15.11.2019

Od Manon CD Connora

    Stojąc pod domem, a raczej sporą willą ich znienawiedzonego kolegi z klasy Manon przejechała wzrokiem jej towarzysza. Dobrze wiedziała, że nie był on chętny do wstąpienia na tą małą imprezę i zaczynała czuć się z tym źle. Co jeżeli coś się stanie i chłopak wpakuje się w niepotrzebne kłopoty? Blondynka cicho przełknęła ślinę i postanowiła objąć jedną ręką ramię Connora, jak gdyby chciała upewnić się, że ten jest spokojny i nie planuje nic złego. W końcu ruszyli do środka po drodze wymijając pojedyncze osoby, które już haftowały w krzaki albo póki co kulturalnie pili coś z plastikowych kubeczków.
- Ale będzie super. W końcu się rozerwiemy - zagadała, gdy stanęli pod drzwiami, a Connor nacisnął na dzwonek.
Nie musieli długo czekać, aż drzwi otworzył im wysoki chłopak, ale nie wyższy od Conna. Gdy zauważył kogo miał zaprosić do środka, głośno prychnął.
- A wy co? Myślisz, że zaproszę do domu takiego dziwoląga jak ty? - zaśmiał się chamsko, po czym zwrócił spojrzenie na dziewczynę - A ty się trzymasz z czymś takim? Rozejrzałabyś się, jest wiele lepszych.
- Ja lepszych nie widzę - uśmiechnęła się sztucznie, po czym mocniej ścisnęła ramię chłopaka w obawie, że ten zaraz się odwdzięczy - A teraz daj nam się pobawić z innymi, dziękuję - dodała i wyminęła właściciela posiadłości ciągnąc za sobą Connora.
- No, nieźle sobie poradziłaś - brunet odetchnął cicho zwracając się do blondynki przodem - Skoro chcesz się bawić, to ja pójdę po coś do picia. To będzie długa noc - dodał pod nosem oddalając się.
Manon została sama, ale nie czuła się przez to wielce samotna. Miała chwilę na rozejrzenie się po sporym domu, o którym mogła tylko pomarzyć. Było tutaj tyle miejsca, Suzzie na pewno by się spodobała ilość pokoi i mebli w tym mieszkaniu. Dziewczyna poprawiła swoją czarną torebkę i udała się do salonu, gdzie rozsiadła się większość nastolatków. To stąd dochodziła muzyka, która dudniła w uszach i zmuszała do przynajmniej kiwania głową w jej rytm. Oparła się o ścianę czekając na Connora i ze zdziwieniem stwierdziła, że kilka dziewczyn ze szkoły się do niej uśmiechnęło, a nawet przywitało, gdy przechodziły. Manon nie sądziła, że ma w tej akademii jakieś koleżanki albo chociaż znajome, ale jak widać może być lepiej niż wygląda. Odmachała grupie dziewczyn, które krzyczały do niej z daleka, aż pole widzenia zasłonił jej jakiś chłopak, którego widziała pierwszy raz na oczy. Zmarszczyła lekko brwi wyczuwając jego bliskość i wysunęła się spod ściany, żeby móc utworzyć pomiędzy nimi odpowiedni dystans.
- Manon prawda? - uśmiechnął się blondyn opierając się o framugę drzwi.
- Tak, ale wybacz, bo cię nawet nie kojarzę - uniosła lekko brew rozglądając się w poszukiwaniu swojego towarzysza.
- To nic, możemy to zmienić. Jesteś tutaj sama? - zbliżył się, a wraz z wydechem, dziewczynę uderzył w twarz odór alkoholu.
- Tak się składa, że nie - usłyszała zza siebie donośny głos Connora, który już wrócił z dwiema butelkami piwa w ręce.
Blondyn tylko uśmiechnął się głupio z zakłopotaniem opuścił miejsce zdarzenia. Manon cicho parsknęła śmiechem i odwróciła się do chłopaka odbierając od niego zimną butelkę. Przez śmiech podziękowała mu za ratunek, po czym razem napili się chłodnego trunku. Przez dłuższą chwilę stali tak rozmawiając i po wypiciu całej butelki udało im się już nieco wyluzować. Po chwili zaczęli nawet ruszać się lekko w rytm muzyki, która jednak została ściszona przez właściciela posiadłości. Widocznie miał wszystkim coś ważnego do powiedzenia, ale Manon nie spodziewała się, że będzie to coś takiego.
- Mam nadzieję, że wszyscy bawią się świetnie! To super - dodał po głośnym krzyku większości zgromadzonych - Nie wiem czy wiecie, ale na naszej zajebistej imprezie znajduje się jeden mutant - na te słowa wszyscy zaczęli niepewnie się rozglądać.
Manon zerknęła na Connora, który o dziwo spokojnie stał i obserwował poczynania Arthura.
- Chyba wszyscy powinniśmy czuć się zagrożeni. Skąd wiemy jak zachowują się potwory po alkoholu? Pewnie są w stanie kogoś skrzywdzić, a nawet zabić! Co powiesz Connor? Ty chyba coś o tym powinieneś wiedzieć? - złośliwy chłopak uniósł wysoko brwi zwracając się do Conna.
Blondynka poczuła dziwne ukłucie w brzuchu jakby złego przeczucia i złapała bruneta za rękę. Miała ogromną nadzieję, żeby ten nie dał się sprowokować.
- Widzicie? Nic nie powie, bo tak naprawdę ma plan jak nas skrzywdzić w odpowiedniej chwili - udał przerażenie, przez co osoby stojące blisko już dwójki mutantów zaczęły odsuwać się jak najdalej.
Jeżeli dzieciaki tak traktują osoby nadprzyrodzone, to chyba dobrze, że nie są świadomi zdolności Manon. Chociaż…
- Ja też jestem mutantem i co z tego? Naprawdę myślicie, że moglibyśmy kogoś tutaj skrzywdzić? - nimfa wystąpiła przed siebie zaciskając mocno pięści.
- Nieee… Ty też? To on cię przemienił co? - Arthur niebezpiecznie zbliżył się do Manon i niespodziewanie złapał ją za nadgarstek i potrząsnął nią - Taka ładna buźka, a jednak w środku przeklęty potwór.
Manon w ułamku sekundy poczuła się bezsilna i nie mogła nawet wyrwać się z uścisku chłopaka. Te słowa jakoś zbyt mocno ją trafiły. A więc teraz była potworem?

Connor?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics