1.11.2019

Od Kangsoo CD Hime

Delikatnie pociągnął za smycz, dając znać Alexowi, że już pora wracać. Spojrzał na Hime.
- Do zobaczenia. - Ukłonił się nieco.
Odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę schroniska, gdy nagle stanął w miejscu. Zdał sobie sprawę, że coś źle robił. Nie chciał tak po prostu odejść. Może powinienem wymienić się z nią numerami? Przyjemnie mu się z nią rozmawiało, Hime wydawała się być bardzo miła i przyjazna. Chciał jeszcze trochę czasu z nią spędzić. Teraz jednak było już za późno. Musiał zaprowadzić psy z powrotem do schroniska, inaczej pani Jones pomyśli, że je ukradł.
Już miał iść, lecz wtem wpadł na pewien pomysł. No jasne! Jak mogłem dopiero teraz o tym pomyśleć? Zaczął wracać. Czym prędzej dogonił Hime, która zdążyła już oddalić się kawałek. Zawołał ją, kobieta odwróciła się, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Właśnie, może umówilibyśmy się na gdzieś na kawę czy coś w tym stylu? - zapytał Kangsoo. - Nie teraz, ale nie wiem, jutro albo pojutrze, albo kiedy indziej.
Hime patrzyła na niego chwilę, z racji, że nie odpowiedziała od razu, Koreańczyk nabrał obaw. Zwilżył językiem usta, wolno przestąpił z nogi na nogę. Ku jednak jego szczęściu, kobieta w końcu się uśmiechnęła.
- Jasne, czemu nie? - odparła. - Jutro masz czas? - dodała trochę niepewnie.
- W tygodniu pracuję do szesnastej trzydzieści, ale o siedemnastej moglibyśmy się spotkać. Pasuje ta godzina?
- Może być - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu. - To gdzie?
- Hm... - popadł w zamyślenie. - Koło centrum jest kawiarnia, Clare's Home. Kojarzysz może?
Zaproponował tę kawiarnię z trzech powodów. Pierwszy - lubił ją. Parę razy tam był, próbował różnych napojów i każdy mu smakował. Ponadto panowała miła, ciepła atmosfera, człowiek mógł się poczuć prawie jak w domu. Ludzie lubili przychodzić tam ze swoimi pupilami, w kawiarni można było nawet kupić smakołyki dla psów, kotów, gryzoni czy nawet ptaków. Drugim powodem był fakt, że choć spodobała mu się kawiarnia, przez ostatni czas w ogóle tam nie zaglądał, a chciał ponownie napić się tam kawy i przy okazji zobaczyć czy coś się zmieniło. Co do trzeciego powodu - pomyślał, że być może Hime będzie chciała przyjść ze swoim psem, Kazu. Dla Kangsoo wyglądała ona na zżytą ze swoim czworonogim towarzyszem.
Hime po chwili zawahania przytaknęła, mówiąc:
- Tak, wiem, gdzie to jest.
- Może być tam? - spytał Kangsoo.
- Oczywiście.
Słysząc to, oczy Koreańczyka błysnęły. Zmrużył je wesoło, uśmiechając się. Cieszył się, że będzie mógł się spotkać ponownie z Hime, i to już jutro. Choć z początku na takiego nie wyglądał, lubił rozmawiać z ludźmi, a poznawanie nowych osób uznawał za całkiem przyjemne doświadczenie.
Jedno, acz dosyć mocne machnięcie skrzydeł, które pacnęły go w głowę, dało mu znać, że już czas iść. Geum zagwizdał, Kangsoo mruknął do niego po koreańsku, że zaraz idą, po czym spojrzał na Hime.
- To co, do zobaczenia - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Do zobaczenia. - Kobieta odwzajemniła uśmiech.
Kangsoo odwrócił się i już pewnym krokiem ruszył w stronę schroniska.



Siedział przy jednym ze stolików, wyglądał przez okno. Choć słońce już zaszło, trochę jego światła jeszcze rozjaśniało zachodni skrawek nieboskłonu, a ulice i chodniki były bardzo dobrze oświetlone, więc nie było ciemno. Mierzył wzrokiem przechodniów, czasami jednak odwracał głowę i oglądał wnętrze kawiarni. Nie zmieniła się nic, była taka jaką zapamiętał. I dobrze, podobał mu się ten wygląd.
W pewnym momencie przydreptał do niego mały, puszysty maltańczyk. Usiadł koło jego nogi, wbił w niego spojrzenie proszące o pieszczoty. Kangsoo spojrzał na niego, oczywiście zaczął go głaskać, dopóki nie przyszła właścicielka i nie zabrała zwierzaka, cicho przepraszając. Nie miała za co. Kangsoo cieszył się, że mógł uszczęśliwić pieska.
Poprawił kołnierz białej koszuli, wystający spod czarnej marynarki. Nasunął koniec rękawa brązowego płaszcza na nadgarstek, zwilżając językiem usta. Wcześniej myślał, że po pracy wróci do domu i się przebierze w ubrania bardziej na co dzień, ale dyrektor oddziału musiał go na tyle jeszcze przytrzymać, że potem już nie miał na to czasu. Bał się, że się spóźni, czego nie chciał, dlatego uznał, że pójdzie tak jak jest (jedynie schował krawat do swojej torby na ramię). Miał nadzieję, że to nie była zła decyzja.
Jeszcze niczego nie zamówił, postanowił poczekać na Hime. Miał w planach zapłacić za ich obu w podzięce za wczoraj oraz za zaproszenie na koncert - no i w sumie też przepraszając za tamtą sytuację z Coalem. Dalej miał to na sumieniu. Mógł mocniej trzymać smycz. Chociaż... Może gdyby to się wtedy nie wydarzyło, to by teraz tu nie siedział? Kto wie?
Drzwi się otworzyły, o czym dał znać mały dzwoneczek. Do środka weszła młoda kobieta. Kangsoo podniósł wzrok, spojrzał na nią. Od razu ją rozpoznał. To była Hime. Nie zdążył sprawdzić, czy przyszła ze swoim pupilem, ale czym prędzej pomachał jej. Hime szybko odnalazła go wzrokiem, w tym momencie Koreańczyk posłał jej serdeczny uśmiech.

Hime?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics