14.04.2020

Od Anzaia C.D Elizabeth

Nienawidziłem demona w sobie, nienawidziłem siebie. Znowu zrobiłem z siebie kreatyna. Gdy tylko leki przestały działać już na tyle, że mogłem wstać, wsiadłem do auta i ruszyłem. Chciałem jej pomóc, a omal nie wpakowałem ją w śmiertelnie niebezpieczną sytuację. Gdy dotarliśmy na miejsce, zatrzymałem auto.
- To tutaj ? -
- Tak, dzięki za podwózkę.
- Nie masz za co dziękować, przepraszam, że tak wyszło. - schyliłem głowę, usiłując nie patrzeć na dziewczynę.
- Nic się, nie stało.
- Powinnaś już, iść-oznajmiłem spokojnie.
Elizabeth wysiadła z auta i zamknęła za sobą drzwi, po czym skierowała kroki w stronę miejsca swojego zamieszkania. Ruszyłem z powrotem domu. Po drodze słuchałem muzyki i myślałem, naprawdę dużo. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego krew wilkołaka zadziałała na moje zmysły. Nie wytrzymałem, zjechałem na bok, wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Kiriko. Opowiedziałem mu o całym zdarzeniu. Jego reakcja ani trochę mi się nie spodobała, oznajmił, że muszę jak najszybciej zjawić się w ONLO za nim komuś stanie się krzywda. Zapewnił mnie, że załatwi mi tydzień urlopu, aby mogli mnie spokojnie przebadać. Wsiadłem ponownie do auta, podjechałem do domu, zgarnąłem z niego tylko najpotrzebniejsze rzeczy, po czym ruszyłem w długą trasę. Pi czterech godzinach zrobiłem sobie szybki postój. Zatrzymałem się na stacji, zatankowałem auto i kupiłem coś do jedzenia. Po kolejnych trzech godzinach w końcu dotarłem na miejsce.
Gdy wszedłem na teren obiektu badawczego, czekał tam na mnie już mój doktor.
- Witaj Anzai, dawno Cię tutaj nie było.
- Widocznie zbyt dawno doktorze.
- Kiriko opowiedział mi o sytuacji, którą się martwisz. Twój pokój jest wolny, zaczniemy o świcie badania, musisz być wypoczęty.
- Jasne już tam idę.
Nie miałem zbyt chęci na rozmowę, byłem stresowany. Znałem to miejsce zbyt dobrze, kojarzyło się głównie z bólem i cierpieniem. Niechętnie tutaj wracałem, ale Ci lekarze pomagali mi żyć normalnie, odpowiadali na moje pytania, oraz produkowali lekarstwo. Otworzyłem drzwi i rzuciłem torbę w kąt, położyłem się na łóżko. Te ściany przywoływały wiele wspomnień. Pomimo że ciężko było mi zasnąć, w końcu pozwoliłem sobie na odpoczynek.Gdy pierwsze promienie słońca wpadły i rozjaśniły pomieszczenie, otworzyłem oczy. Wziąłem szybki prysznic, założyłem na siebie białą koszulkę i spodnie oraz sportowe buty, po czym udałem się do specjalnego pomieszczenia. Wyglądało ono jak cela, poniekąd właśnie nią było. - Jak się dzisiaj czujesz ? - spytał Kiriko
- Dobrze, myślę, że jestem gotowy.
Mężczyzna najpierw zmierzył mi ciśnienie i temperaturę, po czym pobrał krew. 
- Wszystko w normie. Temperatura 26 stopni. Teraz Ci wszczepie czipa, który bd monitorował wszystko. - Wziął strzykawkę z grubą igłą, po czym nakłuł mi kark. Wyszedł z pomieszczenia, zamknął kraty, usiadł z komputerem, sprawdzając czy wszystkie dane są przekazywane.
- I jak ? - spojrzałem na niego.
- Powiedz, jak będziesz gotowy.
- Jestem.
Wziął ze skrzynki torebkę wypełnioną krwią. Zrobił w niej małą dziurkę, słodka ciecz kapała na ziemie. Poczułem cholerne ciepło, oczy zaczęły zmieniać kolor, kły i pazury urosły. Szybko zdjąłem koszulkę z pleców wyrosły skrzydła. Czułem głód, rzuciłem się na karty, wydając z siebie warkot, usiłując sięgnąć choć krople, aby ugasić potworne pragnienie. W pewnym momencie usiłowałem zniszczyć karty, byłem gotowy zrobić wszystko.
Nie było mowy o tym, abym się sam uspokoił, chociaż bardzo chciałem. Po ponad godzinie Kiriko wziął broń, strzelił w moją stronę, gdyż powoli kraty zaczynały się uginać i słabnąć. Poczułem ukucie, spojrzałem na nogę, w którą wbiła się strzykawka. Po chwili transformacja zaczęła się cofać, usiadłem na podłodze, oddychając ciężko.
- Twoja reakcja na ludzką krew jest w normie, ale widać nie piłeś dawno, szanuje to.
- Od tamtego wypadku.
- Niestety, wiem, gdybyś nie zasmakował krwi wtedy, byłoby łatwiej.
- Nie chce tego pamiętać-spuściłem głowę.
Kiriko nie był dobrym przyjacielem, drążył temat, przywołując koszmar.
- To przykre, że zabiłeś i wypiłeś ostatnią kroplę krwi ze swojej ukochanej narzeczonej.
Wszystko we mnie się gotowało znowu miałem przed oczami tę scenę.- Dobrze masz godzinę odpoczynku, potem wrócimy do dalszej części testów. - uśmiechnął sie, po czym podał mi tackę z jedzeniem. Był na niej groszek, ziemniaki i kawałek indyka.
- Jasne, dzięki. - Powoli zabrałem się za posiłek, choć nie bylem głodny musiałem mieć siłę. Chciałem jak najszybciej wrócić do pracy i, pomimo że ostrzegano mnie, iż mogę zapaść w śpiączkę przy takim natężeniu transformacji, jakie mnie dzisiaj czekało chciałem zrobić wszystko w jeden dzień zamiast w tydzień.Gdy Kiriko się zjawił, sprawdzaliśmy moje reakcje na kilkanaście innych rodzajów krwi. Jak się okazało, miałem słabość do ludzkiej, i wszelakich mieszanek, czyli jeśli ktoś nawet w małym procencie był człowiekiem, moja transformacja przebiegała wolniej i łagodniej, ale miała ona miejsce. Najdziwniejsze było to, że wszystkie próbki na krew wilkołaków wypadły negatywnie, nie miała miejsce ani jedna transformacja.
- Jesteś pewny, że ta dziewczyna to czysty wilkołak. - spojrzał podejrzliwe na mnie.
- Tak.
- Niestety mam pewną teorie, która Ci się nie spodoba.
- Słucham jaka ?
- To nie był transformacja na jej krew.
- Co, przecież czułem.
- To była powolna transformacja, jak sam powiedziałeś, uważam, że to było pożądanie, to normalne jesteś dorosłym facetem i też potrzebujesz kontaktu fizycznego z kobietą. Jednak dobrze wiesz, że to niemożliwe, zdajesz sobie sprawę,, jak zginęła twoja ukochana. Dla twojego dobra unikaj tej dziewczyny, aby nie skończyła jak Tamara.Wziąłem głęboki oddech, gdy wypuścił mnie z celi, pokazał wszystkie wykresy, wyjaśnił wszystko, to był ponad godzinny wykład. Uświadamiający mnie o powadze sytuacji. Musiałem unikać Elizabeth. Nazajutrz wróciłem do domu, zasiadłem do komputera i zacząłem przeglądać wszystkie dokumenty. Po chwili niemal zamarłem. Wszystko wskazywało na to, że grupa wampirów właśnie rozpoczęła polowanie na wilkołaki. Dotarło do mnie, że Elizabeth, może stać się ich celem. Skontaktowałem się z dwuwładztwem i przekazałem im zebrane informacje. Moje spokojne siedzenie za biurkiem dobiegło końca. Dostałem rozkaz, aby mieć na oku wszystkich, którzy mogli stać się kolejnymi ofiarami.

Elizabeth ?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics