24.11.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Gdy obydwoje dotarli nad wodospad, o którym wcześniej była mowa, lekko zmęczeni usiedli na powalonej kłodzie, w celu chwilowego odpoczynku.
— Droga powrotna już bez czarów. — powiedział elf z delikatnym uśmiechem.
— Zastanowię się. — odparła spoglądając na mężczyznę, odwzajemniając przy tym gest.
Po krótkiej wymianie zdań, między parą przyjaciół zapadła luźna cisza, która przerywana była przez leśne zwierzyny, jak śpiew ptaków czy odgłosy saren oraz lisów. Widać było, że oby dwoje są odprężeni i zrelaksowani, szczególnie elf, który czuł się jak w domu.
— Gdy tutaj przychodzę, czuję się jak w rodzinnym świecie. — zaczął mężczyzna, otwierając przy tym oczy — Tam elfy żyły w zgodzie ze wszystkimi zwierzętami. — dodał, spoglądając na łanie zbliżającą się do wodopoju.
— Musi być tam ładnie. — mruknęła z zamkniętymi oczami.
— Było ładnie. — poprawił brunetkę, przez co ta znacznie spojrzała na mężczyznę, żeby ten kontynuował — Wojna wszystko zniszczyła, harmonia została zaburzona, a elfy przeniosły się na obce tereny.
— To przez to masz tą klątwę? — spytała, uważnie przyglądając się brunetowi. Cicho westchnął.
— Gdy wojna zabrała mi żonę, nie chciałem stracić całej rodziny. Zaklęcie, które wtedy użyłem, uratowało życie wielu elfom, a w nagrodę zyskałem klątwę oraz zostałem skazany na śmierć. — wyjaśnił, spoglądając na zaciekawioną przyjaciółkę.
— Co za niewdzięczne elfy. — prychnęła — Żeby za ratunek zabijać. — dodała, spoglądając przed siebie.
— Takie wtedy było panowanie. — westchnął w odpowiedzi — Wiele zaklęć oraz czarów było zakazane, lecz żyliśmy w takim spokoju, że nikt nie zwracał na to uwagi.
— Myślałeś może nad powrotem do rodziny? — zapytała spokojnie.
— Na początku sam próbowałem ponownie otworzyć portal, ale bez nawigatora nie ma opcji powrotu. — odpowiedział — Później odpuściłem. Postanowiłem żyć tutaj i póki co, jest dobrze. — uśmiechnął się delikatnie, kończąc tym swój temat.
Między przyjaciółmi rozwinęła się kolejna rozmowa, tym razem przyjemniejsza, niż rozdrapywanie starych ran. Wspominali o swoich pracach, opowiadali śmieszne sytuacje z nimi związane, czuli się po prostu dobrze w swoim towarzystwie, a tak bardzo byli pochłonięci rozmową, że nie zauważyli godziny mijających godzin.
— Kiedy ten czas zleciał. — zaśmiał się cicho — Wracamy czy chcesz jeszcze coś zwiedzić? — spytał, wstając z kłody.

Taiga? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics