłosy udał się do łazienki w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych. Nie wracał przez kilka minut, a jak już wracał, zauważył, że na stoliku, gdzie siedział, zapewne, towarzysz, słabo się uśmiechnął. W międzyczasie odezwał się jego żołądek, więc przyśpieszył swój chód, chcąc znaleźć się jak najszybciej na swoim miejscu. Jednak nie spodziewał się, że będąc już tak blisko, ktoś go popchnie, przez co upadnie na ciemnowłosego, popychając do przodu tak, iż jego twarz zetknęła się z pizzą. Niemalże od razu odskoczył do tyłu, zasłaniając usta dłońmi, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie oddychał przez kilkanaście sekund. Powoli, ale i niepewnie, przeszedł na swoje miejsce. W tamtej minucie byli obserwowani przez personel i klientów knajpy.
Dopiero kiedy wyższy podniósł głowę do góry, Azjata nie potrafił powstrzymać się od wybuchu śmiechu, w międzyczasie próbując przeprosić i wytłumaczyć, iż nie było to celowe działanie. No ale, jak można było się domyślić, przy takim napadzie śmiechu, barman ledwo mógł złapać oddech, a co dopiero, jakby miał mówić.

Silas? c: 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics