11.04.2020

Od Estery

Stłumiony dźwięk grzmotu rozszedł się po pokoju Estery, która właśnie kierowała się do łazienki. Burza trwała całą noc i dopiero nad ranem zaczęła się oddalać na wschód. Nie pozwało to dziewczynie na spokojny sen, nie lubiła, gdy coś jej przeszkadzało podczas odpoczynku. Gdy się ubierała, spojrzała przez okno w łazience, z którego widziała część garażu, Estevan właśnie wrócił z nocnego dyżuru, w ostatnim czasie do gabinetu trafiało dużo zwierząt w złym stanie, które wymagały intensywnego leczenia i wielu operacji. Ze względu na ciężkie operacje chłopak postanowił zostać na noc i pomóc pracownikom.
Estera wzięła z krzesła torebkę, zeszła na parter uśmiechając się do brata, nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
- Ciężka noc? - Zapytała, a jej uśmiech przygasł, widząc grymas na twarzy bliźniaka. Zostawiła torebkę na wieszaku i poszła z bratem do kuchni.
- Nic nie mów, straciliśmy tego lisa, nie wybudził się z narkozy. Podałem odpowiednią dawkę, zrobiłem wszystko jak trzeba. Na szczęście nie wrócił do swojej ludzkiej formy, ale z drugiej strony jest mi go żal. Jakby na to nie spojrzeć na naszym stole zmarł człowiek, a my nie wiemy kim jest. Najlepiej, żebyś skontaktowała się z którymś ze zmiennokształtnych, nie zakopiemy go przecież w naszym ogródku. - Powiedział, przeczesując palcami włosy i biorąc jabłko z koszyka, który stał na blacie.
- Dobra może kogoś spotkam i się dowiemy kim był, ale... Czemu nie wrócił do ludzkiego ciała? - Zapytała, włączając czajnik, do kubka wrzuciła torebkę herbaty owocowej. - Dobra później nad tym pomyślę, zaparzysz sobie herbatę? Wolę już jechać do gabinetu, dwa dni wolnego jednak wystarczyłyby wyzdrowieć. - Powiedziała, kierując się do wyjścia, wzięła z wieszaka torebkę i czerwony płaszczyk. - Będę pewnie wieczorem, chyba że będę mieć jakiś nagły przypadek, to lepiej nie czekaj na mnie.
- Estera - Zawołał dziewczynę, która już miała zamykać drzwi, więc wsadziła głowę i spojrzała pytającym wzrokiem. - W moim bagażniku leży ten zmiennokształtny. - Na te słowa Estera zrobiła największe oczy jakie tylko potrafiła. - Nie mogłem go zostawić, bo pojechałby do utylizacji.
- Dobra przełożymy go do mojego bagażnika. - Odpowiedziała, zostawiając uchylone drzwi, skierowała się do garażu, gdzie stały obydwa samochody, otworzyła bagażnik i czekała na brata.
- Jest w torbie termoizolacyjnej, więc może nie zacznie tak szybko pachnieć. - Powiedział, przekładając torbę z lisem do bagażnika siostry. Stanął przy swoim samochodzie i patrzył chwilę na siostrę, która nie była zadowolona z faktu wożenia trupa w bagażniku. - Mi też się to nie podoba, ale musimy znaleźć kogoś, kto go zna. Do później. - Estera pokiwała na te słowa głową i wsiadła do samochodu, otworzyła okna, by na ile to możliwe wychłodzić samochód.
Jadąc do miasta, czuła się jakby była na biegunie północnym, powietrze po burzy było wilgotne, a przez to okropnie zimne. Droga zajęła jej około pół godziny, w tym czasie żałował, że nie jest to początek wiosny. Tęskniła za ciepłymi promieniami słońca, które ostatnio rzadko pokazywało się zza chmur, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki niższej temperaturze trup w jej bagażniku tak szybko się nie ugotuje. Będąc pod gabinetem, siedziała jeszcze kilka minut, myśląc co ją czeka w pracy.
Dzień mijał w miarę spokojnie, Estera jednak postanowiła wyjść wcześniej, aby zrobić zakupy do domu. Musiała iść dokupić poza jedzeniem ubrania, będąc w sklepie, wybrała kilka par spodni, bluzek i kupiła ciepłą bluzę, która będzie idealna na te chłodne dni. Gdy zaniosła zakupy do samochodu i poszła jeszcze do kolejnego sklepu, jedzenie zajmowało prawie cały koszyk, na szczęście nie musiała z nim daleko jechać. Przepakowywała zakupy do samochodu, gdy nagle koszyk postanowił zrobić sobie bliskie spotkanie z nadjeżdżającym samochodem. Nie miała pojęcia, jak ten wózek mógł zjechać na równej powierzchni. Kierowca samochodu nie jechał jednak zbyt szybko i zdążył wyhamować. Estera poleciała za koszykiem, w między czasie machając rękoma, jakby chcąc przeprosić i wytłumaczyć, że nie wie jak to się stało. Wróciła z koszykiem i skończyła chować zakupy do samochodu. Po wszystkim odstawiła koszyk i wsiadła do samochodu, włączyła radio i patrzyła na budynki. Widząc kawiarnię, postanowiła się przejść na gorącą czekoladę, wysiadła z samochodu i poszła po słodki napój.
W lokalu było dużo ludzi, ale kolejka składała się z kilku osób, więc stanęła za jakąś parą, chwilę na nich patrzyła po czym odwróciła wzrok i rozejrzała się po kawiarni. Ciepły, przytulny wystrój, miejsce gdzie każdy chętnie przychodzi się zrelaksować na miękkich fotelach z gorącym napojem w kubku. Większość osób brała kawę lub kakao z piankami. Gdy nadeszła kolej Erstery, zamówiła gorącą czekoladę z niewielką ilością cukru na wynos, zamówienie było prawie natychmiast wydane. Trzymając papierowy kubek w dłoni, ruszyła w kierunku drzwi. W myślach rozkoszowała się smakiem gorącego napoju o intensywnym smaku, niestety w rzeczywistości, ktoś wstawał z miękkiego fotela, a dziewczyna była zbyt zamyślona, by zobaczyć przeszkodę na swojej drodze. Człowiek zapewne chciał iść do kasy, ponieważ oboje na siebie wpadli, a ciemna zawartość kubeczka znalazła się na czerwonym płaszczyku i czarnych spodniach Estery. Wystraszona, czując jak gorąca ciecz, parzy skórę jej ud, zaczęła palcami odciągać brudne spodnie od ciała, musiało to wyglądać naprawdę ciekawie, bo ludzie z zainteresowaniem patrzyli na zaistniałą sytuację.
- Przepraszam, zamyśliłam się... Sss... Zasyczała, dalej odciągając materiał spodni od poparzonej skóry. Podniosła głowę, by spojrzeć na osobę czy aby na pewno oblała tylko siebie.

Ktoś?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics