9.11.2019

Od Taigi CD Nathaniela

Kiedy znalazłam się w domu elfa, nie mogłam zrozumieć, co się właściwie stało. Przez dwie godziny chodziłam, czytałam i starałam się opanować myśli, jednak tego, co się dowiedziałam po ich powrocie, nawet nie mogłam przewidzieć. Słuchałam bardzo uważnie każdego słowa wypowiadanego w moim kierunku. Klątwa.... Inna postać... To wszystko było tak zawiłe, a w głowie miałam mnóstwo pytań.
- Czekaj... Jaka klątwa, skąd, masz ją od urodzenia? - Odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam na niego, wyczekując na odpowiedź - Poza tym... Nie miałam pojęcia, że to Ty, oczywiście, że chciałam Cię zabić. - Burknęłam.
- Skąd mogłaś wiedzieć, że to ja - Uśmiechnął się delikatnie, po czym zaraz westchnął - Użyłem zaklęcia zakazanego w moim świecie i oto moja "kara" - Wyjaśnił.
- Jakiego zaklęcia? - Zapytałam od razu, nie dając mu nawet dokończyć.
- Może kiedyś Ci opowiem - Uśmiechnął się delikatnie - Wchłonęłaś jego ogień - Zmienił nagle temat. Chciałam wiedzieć znacznie więcej, ale najwidoczniej dla niego nie był to przyjemny temat. Mogłabym to zrozumieć, ale nie w takiej sytuacji. Co, jeśli również straciłabym przytomność? Skazałby nas wszystkich na śmierć? Gdybym wiedziała, nie byłabym taka lekkomyślna.
- Tak... Tak jakby - Pokręciłam głową - Nie wiem, co się stało dokładnie, ale wyglądało to tak, jakbym po wchłonięciu zmieniła jego ogień na swoją energię. Ciężko powiedzieć, tak czy siak, wciąż w sobie czuje to ciepło.
- Musisz poćwiczyć tę moc, może to nowy żywioł, który uda Ci się opanować - Uśmiechnął się do mnie pocieszająco, na co wręcz zjadłam go wzrokiem.
- Nie zmieniaj tematu! - Wstałam z kanapy, czując rozrywający mnie gniew - Szliśmy razem na pole bitwy, rozumiem, że nie jesteśmy przyjaciółmi, ale nie wydaje Ci się, że fakt, iż zmieniasz się... w inną postać, jest dosyć istotna?! - Wręcz huknęłam na niego.
- Nie sądziłem, że dojdzie do przemiany i...
- I co mnie to! - Przerwałam mu - Co gdybym też leżała, a Ty byś się przemienił, gdybym wiedziała, walczyłabym zupełnie inaczej, bezpieczniej - Zaczęłam, a w moim głosie dało się wyczuć żal. Bez słowa wstał i podszedł do mnie, przyciągając mnie w swoje ramiona. Przytulił mnie, a zapach jego perfum otulił mnie i uspokoił. Bezwładnie oparłam głowę o jego tors, przymykając oczy. Staliśmy tak w ciszy, którą przerwał jego ciepły głos.
- Przepraszam - Szepnął prosto w moje włosy, ciepłe powietrze musnęło mnie po skórze i to chyba dzięki temu cała złość ze mnie opadła.
- Jak kiedyś będziemy razem walczyć to mów mi o takich niespodziankach - Mruknęłam, po czym cicho westchnęłam, wciąż stojąc blisko niego, a raczej się o niego opierając - Muszę się spakować i wrócić do siebie za dużo wam na głowie siedziałam.... I wisisz mi pizze. - Na ostatnie słowa cicho się zaśmiał i zrobił krok w tył, aby na mnie spojrzeć.
- Nikomu nie przeszkadzasz - Zapewnił, ale pokręciłam przecząco głową.
- Nie ma co przeciągać, sama też muszę ogarnąć swoje mieszkanie, wrócić do kawiarni - Wzruszyłam ramionami - Ale tej pizzy Ci nie odpuszczę, nie myśl sobie.
- Napisz, kiedy będziesz mieć czas to się dogadamy - Uśmiechnął się - Pomogę Ci z ubraniami i podrzucę, chociaż pod mieszkanie.
- Nie odmówię - Schowałam dłonie do tylnej kieszeni - A do Ciebie nie zadzwonię - Powiedziałam poważnie, na co podniósł jedną brew - Nie mam Twojego numeru. - Dodałam z lekkim zadziornym uśmiechem.

Nath?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics