9.04.2020

Od Elizabeth CD Jaerima

Było już późno, ale jakoś nadal nie mogłam zmusić się do zaśnięcia. Cały czas miałam gdzieś z tyłu głowy, że jestem w zupełnie obcym miejscu, w dodatku z jakimś zmiennokształtnym z ulicy. Którego całkiem możliwe, że wydałam temu dzieciakowi, mimo że ewidentnie uznał mnie za wariatkę i nie uwierzył w ani jedno moje słowo. Choć prawdopodobnie powinien.
Myślałam też o Aaronie, który na pewno teraz umierał z nerwów. Albo i nie. Być może był teraz zajęty swoją dziewczyną i zwyczajnie stwierdził, że próba, po której wszyscy poszliśmy do baru, się przedłużyła i zdecydowałam się nocować u Tommy'ego. Nic niezwykłego, można rzec. A że nie odbieram telefonu o ile w ogóle dzwonił? Pewnie upiłam się do nieprzytomności, a telefon gdzieś rzuciłam i zbytnio się nim nie przejmowałam. Także nic niezwykłego.
Przez chwilę przez głowę przeszła mi myśl, że jestem dla moich przyjaciół tylko utrapieniem, nie zrobiłam dla nich nic, a oni ciągle robią dla mnie tyle, że cokolwiek bym nie zrobiła, nigdy nie zdołam im się odwdzięczyć. Dlaczego? Co takiego we mnie widzieli? Jestem nieudacznikiem, który nie jest w stanie nic w życiu osiągnąć...
Zanim pesymistyczne myśli zdążyły przejąć nade mną kontrolę, usłyszałam kroki na korytarzu. Nadstawiłam uszu, starając się dosłyszeć coś jeszcze... Kroki drugiej osoby. A zaraz potem niepewny głos, wołający "Sun?".
Jeśli za dzieciakiem nie szedł jego lokaj, to...
Wyjrzałam z sypialni, do której zaprowadził mnie Sun. Starałam się zachowywać tak cicho, jak tylko się dało, nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, co było szczególnie istotne, jeśli moje przypuszczenia były słuszne. Uchyliłam jedynie drzwi, przez wąską szparę wyjrzałam na zewnątrz, by się upewnić...
Nie lubiłam mieć racji w takich sytuacjach.
Powstrzymując cisnące się na usta przekleństwo, cofnęłam się do pokoju. Jeśli by to kogoś interesowało, przemiana w wilka pod wpływem różnych środków odurzających jest zwykle łatwiejsza. Przynajmniej w moim przypadku. Jakby mój wilk miał mocniejszą głowę ode mnie...
W rekordowo szybkim tempie przemieniłam się i rzuciłam się w kierunku drzwi, które otworzyłam wpychając łapę w szparę, jaką specjalnie zostawiłam, i otwierając uchylone drzwi na oścież. Nie było już sensu zachowywać ciszy, dźwięk pazurów drapiących posadzkę jest charakterystyczny, dość głośny i, niestety, trudny do zakamuflowania. Szczególnie, że do tej pory nie zdołałam do końca opanować sztuki poruszania się po kafelkach czy parkiecie bez choćby minimalnego poślizgu.
Podejrzewam, że do chłopaka dotarłam w ostatni momencie. Gdyby nie to, skończyłby pewnie z rozszarpanym gardłem, widziałam bowiem, zbliżając się do niego i zmiennokształtnego, jak ten drugi płynnie przechodzi z postaci ludzkiej w jakiegoś dużego kota. W półmroku nie byłam w stanie stwierdzić, jakiego, a że zmiennokształtni w każdej postaci pachną tak samo, nos również na niewiele się zdał w tym przypadku.
Widziałam za to, jak mężczyzna, teraz wielki kot, napręża mięśnie do skoku.
Byłam szybsza. W kilku susach pokonałam dzielącą nas odległość i z głośnym warknięciem, żeby zwrócić uwagę Jaerima, skoczyłam intruzowi do gardła. Przetoczyliśmy się po posadzce, zdążyłam jakimś cudem uniknąć przy okazji przygniecenia przez ciężkie, ze dwa razy ode mnie większe cielsko. Przejechałam kawałek po posadzce, wyhamowując tuż pod nogami chłopaka. Najeżyłam sierść i warknęłam ostrzegawczo, nie spuszczając wzroku z, chyba, tygrysa, przesuwając się tak, by zasłonić chłopaka.
Miałam nadzieję, że ten jego lokaj, czy kto to tam był, przyjdzie, zanim zmiennokształtny namyśli się, by zaatakować. I że potrafi się posługiwać bronią, albo przynajmniej ma parę w rękach. Bo sama w moim dość niepewnej trzeźwości stanie mogłam sobie nie poradzić bez oddawania całkowitej kontroli wilkowi, który już teraz zażarcie walczył, by jego instynkty przejęły władzę na moim rozumem. A to przejęcie kontroli przez mojego wilka mogło się bardzo, bardzo źle skończyć, nie tylko dla zmiennokształtnego, ale i dla pozostałej dwójki, której w zasadzie nie znałam, a więc wilk mógł uznać ich za zagrożenie.

Jae?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics