27.03.2020

Od Michaela CD Any

Kilka tygodni później.
Gdy nauczanie Any samokontroli zaczęło przynosić efekty, Michael mógł odpocząć w swoich czterech ścianach, wlepiając swoje spojrzenie w dość ciekawą lekturę, którą mężczyzna miał przeczytać kilka tygodni temu. Popijał przy tym ziołową herbatę, całkowicie zapominając o otaczającym go świecie, jednakże jego "dar" nie miał zamiaru o nim zapomnieć. Gdy brunet miał zamiar przewrócić na następną stronę, chwycona przez niego kartka zajęła się czarną mazią, jakby właśnie spłonęła, po czym rozsypała w popiół, choć nie był to ogień. Wtem spojrzenie mężczyzny zatrzymało się na dłoni, na której rysowały się linie.. łusek? pancerza? Coś, co nie przypominały łapy Corsona. Zaintrygowany, a zarazem zaniepokojony, Mike odłożył książkę na bok i skierował się do łazienki, gdzie przemył twarz zimną wodą. Oparł się odruchowo o umywalkę i zerknął na swoje odbicie w lustrze, które było takie same, jak zawsze. Cicho prychnął, wytarł twarz oraz dłonie, po czym przeszedł do salonu chcąc napić się chłodnej już herbaty. Gdy krawędź kubka stykała się z jego wargami, porcelanowe naczynie nagle wypadło z jego dłoni, natomiast w głowie rozległ się znany mu pisk, który towarzyszy mu od jakiegoś czasu. Nagłe zawroty głowy zmusiły ciemnowłosego do przemieszczenia się w kierunku kanapy, która była oddalone zaledwie kilka kroków od niego, lecz nie zdołał do niej dotrzeć. Głośny pisk zamienił się ludzki głos, w jakąś rozmowę przechodnia, za chwilę były dwie rozmowy, później trzy... a gdy tych rozmów było na tyle dużo, że tworzył się szum, ciemnowłosy osunął się na ziemię, wpadając na szklany stolik.
Dwa dni później.
Dokładnie dwa dni zajęło brunetowi dojście do siebie, a było to głównie pozbywanie się szkła ze swojego ciała oraz sprzątanie drobinek materiału, które walały się po salonie. Choć Michael wiedział kim jest, jakie ma pochodzenia i kim byli jego przodkowie, to nadal zastanawiały go jego dziwne ataki, nagłe wyostrzanie się zmysłów czy zarys łusek na różnych częściach ciała. Nie chciał też nikomu o tym mówić, nawet Anie, gdyż ona sama przeżyła dziwne sytuację i nie potrzeba jej kolejnych zmartwień.
Gdy brunet wyglądał znacznie lepiej i czuł się na tyle dobrze, by móc opuścić mieszkanie, pojechał do blondwłosej przyjaciółki, którą na szczęście zastał w domu. Od razu przeszli do tematu nauczania, nie wspominając o dwóch ostatnich dniach, co Michaelowi było na rękę.
— Tak więc.. Żeby znowu nie narazić sali gimnastycznej na zniszczenia, potrenujemy w leśnym zaciszu. — rzekł spokojnie ciemnowłosy — Choć mam nadzieję, że po tylu godzinach nauki jesteś w stanie nad sobą zapanować. — uśmiechnął się ciepło, dotykając ramienia kobiety, by móc przenieść się cieniem gdzieś daleko w las, co przyniosło zamierzony efekt — Gotowa? — spytał, gdy u jego boku stanęło kilku cienistych.

Ana?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics