24.11.2019

Od Taigi CD Nathaniela

Nie spodziewałam się tego, że miał żonę. Chociaż z drugiej strony, miał pełnoletniego syna, a sam już przeżył całkiem sporo, więc nie mogłam oczekiwać, że nigdy nie próbował sobie ułożyć życia. Poczułam się przy nim trochę jak dziecko. Brak większego doświadczenia sercowego, brak bliższej rodziny. Współczułam i zazdrościłam mu jednocześnie. Spojrzałam na las, który nas otaczał. Godzina nie była jeszcze najpóźniejsza, więc zawsze fajnie będzie zrobić sobie jeszcze spokojny spacer po okolicy.
- W sumie, ja bym się jeszcze przeszła. Już na spokojnie po ścieżce - Wzruszyłam ramionami, odpychając się od głazu, aby zacząć powoli iść w kierunku drzew, za którymi po chwili oboje zniknęliśmy.
- Wydawałaś się zaskoczona, jak powiedziałem, że mam żonę - Przerwał ciszę, która towarzyszyła nam podczas spacerowania.
- Czasami zapominam, że dzieli nas spory kawał czasu - Przyznałam z lekkim uśmiechem - Staruszku- Pokazałam mu koniuszek języka.
- Tak w sumie to nic nie wiem o Tobie - Spojrzał na mnie, unosząc kącik ust. Zastanowiłam się chwilę, czy powinnam mu mówić wszystko o sobie, w końcu moja historia nie jest do końca wesoła.
- No to, co chcesz wiedzieć - Rozłożyłam ręce, jakby w geście poddania, na co zaśmiał się delikatnie.
- Może takie podstawy, pochodzisz z tego miasta?
- Nie - Pokiwałam od razu głową - Mieszkam tutaj od jakiś 3 lat. Wcześniej byłam w niewielkim mieście pod miastem, ale tak ciężko było stworzyć coś własnego, jednak za mało ludzi. A ogólnie pochodzę... wręcz ze wsi - Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o wczesnym dzieciństwie.
- O, a więc też od małego byłaś bliską z naturą - Uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym.
- Miałam nawet własnego królika.
- A co z Twoją rodziną? Nigdy o niej nie wspominałaś, masz rodzeństwo? - Przechylił głowę, na co tylko westchnęłam.
- Jestem jedynaczką. Raczej nie mam za wiele cioć, czy jakiegoś kuzynostwa, zresztą nie pamiętam, kiedy ich ostatnio widziałam - Zaśmiałam się - Moja mama nie żyje, była znaną czarownicą, były to jeszcze czasy, kiedy polowania na nas były normą, zginęła na polu walki, a tata był zwykłym człowiekiem. Zabraniał mi używać swoich zdolności, jednak ja nie chciałam z tego rezygnować i udawać, że jestem kimś innym, więc mnie wyrzucił z domu - Wzruszyłam ramionami.
- Przykro mi. Niepotrzebnie pytałem - Nathaniel ułożył dłoń na karku, wyraźnie zmieszany. Dla mnie przeszłość, była już tylko przeszłością, nie rozdrapywałam ran. Nie myślał o tym, po prostu żyłam tym, co jest tu i teraz. Szturchnęłam go lekko łokciem, a gdy na mnie spojrzał, to posłałam mu delikatny uśmiech.
- Ze spokojem, to tylko przeszłość. Każdy jakąś posiada - Zapewniłam - Ale za to miałam ciekawe związki - Zaczęłam już ze śmiechem.
- Aż boje się teraz pytać - Spojrzał na mnie, udając strach, czym mnie rozbawił.
- Chociaż związki to za dużo powiedziane, bardzo często kończyło się na jednej kolacji, tylko kolacji, żeby nie było jakiś brudnych myśli - Zaznaczyłam, grożąc mu palcem.
- No dawaj najgorszą randkę.
- Gościu dał mi kawałek swojej skóry, która mu zeszła podczas opalania. W takim czerwonym pudełeczku. Uważał, że w ten sposób, okazuje mi swoją miłość, bo zawsze będę go nosić przy sobie - Okazałam swoje obrzydzenie, pokazując język.

Nathaniel?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics