10.11.2019

Od Hime cd. Nathaniela

- Skończone! Jak sytuacja wygląda u ciebie, Hime?
Wstałam z zakurzonej podłogi i otarłam czoło z potu. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam do Rene za mną.
- U mnie też! - odpowiedziałam jej. Następnie odłożyłam wałek na podłogę i otrzepałam spodnie.
Byłam znowu w kawiarni i pomagałam Rene w odmalowywaniu. A raczej to ona pomagała mi. W każdym razie lokal miał niedługo znowu ruszyć z działalnością. Nowe meble były już zamówione. To tylko kwestia tygodnia, gdy klienci zaczną schodzić się na nowo. Od pożaru minęły już cztery dni.
- Na dzisiaj koniec – rzekła brunetka, podchodząc do mnie. Zaśmiałam się na widok plamy niebieskiej farby na jej policzku. Dziewczyna długo się nie zastanawiała, domyślając się powodu mojego śmiechu i próbowała zetrzeć kleksa rękawem bluzy. Nie poszło jej, ale nawet o tym nie wiedziała.
- Idziesz do domu? - zagadała do mnie, gdy kierowałyśmy się do szatni dla pracowników. Skinęłam jej głową, na co odpowiedziała tylko „Dobrze”. Obie przebrałyśmy się z zakurzonych i poplamionych dresów w nasze codziennie ciuchy, którymi były dżinsy i zwykłe koszulki. Wyszłyśmy razem przed kawiarnię, aby następnie się pożegnać i rozstać w dwie przeciwne strony. Gdyby nie to, że basistka musiała zajść do sklepu muzycznego po nowe struny, pewnie by mnie odprowadziła i nawet posiedziała ze mną w domu. No ale miała inne plany. Mnie zresztą też było to na rękę, miałam ochotę pobyć trochę sama z pupilami. Teoretycznie miałam tak codziennie, no ale...
Spokojnie szłam przy ulicy, wdychając samochodowe spaliny, żeby z głównej drogi wejść w jedną z bocznych, ale nie mniej ruchliwych uliczek. Znajdował się tu jeden z popularniejszych sklepów, a także budka z dobrym kebabem.
Następnie weszłam przez drzwi do kamienicy, w której mieszkałam. Pokonałam schody na pierwsze piętro i zaczęłam szukać klucza od mieszkania. Przy okazji od razu wyjdę z Kazu na dwór, trochę mnie nie było.
- No w reszcie! - samiec od razu wyszedł mi na przywitanie, obchodząc mnie wkoło z ogonem w ruchu.
- Tak, jestem już, jestem – odpowiedziałam, tarmosząc go po głowie. Zdążyłam jeszcze chwycić jego smycz z wieszaka przy drzwiach, zamknęłam je i wyszliśmy na chwilę się przejść.
Wróciliśmy już po piętnastu minutach. I od razu wyłapałam na klatce dziwny zapach.
- Czujesz to? - odezwałam się do samca, robiąc pierwszy krok na piętro. Wtem budynkiem coś wstrząsnęło. Upadłam na schody, a z sufitu posypał się kurz.
- Gaz – rzucił owczarek, po czym zawrócił, kierując się do piwnicy pod schodami.
- Kazu, czekaj! - zawołałam, idąc za nim. O dziwo drzwi, zamykane na specjalny klucz, stały szeroko otwarte, a z dołu dochodziło jakieś światło. Następne, co usłyszałam, był czyjś krzyk. Nie czekałam ani chwili dłużej i zeszłam do piwnicy. Gdy skręciłam za drzwi z całą instalacją elektryczną, przywitał mnie ogień, a także Kazu szczerzący kły do jakiegoś człowieka w środku. Z postury wydawał mi się być mężczyzną, w całości ubranym na czarny. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Kim pan jest? - zapytałam. Nie odzyskałam odpowiedzi. Zamiast tego coś gruchnęło i pojawiło się więcej ognia. Zasłoniłam oczy rękoma, a gdy je zabrałam, mężczyzny już nie było. Chwilę stałam osłupiała, gdy do moich myśli doszło jedno – ogień. Pożar! Szybko rozejrzałam się na boki. Przecież kiedyś tu to widziałam! Wyszłam z jednego pomieszczenia do drugiego i zauważyłam to, czego szukałam. Mała, czerwona gaśnica w kącie pomieszczenia. Chwyciłam ją, odblokowałam i skierowałam w stronę buchających płomieni. W ciągu tego wszystkiego zapomniałam o Kazu, który na szczęście odsunął się na bezpieczną odległość od ognia. Mam nadzieję, że któryś z sąsiadów zaciekawił wybuch i postanowił po kogoś zadzwonić. Przy okazji mogę stwierdzić, że cała sytuacja bardzo przypominała mi tą z kawiarni.

Nathaniel?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics