Nie spodziewałam się tego, że miał żonę. Chociaż z drugiej strony, miał
pełnoletniego syna, a sam już przeżył całkiem sporo, więc nie mogłam
oczekiwać, że nigdy nie próbował sobie ułożyć życia. Poczułam się przy
nim trochę jak dziecko. Brak większego doświadczenia sercowego, brak
bliższej rodziny. Współczułam i zazdrościłam mu jednocześnie. Spojrzałam
na las, który nas otaczał. Godzina nie była jeszcze najpóźniejsza, więc
zawsze fajnie będzie zrobić sobie jeszcze spokojny spacer po okolicy.
- W sumie, ja bym się jeszcze przeszła. Już na spokojnie po ścieżce - Wzruszyłam ramionami, odpychając się od głazu, aby zacząć powoli iść w kierunku drzew, za którymi po chwili oboje zniknęliśmy.
- Wydawałaś się zaskoczona, jak powiedziałem, że mam żonę - Przerwał ciszę, która towarzyszyła nam podczas spacerowania.
- Czasami zapominam, że dzieli nas spory kawał czasu - Przyznałam z lekkim uśmiechem - Staruszku- Pokazałam mu koniuszek języka.
- Tak w sumie to nic nie wiem o Tobie - Spojrzał
na mnie, unosząc kącik ust. Zastanowiłam się chwilę, czy powinnam mu
mówić wszystko o sobie, w końcu moja historia nie jest do końca wesoła.
- No to, co chcesz wiedzieć - Rozłożyłam ręce, jakby w geście poddania, na co zaśmiał się delikatnie.
- Może takie podstawy, pochodzisz z tego miasta?
- Nie - Pokiwałam od razu głową - Mieszkam
tutaj od jakiś 3 lat. Wcześniej byłam w niewielkim mieście pod miastem,
ale tak ciężko było stworzyć coś własnego, jednak za mało ludzi. A
ogólnie pochodzę... wręcz ze wsi - Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o wczesnym dzieciństwie.
- O, a więc też od małego byłaś bliską z naturą - Uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym.
- Miałam nawet własnego królika.
- A co z Twoją rodziną? Nigdy o niej nie wspominałaś, masz rodzeństwo? - Przechylił głowę, na co tylko westchnęłam.
- Jestem jedynaczką. Raczej nie mam za wiele cioć, czy jakiegoś kuzynostwa, zresztą nie pamiętam, kiedy ich ostatnio widziałam - Zaśmiałam się - Moja
mama nie żyje, była znaną czarownicą, były to jeszcze czasy, kiedy
polowania na nas były normą, zginęła na polu walki, a tata był zwykłym
człowiekiem. Zabraniał mi używać swoich zdolności, jednak ja nie
chciałam z tego rezygnować i udawać, że jestem kimś innym, więc mnie
wyrzucił z domu - Wzruszyłam ramionami.
- Przykro mi. Niepotrzebnie pytałem - Nathaniel
ułożył dłoń na karku, wyraźnie zmieszany. Dla mnie przeszłość, była już
tylko przeszłością, nie rozdrapywałam ran. Nie myślał o tym, po prostu
żyłam tym, co jest tu i teraz. Szturchnęłam go lekko łokciem, a gdy na
mnie spojrzał, to posłałam mu delikatny uśmiech.
- Ze spokojem, to tylko przeszłość. Każdy jakąś posiada - Zapewniłam - Ale za to miałam ciekawe związki - Zaczęłam już ze śmiechem.
- Aż boje się teraz pytać - Spojrzał na mnie, udając strach, czym mnie rozbawił.
-
Chociaż związki to za dużo powiedziane, bardzo często kończyło się na
jednej kolacji, tylko kolacji, żeby nie było jakiś brudnych myśli - Zaznaczyłam, grożąc mu palcem.
- No dawaj najgorszą randkę.
- Gościu dał mi kawałek swojej skóry, która mu zeszła podczas opalania. W takim czerwonym pudełeczku. Uważał, że w ten sposób, okazuje mi swoją miłość, bo zawsze będę go nosić przy sobie - Okazałam swoje obrzydzenie, pokazując język.
Nathaniel?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz