— Tam ktoś jest! — krzyknął nagle jeden ze strażaków, wskazując na drugi koniec pomieszczenia.
Harrison odruchowo spojrzał we wskazane miejsce i choć w pomieszczeniu unosił się spory dym, dostrzegł sylwetki dwóch postaci, a raczej człowieka oraz psa. Poszkodowani byli przytomni, lecz ich droga ucieczki była pokryta resztkami ognia oraz stropu, który spadł pod wpływem wybuchu.
— Pomogę im się wydostać. — stwierdził elf, po czym spojrzał na resztę grupy — Sprawdźcie resztę pomieszczeń. — dodał, na co reszta przytaknęła.
Reszta strażaków wiedziała o zdolnościach maga, więc pozwolili mu na samodzielne działanie. W tym momencie liczy się czas, więc bez zwlekania, mężczyzna krótkim zaklęciem oczyścił wąskie ścieżkę i zbliżył się do poszkodowanych. Gdy dym znacznie się rozrzedził, dostrzegł znaną postać, a dokładnie Hime ze swoim psem, którzy, o dziwo, wyglądali dobrze. Od razu ich wyprowadził na zewnątrz, a następnie do karetki, gdzie musieli zostać przebadani pod względem zatrucia lub ewentualnych poparzeń. Tym razem Harrison nie miał czas na rozmowę ze znajomą, gdyż został od razu wezwany z powrotem do budynku.
Cała akcja trwała blisko godzinę i choć nie jest to długo, zdążyło to zmęczyć wszystkie służby ratunkowe, szczególnie strażaków, którzy biegali po schodach z ciężkim sprzętem na sobie. Gdy jednak nastał ten spokój, kapitan wygłosił krótkie przemówienie na temat stanu kamienicy.
— (...) Wybuch spowodował osłabienie konstrukcji budynku, przez co nie można w nim mieszkać. Jednak potrwa to kilka dni, gdy skończy się jego remont. Mieszkańcy proszeni są o zamieszkanie u swoich rodzin lub znajomych, a jeśli ktoś nie ma takiej możliwości, niech zgłosi się do mnie. (...)
Harrison odruchowo spojrzał we wskazane miejsce i choć w pomieszczeniu unosił się spory dym, dostrzegł sylwetki dwóch postaci, a raczej człowieka oraz psa. Poszkodowani byli przytomni, lecz ich droga ucieczki była pokryta resztkami ognia oraz stropu, który spadł pod wpływem wybuchu.
— Pomogę im się wydostać. — stwierdził elf, po czym spojrzał na resztę grupy — Sprawdźcie resztę pomieszczeń. — dodał, na co reszta przytaknęła.
Reszta strażaków wiedziała o zdolnościach maga, więc pozwolili mu na samodzielne działanie. W tym momencie liczy się czas, więc bez zwlekania, mężczyzna krótkim zaklęciem oczyścił wąskie ścieżkę i zbliżył się do poszkodowanych. Gdy dym znacznie się rozrzedził, dostrzegł znaną postać, a dokładnie Hime ze swoim psem, którzy, o dziwo, wyglądali dobrze. Od razu ich wyprowadził na zewnątrz, a następnie do karetki, gdzie musieli zostać przebadani pod względem zatrucia lub ewentualnych poparzeń. Tym razem Harrison nie miał czas na rozmowę ze znajomą, gdyż został od razu wezwany z powrotem do budynku.
Cała akcja trwała blisko godzinę i choć nie jest to długo, zdążyło to zmęczyć wszystkie służby ratunkowe, szczególnie strażaków, którzy biegali po schodach z ciężkim sprzętem na sobie. Gdy jednak nastał ten spokój, kapitan wygłosił krótkie przemówienie na temat stanu kamienicy.
— (...) Wybuch spowodował osłabienie konstrukcji budynku, przez co nie można w nim mieszkać. Jednak potrwa to kilka dni, gdy skończy się jego remont. Mieszkańcy proszeni są o zamieszkanie u swoich rodzin lub znajomych, a jeśli ktoś nie ma takiej możliwości, niech zgłosi się do mnie. (...)
W tym czasie Harrison odstawił ciężki sprzęt do wozu bojowego i ściągnął z siebie ciemną kurtkę, by móc założyć lżejszą bluzę. Odruchowo rozejrzał się po mieszkańcach, a gdy dostrzegł Hime z psem, postanowił do niej podejść, bo choć tylko znajomymi, to tylko ich dwójka wie coś na temat piromanitów.
— Będziesz miała u kogo mieszkać na czas remontu? — zapytał spokojnie, dopinając zamek bluzy, po czym zerknął na kobietę.
Hime?
— Będziesz miała u kogo mieszkać na czas remontu? — zapytał spokojnie, dopinając zamek bluzy, po czym zerknął na kobietę.
Hime?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz