17.11.2019

Od Kangsoo CD Liama

Uniósł nieco brew, po czym popadł w głębokie zamyślenie. W sumie nie miał na dzisiaj żadnych szczególnych planów, więc mógł wpaść do Liama i mu trochę pomóc. Chodziło też o zwierzaki, co było kolejnym powodem, by się zgodzić, aczkolwiek... nie miał pewności, czy tak naprawdę w czymś pomoże. Na pewno nie z tamtym waranem... Puszkiem, czy jak on miał na imię (jeśli tak, to Liam otrzymał punkt za pomysłowość). Z Luną chyba też nie. Choć znał się trochę na psach i miał już z różnymi do czynienia, nieco wątpił, że w czasie karmienia i spaceru zdobędzie zaufanie suczki. Być może potrzebowała ona sporo czasu, by przywyknąć do danej osoby. Pozostawała jedynie Tokka. Chociaż...
Powstrzymał się przed pokręceniem głową. Nie powinien tak myśleć. Po prostu zrobi, co może, a jak nie, to trudno. Przynajmniej spędzi więcej czasu z Liamem.
- Jasne, czemu nie? - odparł ostatecznie, delikatnie wzruszając ramionami. - Tylko odniosę Geuma do domu.
- Wiesz, nie musisz - powiedział Liam.
- Nie chcę, by narobił w twoim mieszkaniu problemów. Już i tak masz trzy zwierzaki, w tym papugę. No i tego nowego lokatora, o którym przed chwilą wspomniałeś. Poczekaj, to potrwa chwilę.
Słysząc to, Liam wzruszył ramionami.
- Okej, jak wolisz.
Kangsoo otworzył drzwi na klatkę schodową i czym prędzej wszedł na piętro, na którym mieszkał. Gdy był już w domu, szybkim krokiem podszedł do stojącej pod ścianą sporej klatki. Wpuścił do niej Geuma, który od razu wskoczył na jeden z drążków. Wyciągnął z kieszeni woreczek z ciastkami, dał kilka do miski z jedzeniem, a następnie zamknął drzwiczki. Resztę schował do jednej z szafek kuchennych. Przeleciał wzrokiem po mieszkaniu, a dopiero potem je opuścił.
Prawie błyskawicznie znalazł się na samym dole. Wyszedł na zewnątrz, Liam w tym czasie zdążył pójść po swój samochód i podjechać pod klatkę. Mężczyzna teraz siedział na miejscu kierowcy i sprawdzał coś w komórce. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, podniósł wzrok znad urządzenia i spojrzał na Koreańczyka.
- Już? - zapytał.
- Tak. - Kangsoo przytaknął.
- No, to wsiadaj! - Uśmiechnął się szeroko.
Gdy Kangsoo już siedział obok na miejscu pasażera z zapiętymi pasami, opuścili parking i ruszyli w stronę miasta. Jechali spokojnie do momentu, kiedy stanęli w niezłym korku. Był on, szczerze powiedziawszy, charakterystyczny dla pory dnia oraz ulicy, na której byli. Kangsoo westchnął ciężko, opierając się o siedzenie. Wyjrzał przez okno. Od razu przypomniało mu się to, co zaszło wczoraj. Tamten smok, to znaczy drakonid, szalejący na drodze, potem Liam, również jako drakonid, walczący z nim... Wow, to wszystko było naprawdę dziwne i wspaniałe jednocześnie.
- Aż wracają wspomnienia - powiedział cicho do siebie.
- Też myślałeś o wczorajszym dniu? - zapytał Liam, rzucając mu pytające spojrzenie.
Kangsoo uniósł brwi. Zapomniał, że Liam ma bardziej rozwinięte niż zwykły człowiek zmysły, przez co trochę go zdziwiło, że tamten usłyszał to, co powiedział. Na szczęście szybko sobie przypomniał.
- Tak - odparł. - Wiele się wtedy wydarzyło. - Po krótkiej ciszy znów powiedział: - Są takie wydarzenia, które ludzie wspominają, mówiąc: Wow, to było tak dawno, a wydaje się, jakby było wczoraj. Ja mam zupełnie inaczej. Czuję się, jakby to już było dawno za mną, a to wydarzyło się dopiero wczoraj. Mam wrażenie, że znamy się już z jakieś dwa miesiące, kiedy tak naprawdę poznaliśmy się wczoraj. To... - na chwilę zamilkł. - Wow, to jest strasznie dziwne. I niesamowite w tym samym czasie.

Liam?
takie trochę meh, wybacz

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics