21.03.2020

Od Kangsoo CD Liama

Podążył w milczeniu za Liamem. Obydwoje szli szybkim krokiem, Kangsoo prawie truchtał, by dogonić przyjaciela. Policjanci akurat byli blisko lady, więc jakoś się o nich nie otarli, aczkolwiek Koreańczyk czuł, że nagła zmiana nastroju Liama ma coś wspólnego właśnie z nimi. Na razie jednak postanowił o to nie pytać.
Wyszli z kawiarni i czym prędzej udali się w stronę miejsca, gdzie zaparkowany był Mercedes. Otwierając drzwi, Kangsoo odruchowo spojrzał na Starbucksa, gdy nagle dostrzegł wychodzącego przez oszklone drzwi policjanta, który szemrał coś do krótkofalówki, ewidentnie spoglądając w ich stronę. Widząc to, przełknął głośno ślinę, po czym zwilżył językiem usta. Dlaczego się tak nagle zaczął stresować? Czuł, jak tętno mu przyspiesza, na czole powoli zaczął gromadzić się pot. Nie oszczędzono nawet oddechu, który momentalnie przyspieszył. Spuścił wzrok na swoje odbicie w szybie. Co się ze mną dzieje? O co chodzi?
Chwilę tylko trwało jego rozkojarzenie, szybko powrócił do rzeczywistości. Nie zwlekając więcej, wsiadł do samochodu. Nim zdążył zapiąć pasy, Liam włączył silnik i czym prędzej odjechał.
Jechali główną drogą w wręcz przerażającej ciszy. Nawet radio było wyłączone. Liam zapatrzony był w drogę, lewa ręka dosłownie ściskała kierownicę. Nieustannie przygryzał dolną wargę, kropla prawdopodobnie zimnego potu wolno spłynęła po jego pobladłym czole. Kangsoo mierzył go wzrokiem ze zmartwieniem. Nie miał pojęcia, co się działo, jeszcze chwilę temu wszytko było w porządku, siedzieli sobie spokojnie i rozmawiali, próbując przeboleć nieprzemierzoną słodycz kawy w Starbucksie. Pominął fakt, że on sam z niewiadomych przyczyn reagował bardzo podobnie – jakoś tak bardziej przejmował się tym, co wstąpiło w przyjaciela.
Wziął głęboki wdech, spojrzał za siebie. Wtem otworzył szerzej oczy. Kawałek dalej za nimi jechał radiowóz. Co prawda, nie na sygnale, ale nadal to było podejrzane i niepokojące. Okej, na sto procent coś jest nie tak. Powrócił wzrokiem na Liama, którego ekspresja wcale się nie poprawiła – było wręcz odwrotnie.
– Liam – zaczął niepewnie. – Dlaczego uciekamy?
Liam spojrzał na niego, skrzywił się mocno. Chwilę później powrócił wzrokiem na drogę.
– Uciekamy? – udał zdziwienie. – Kto powiedział, że uciekamy? Po prostu wyszliśmy ze Starbucksa i sobie teraz jedziemy.
Słowa te w ogóle nie były przekonujące, zwłaszcza że głos mężczyzny wyraźnie zdradzał niepokój. Poza tym Mercedes stopniowo przyspieszał, osiągając coraz to większą prędkość, co wcale nie było takie zwyczajne. Kangsoo zmrużył nieco oczy, ściągając brwi, gdy wtem prychnął.
– Ta, tak nagle nabrałeś ochotę na szybką jazdę główną drogą, a policja postanowiła dołączyć, bo w sumie też nie ma niczego lepszego do roboty. – Ruchem głowy wskazał jadący za nimi radiowóz.
– No widzisz, tak wyszło – Liam dalej ciągnął tę szopkę.
Znów nastała cisza. Przyjaciel jeszcze bardziej się skrzywił, mocniej nacisnął na pedał gazu. Samochód znów przyspieszył. Kangsoo spojrzał na drogę, gdy nagle usłyszał za sobą syreny. Odwrócił gwałtownie głowę, momentalnie cały się spiął, a jego twarz pobladła. Otworzył usta, na moment przygryzł dolną wargę.
– Ty, patrz, muzykę sobie włączyli – powiedział głosem sarkazmu wymieszanego z niepokojem. – Się muszą świetnie bawić! – wycedził przez usta, przenosząc wzrok na Liama.
Miał coś jeszcze dodać, lecz w ostatniej chwili się przed tym powstrzymał. Uciekł oczami gdzieś w bok, wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. Oczywiście nadaremno.
– Liam – przeciągnął jego imię. – Powiedz mi, co się dzieje? Wytłumacz mi, dlaczego oni nas gonią? – nerwy już go zaczynały zżerać od środka.
I dlaczego ja aż tak to przeżywam? O co w tym wszystkim chodzi?

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics