11.11.2019

Od Liama CD Larissy

Patrzyłem na dziewczynę w bezruchu, podczas gdy ona wyrzucała z siebie wyjaśnienia. Cała ta sytuacja zdawała się surrealistyczna. Cholera, przecież ja tylko wyszedłem na spacer z psem... A tu takie akcje. Najpierw walka z tymi opętańcami, potem ucieczka przed policją... teraz jeszcze jakiś zwój zapisany w jakimś nieznanym dziewczynie języku.
Wszystko składało się na konkluzję, że możesz próbować odgrodzić się od przeszłości, ale ona zawsze się o siebie upomni. Najczęściej gdy najmniej się tego spodziewasz.
- Nie tutaj - odpowiedziałem szybko. Odruchowo chciałem się rozejrzeć i upewnić, że nikt nas nie podsłuchuje, ale dostatecznie szybko zreflektowałem się, że to mogłoby tylko zwrócić na nad uwagę. A u boku miałem Lunę. Gdyby ktoś się do nas zbytnio zbliżył, ona pierwsza by to zobaczyła i mnie ostrzegła, w ten czy inny sposób. - Nie teraz, kiedy mogą deptać nam po piętach.
Dziewczyna skinęła powoli głową na znak, że rozumie. I już chciała odwrócić głowę, pewnie by się rozejrzeć, gdy wydarzyły się dwie rzeczy na raz.
Luna szarpnęła się, warcząc i kierując wzrok gdzieś w ciemność za nami. A moich uszu dobiegł odgłos potkniecia i stłumione, zaskoczone sapnięcie.
Kurwa.
- Przestań Luna, co tam zobaczyłaś? - rzuciłem nazbyt głośno, udając swobodny, nieco rozbawiony ton. - Daj spokój, tam nic nie ma - położyłem dłoń na głowie suczki, przejeżdżając po niej powoli palcami, by ją uspokoić. Drugą dłonią natopiast złapałem Larissę za rękę, przyciągając ją nieco bliżej siebie. Dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona. Już chciała coś powiedzieć, ale byłem szybszy.
Pochyliłem się do niej i zamknąłem jej usta pocałunkiem.
Dziewczyna osłupiała, zatrzymała się w pół kroku. I w tym momencie przestałem zwracać na nią uwagę, wykonując automatycznie ruchy ustami i językiem, a wzrokiem, korzystając z sytuacji, zacząłem badać ciemność za nami. Musiałem wiedzieć, z kim mamy do czynienia, żeby ocenić nasze szanse. Czy ryzykować konfrontację, czy lepiej się ulotnić.
Typ, który za nami szedł, sam rozwiał moje wątpliwości. Zobaczyłem, jak się zatrzymuje w cieniu pobliskiego budynku. Patrzył chwilę na nas, po czym odwrócił się i odszedł spokojnym krokiem.
Gdy tylko zniknął mi z pola widzenia, odsunąłem się od blondynki, postępując dodatkowo krok w tył, żeby móc uniknąć ewentualnego ataku z jej strony. Który nie nadszedł. Dziewczyna wyglądała na całkowicie osłupiałą.
- Możemy iść do ciebie - rzuciłem. Może i widziałem, jak gościu odchodzi, ale nie mogłem mieć pewności, czy nadal nas nie słyszy. Musiałem więc dalej grać. - Pokażesz mi to, o czym mówiłaś - uśmiechnąłem się lubieżnie, ale spojrzenie pozostało poważne. Wpatrywałem się nim w oczy dziewczyny, próbując przekazać jej "graj ze mną, potem ci wytłumaczę".

Larissa?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics