29.04.2020

Od Michaela CD Any

   Gdy wieczorną porą Crowley położył się do łóżka, miał niemały problem z zaśnięciem, przez co kręcił się z miejsca na miejsce szukając dobrej pozycji do spania, a gdy w końcu odleciał do krainy snów, poczuł czyjąś obecność obok siebie. Gdyby nie byłaby to Ana, pewnie wpadłby w szał, lecz jej zapach szybko go uspokoił, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
— Połóż się głuptasie. — rzekł ciepło, tuląc kobietę do siebie — Śpij spokojnie. — szepnął, składając delikatny pocałunek na jej czole.
Wtem oby dwoje zasnęli, jakby właśnie tego im brakowało — ciepła drugiej osoby, bliskości, poczucia bezpieczeństwa.
   Gdy poranne słońce wdarło się do sypialni, a świeże powietrze wleciało przez uchylone okno, Michael rażony promieniami światła obrócił się na bok, obejmując przy tym przyjaciółkę, która nadal spała głębokim snem. Brunet cicho westchnął, gdyż wiedział, że już nie zaśnie, a nawet nie opłacało się dalej spać, gdyż godzina na zegarku wskazywała dziewiątą rano. Wrócił więc do pozycji na plecach i podniósł się łokciach, a widok jaki ujrzał, delikatnie go zaskoczył — Siwa wraz z Finnem leżeli wtuleni w nogach przyjaciół, Archer z Ciri smacznie spali przy sobie obok łóżka, a Rav, jak nigdy, siedział na jednej w wyższych szaf w pokoju. Harmonia. Czysta harmonia. Wtem Crowley poczuł, że i Ana podnosi się do tej samej pozycji i obserwuje śpiący zwierzyniec, niczym rodzice patrzący na grzeczne dzieci.
— Niemożliwe.. — rzekła cicho kobieta.
— Coś Ty im zrobiła wieczorem? 
— Nic. — odpowiedziała, po czym oby dwoje znacznie na siebie spojrzeli.
— Salon. — rzekli w tym samym czasie, lecz na tyle głośno, że cały zwierzyniec szybko się obudził.
Gdy przyjaciele zeszli na dół, a za nimi cała ferajna, dostrzegli salon.. salon po remoncie. Wywrócone stoły, krzesła, jedna niewielka szafka i poduszki rozrzucone po całej podłodze.
— No powiem Ci, że masz bardzo.. nowoczesny salon. — powiedział mężczyzna, cicho się przy tym śmiejąc.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

W godzinach popołudniowych, gdy salon był posprzątany, a przyjaciele najedzeni świeżym obiadem, oby dwoje siedzieli na ławce przy jeziorze, odpoczywając z dala od czterech ścian. Choć oby dwoje mieli raczej dobry humor, to Crowley czuł negatywne emocje kobiety, przez co sam się denerwował. Słyszał bicie jej serce, czuł zmianę temperatury jej ciała, a przede wszystkich jej jakiekolwiek ruchy nie należy do spokojnych, a raczej delikatnie nerwowych.
— Ana, wiesz, że widzę zmiany w Twoich zachowaniu. — zaczął brunet spokojnym tonem — Powiesz mi, co się stało? — spojrzał na kobietę.
— Nic się nie stało. — zerknęła na przyjaciela, zaraz uciekając wzrokiem na tafle jeziora.
— To nie ja tłukę dziennie kilka szklanek czy talerzy. — rzekł nadal spokojnie — Widzę, że coś Cię denerwuje bądź też martwi.
— Mike, nic się przecież nie stało. — zaprzeczyła szybko.
— Spójrz na mnie. — siadł lekko bokiem na ławce — Proszę. — dodał, po czym kobieta uczyniła ową prośbę. — Możesz mieć wielki uśmiech na twarzy, ale Twoje oczy mówią wszystko, Ana. — powiedział pół szeptem utrzymując kontakt wzrokowy z przyjaciółką. — Widzę i czuję to, co się dzieję, lecz nie znam tego powodu. — mówiła ciepło — Mi możesz o wszystkim mówić, dobrze o tym wiesz. — dodał, delikatnie poprawiając jej kosmyk za ucho.

Ana?
No muf.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics