2.11.2019

Od Etienne CD Tobiasa

Dopiero kiedy poczuł swąd materiału przeniósł spojrzenie z oblicza opijusa na dłoń. A dokładniej na płomienie, jakie przesuwały się po skórze jak języki, liżąc ją i materiał płaszcza. Zadbane brwi antychrysta powędrowały ku górze. Niby miał już doświadczenie z ogniem i innymi rzeczami tego typu, lecz na widok, jaki przed sobą ujrzał, poczuł gdzieś z tyłu głowy wewnętrzne przeświadczenie, że powinien unikać spotkania z tym ogniem jak najdłużej. Może nie obawiał się aż tak, że się roztopi czy coś, w końcu posiadał jedynie lodowy aspekt, sam nie był stworzeniem iście wykreowanym z tego żywiołu, jednak zaczął mieć wrażenie, że ten Tobi coś ukrywa. Że nie jest zwykłym człowiekiem, ha, jakby przeciętny śmiertelnik mógł rozpalić swoją rękę na życzenie! 
W tym przypadku Etienne chodziło o coś innego. O myśl, że ten niby niegroźny teraz mężczyzna może być jednym z tych, którzy co jakiś czas uprzykrzają życie młodzieńca. Musiał się więc przygotować mentalnie do walki bądź ucieczki i być w gotowości. Cały czas.
— Jaki dywan? — spytał La Fayette, siląc się na jak najbardziej rozluźniony śmiech, jaki był w stanie z siebie wykrzesać — Wyglądam ci na Cygana? Jakiegoś Ukraińca? Jedyne, co ci mogę zaproponować to wątpliwej jakości radę życiową, nieumiejętną terapię czy szybką akcję w samochodzie — Belg wzruszył ramionami, po czym zamilkł na chwilę, gdy jego rozmówca układa się w pozycji człowieka, który przegrywa z wszystkim, co na niego spada. Cóż, pewnie miał własne problemy, inaczej przecież nie piłby tyle. Wyczytał z poprzednich wypowiedzi Tobiasa, że zapewne był obeznany w alkoholowych sprawach, może to był jego nałóg? Bowiem każdy jakiś posiadał. Czy to trunki wysokoprocentowe, papierosy, jedzenie, afekcja,.. Od wyboru do koloru. 
— Właśnie wyglądasz na takiego ojca, który wychodzi z domu po papierosy i wraca nawalony do domu po dwóch tygodniach, a potem bijesz żonę po twarzy, bo nie przyniosła ci dostatecznie szybko pieprzu do stołu. W sumie, to nie wiem czemu sobie zawracam tobą głowę... Zajebiście — Białowłosy wzniósł oczy ku górze, gdy usłyszał dźwięk jednoznacznie utożsamiany z zaśnięciem. Nie musiał wiele zastanawiać się nad decyzją, co ma uczynić potem. Odbił się po prostu od sceny i był gotowy już wyjść z pokoju, gdy zobaczył opadające na kolana mężczyzny białe pióro. 
Zazwyczaj ten widok cieszył wewnętrznie Pierre. Oznaczało to, że natrafił na kogoś, kto by mógł mu pomóc. Ktoś, kto w i e. Jednak czy naprawdę musiało paść na niego? Na tego pijusa, który nie był w stanie nawet dobrze się wypowiedzieć?
Etienne pomyślał ponownie o zbliżającym się wyjeździe. Czy znalazłoby się tam miejsce dla kogoś takiego jak Tobias? Cholera, nadinterpretował to wszystko. Przesadzał. Nie, to nie może być to. Wydaje się mu. Brać zupełnie obcego człowieka w międzykontynentalną podróż?
— Śpiąca królewno — Po długiej chwili antychryst wziął pióro z kolan mężczyzny w dwa palce i zaczął nim głaskać nos oraz usta towarzysza — Nie masz do kogo wrócić, nie? Co byś powiedział na prostą pracę? Z dużymi zarobkami? — Kłamanie zawsze przychodziło mu z łatwością. Zwłaszcza, gdy było oparte po części na prawdzie. Bowiem zyski z tej podróży na pewno będą wielkie, za duże dla jednej osoby... Ale czy praca będzie taka prosta, to zupełnie inna historia.

Tobias?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics