20.03.2020

Od Jugheada CD Angeline

Wszystkie dni zlewały się w jeden ciąg nudnych zdarzeń, przytłaczającej codzienności na którą momentami już przeklinałem. Ciągle problemy z pieniędzmi kilka razy byłem zmuszony okradać innych uczniów aby mieć za co jeść. Nie miałem ani jednego znajomego co mi nie przeszkadzało w sumie. Nikt nie chciałby nawet zadawać się z takim dziwakiem jak ja. Szkoła,biblioteka, kawiarnia i przyczepa to były miejsca dzień w dzień odwiedzane przez mnie. Dawni znajomi się nie odzywali zbyt często, nawet chyba mój ojciec już zapomniał o tym, że istnieje o mamie i siostrze nie wspomnę. Nie miałem z nimi kontaktu od lat. Siedziałem w przyczepie z laptopem pracując nad jakimś ciekawym opowiadaniem kryminalnym na które poświęciłem już wiele godzin i spokojnie można byłoby nazwać to książką. Tylko jaki wydawca zechciałby podpisać kontrakt z niemal bezdomnym nastolatkiem. Wszystko co pisałem szło w jedno miejsce, do szuflady. Odłożyłem laptopa na bok aby wstać i zrobić sobie kawę, gdyż było późne popołudnie i czułem już jak łapie mnie senność. 
- Hot Dog ?! - zawołałem psa, który o dziwo nie zjawił się obok mnie. 
Otworzyłem drzwi i krzyknąłem ponownie jednak wydawało się, że pies zniknął. Spojrzałem na wycieraczkę na której leżała kartka. Podniosłem ją średnim drukiem była tam wiadomość skierowana własnie do mnie. 

" Myślałeś, ze uciekniesz ? chcesz odzyskać swojego pieska ? Ciekawe czy on jeszcze żyje, jeśli chcesz się przekonać widzimy się w klubie o 21.00 tam gdzie ostatnio  lepiej bądź sam bez policji i przyjaciół to może odzyskasz psa "  M.J

Poczułem jak cały się gotuje z wściekłości cofnąłem się złapałem kubek kawy już chciałem cisnąc nim o ziemię ale powtarzałem sobie " pamiętaj tylko spokój Cię ocalić, żadnych pochopnych czynów bo umrzesz " tak każdy a swoje problemy oraz Demony a za niektórymi przeszłość ciągnie się jak stalowy łańcuch przykuty do nogi. Spojrzałem na zegarek była dopiero 17:42 nie zmierzałem stać bezczynnie z kubkiem kawy. Puściłem sobie muzykę mojego ulubionego zespołu po czym poszedłem pod prysznic. Umyłem włosy wysuszyłem je po czym lekko ogarnąłem. Podszedłem do szafy sięgnąłem z niej czyste gacie i skarpetki. Złapałem białą koszulkę po czym wciągnąłem ją na siebie, w pospiechu złapałem jeansowe ciemne spodnie i skórzany pasek. Wciągnąłem na nogi czarne adidasy z nike. Ponownie złapałem kubek już ostudzonej kawy i wypiłem ją duszkiem. odłączyłem laptopa od prądu zapisując tekstu po czym go zamknąłem i schowałem do szuflady przy łóżku. Ponownie spojrzałem na zegarek była 18;03. Wychodząc  z przyczepy złapałem skórzaną kurtkę  z logiem mojego gangu na plecach wężem i napisem " South Side Setpents" Zarzuciłem ja na siebie po czym zamknąłem za sobą drzwi na klucz i wsiadłem na motocykl. Rozległ się warkot silnika puściłem sprzęgło wrzucając bieg i dodałem gazu po czym ruszyłem. nie jechałem szybko powoli szukając jakichkolwiek śladów porywaczy mojego psa. Inicjały zostawione na liście dokładnie wskazywały na sprawcę. Zatrzymałem motocykl po czym zsiadłem z niego przyjrzałem się śladom opon to za pewne jakiś jeep je zostawił. wsiadłem i ruszyłem ich śladem niestety gdy dotarłem na asfalt zdezorientowany nie miałem pojęcia którędy mogli dalej pojechać. Nie było innego wyjścia musiałem pojechać do klubu. nie cierpiałem takich miejsc po pierwsze dużo ludzi, głośna muzyka, alkohol, pijani ludzie. Wjechałem na asfalt i ruszyłem w stronę miejsca od którego zawsze stroniłem. Postanowiłem nie wchodzić tylko czekać na parkingu. powoli dochodziła 20:15 i ludzie zaczęli się zderzać oraz wchodzić do środka. Jedni wchodzili sami inni grupkami a jeszcze inni całymi bandami. Niecierpliwiłem się coraz bardziej nerwowo patrząc na zegarek. Gdy wybiła 20:50 wszedłem do środka miałem nadzieję, że go tam spotkam załatwimy to szybko i wraz z psem wrócę do swojej przyczepy. Szedłem szybkim krokiem przez parkiet gdy trąciłem dość mocno jakąś dziewczynę ta straciła równowagę i omal nie wylądowała na podłodze odruchowo jednak złapałem ją ratując tym samym od upokarzającego upadku.
- Przepraszam - powiedziałem dość nerwowo. nie wiem czy ona chciała coś mi odpowiedzieć gdyż od razu pośpiesznym krokiem poszedłem dalej. Zbiegłem szybko po schodach do piwnicy gdzie znajdował się salon gier. 
- Jestem tak jak chciałeś sam - krzyknąłem stając przedrzeć muzykę. 
- Joghead milo Cię widzieć to co będziesz współpracować ?
- Nie zamierzam sprzedawać waszego przeklętego towaru po którym ludzie tracą zmysły Serpents się tym nie zajmują a ja nie zamierzam ich hańbić
- Jesteś gorszy niż twój staruszek, chłopaki brać go. 
poczułem jak ktoś krepuje mi ręce a ten wilki koleś  wymierza mi cios za ciosem robiąc wyliczankę. Po kilku ciosach w brzuch poczułem jak typ mnie puszcza chciałem złapać równowagę ale wtedy dostałem z pięści protu w twarz i upadłem na podłogę. Dwóch kolesi sprzedało mi kilka kopniaków w żebra. Ledwo co pozbierałem się na nogi wyjąłem kastet i rzuciłem się na Majka okładając gdzie popadnie. Zrobiło się na tyle głośno że ochrona zaczęła wszystkich rozdzielać po czym wyrzucać z klubu na parking. 
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Jones ! 
Ponownie rzuciliśmy się na siebie zaślepieni wściekłością nie zorientowaliśmy się kiedy przyjechała policja. Majk w momencie zaprzestał bijatyki po czym rzucił się do ucieczki a ja poczułem jak zostaje zakuty w kajdanki. w momencie gdy wsadzali mnie do wozu zobaczyłem jak wszystkiemu przygląda się pewna dziewczyna nie byłem pewny czy to nie ta sama na która wpadłem. Dość długo zajęło mi tłumaczenie policji co zaszło a mojej sytuacji nie poprawiało ani trochę to że miałem nasrane w papierach. Na szczęście zostałem wypuszczony z radiowozu. miałem zakaz wejścia do klub a nadal nie odzyskałem psa. Wytarłem ciekną krew w białą koszulkę po czym wsiadłem na motocykl.
- Zaczekaj ! - usłyszałem kobiecy głos za sobą 
odwróciłem się w stronę dziewczyny, nadal nie byłem pewny czy to ta sama osoba na którą wpadłem w klubie. 
- Czego chcesz ? 
- Nic Ci nie jest ?
- Nie ! to ty zadzwoniłaś na policje ?
- Tak to ja i moi znajomi. 
- Super następnym razem proponuje nie wtykać nosa w nie swoje sprawy. 
Ponownie zaczęła mi kapać krew z nosa, dziewczyna sięgnęła szybko do torebki i podała mi chusteczkę. 
- Dzięki - zrobiło mi się głupio, że tak na nią nakrzyczałem. 
Zapadła cisz gdy tamowałem sobie krwawienie. 
- Nie wyglądasz dobrze jutro będziesz miał pół sinej twarzy- podsumowała.
- Nie tylko. - zaśmiałem się nerwowo 
- O co poszło ?
 - Nie ważne, koleś rąbnął mi psa w ramach zemsty. 
- Może mogę Ci pomóc ?
- Lepiej się nie mieszaj to już będzie pomoc. 
W pewnej chwili podeszły do nas dwie osoby, po reakcji zrozumiałem, że są to jej znajomi.
 - Jezu jak ty wyglądasz koleś ! jesteś  zakrwawiony -wydarła się dziewczyna. 
- Nic mi nie jest - zapewniłem ją.
- To ty wpadłeś na Angeline w klubie. 
- Tak .. - czyli dobrze myślałem że kojarzę tą twarz a teraz poznałem przypadkowo imię. 
- Jak Ci na imię ? - ciągnęła dziewczyna znajoma Angeline. 
- Jughead. 
- Ja jestem Miami to jest Filip i Angeline. 
- Miło było ale muszę odzyskać psa - oznajmiłem. 
- W takim razie pomożemy Ci wszyscy. - powiedziała Angeline. 
- Nie odpuścisz prawda ?
- Ona nigdy nie odpuszcza - Oznajmiła Miami. 
- Dobra musimy mieć jakiś plan działania.... 

Angeline?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics