10.11.2019

Od Taigi CD Nathaniela

Słysząc jego propozycję, a raczej stwierdzenie o wspólnym bieganiu, aż parsknęłam śmiechem. Mówiąc to, był na tyle uroczy, że nawet jeśli nie miałabym kompletnie na nic ochoty jutro rano to i tak bym wstała, żeby przebiec te dwa kilometry.
- Sugerujesz, że mogę przytyć po jednej pizzy? - Podniosłam rozbawiona jedną brew.
- Nic takiego nie powiedziałem - Spojrzał na mnie, opierając głowę o zagłówek. Ręce wciąż trzymał na kierownicy, tak jakby chciał być pewien, że mu nigdzie nie uciekną, a może to tylko moje myśli i moje ego, które zaczyna być coraz większe?
- Mhmm, oczywiście - Zaśmiałam się, po czym złapałam swoją torebkę gotowa do wyjścia - Oprócz ostatniego incydentu wieczór był bardzo miły, chociaż wiesz, z łatwością bym sobie poradziła - Dodałam pewnie, może nawet zbyt pewnie. Niestety mam to do siebie, że czasami po prostu zapominam wszystkiego, co umiem, właśnie w takich sytuacjach bywa, że zamieniam się w zwykłą dziewczynę, która zapomina o latach treningów. Pomimo pracy nad sobą i tak nie opanowałam tego jeszcze do końca.
- Różnie bywa, poza tym nie lubię takiego zachowania - Wzruszył ramionami - To co, jutro o 8 w parku? - Z uśmiechem zmienił temat, na co przytaknęłam.
- Jasne, do jutra i dzięki za pizzę, była pyszna - Korzystając z okazji, że patrzył prosto na ulicę, zbliżyłam się nieco, żeby delikatnie złożyć pocałunek na jego policzku. Nie było to nic wielkiego, jednak sama poczułam, miłe mrowienie na wargach. - Cześć - Dodałam półszeptem, mając usta na wysokości jego ucha i wyszłam z samochodu, kierując się w stronę kamienicy. Już po 30 minutach leżałam w łóżku, analizując całe to spotkanie. Przypominając sobie jego uśmiech, przygryzałam wargę. Wcześniej nawet nie zwracałam uwagi na to, że ma bardzo kojący głos, może taka natura elfów? Po godzinie może dwóch, zapadłam w sen, który przerwał budzik w telefonie. Na ekranie widniała już godzina 7 rano. Usiadłam na łóżku, przeciągając się niczym kot i wydając podobne dźwięki. Szybkie śniadanie, znalezienie krótkich spodenek i topu do biegania i byłam praktycznie gotowa do wyjścia. Spojrzałam jeszcze na termometr, ale wskazywał on już ponad 10 stopni, więc nawet nie wzięłam bluzy. Za dwie godziny zrobi się o wiele cieplej, a nie lubię biegać, trzymając coś w dłoni. Punktualnie o 8 byłam w umówionym miejscu. Nathaniel robił już małą rozgrzewkę.
- Hej, zaraz pomyślę, że się spóźniłam - Podeszłam do niego, poprawiając włosy, które były spięte w kucyka.
- Cześć, lubię być trochę wcześniej - Wyjaśnił, uśmiechając się do mnie. - Masz jakieś konkretne ścieżki do biegania? - Zapytał od razu, na co wzruszyłam ramionami.
- Zazwyczaj biegam po lesie albo do wodospadu i z powrotem, albo trochę dalej, zależy od humoru i pogody - Wyjaśniłam.
- Wodospad brzmi dobrze, możemy tak sobie zrobić przerwę - Ułożył dłonie na biodrach, na co przytaknęłam.
Biegliśmy spokojnym truchtem, rozmawiając trochę o jego synu i tym, jak się czuje, a także o rzeczach mniej istotnych.
- To co kto pierwszy ten lepszy - Zaśmiałam się i nieco przyspieszyłam, odwracając się jeszcze, żeby pokazać mu język.
- Chcesz się gonić? - Zaśmiał się i słyszałam tylko, jak przyśpiesza.
- A czemu nie? - Zrobiłam to samo, jednak niespodziewanie zostałam klepnięta w ramie, a sam elf wyprzedził mnie. Nie powiem, moja dusza zwyciężczyni ucierpiała i chociaż nie lubię oszukiwać, to w takim przypadku wręcz nie miałam wyjścia. Zaczęłam tworzyć niewidzialne dla oka stopnie, po których wchodziłam, szybko będąc nad elfem, kiedy widziałam, jak się ogląda, wykorzystałam sytuację i zeskoczyłam, lądując przed nim.
- To już jest oszustwo - Zawołał, jednak dało się wyczuć w jego głosie śmiech.
- Biegasz z czarownicą, czego się spodziewałeś? - Również się zaśmiałam.

Nath? kto śpi, ten śpi xD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics