23.03.2020

Od Angeline CD Jugheada

- Dobra musimy mieć jakiś plan działania…
Czułam się jak w prawdziwym filmie akcji. Wiecie, gangi, porwania, bójki, zabójstwa… dobra, mam nadzieję uniknąć tego ostatniego. Ale poza tym, chyba wszystko się zgadzało. Matko, nigdy nie myślałam, że będę brała w czymś takim udział. Faktycznie złym wyjściem było dzwonienie po policję.
- Proponuję, żebyśmy pojechali do mnie i tam wszystko omówili.
Filip podniósł rękę w górę.
- Jeśli masz dobry komputer lub laptop, mogę się zgodzić. W przeciwnym razie musimy pojechać do nas – powiedział. No tak, informatyk. Jego umiejętności mogą się przydać, ale do tego potrzebuje swojego sprzętu. - W sumie i tak wolałbym korzystać z mojego laptopa.
- Nie, nie mogę się zgodzić – Jughead wyraźnie zaprzeczył. - Jeśli mam z wami współpracować, nie mogą się tak łatwo dowiedzieć, gdzie mieszkacie. Będziecie kolejnymi obiektami do zemsty na mnie – wytłumaczył. Automatycznie moje myśli powędrowały do Judy. Skoro jemu ukradli psa, to mojego też mogą…? Poza tym jest rasowa, ma nawet rodowód. Nie chcę nic mówić, ale na sprzedaniu mojego yorka mogliby nieźle zarobić.
- To może zrobimy tak – zabrałam głos, podnosząc nieco rękę. - Ja z tobą pojadę do ciebie, a Filip z Miami do nas po laptopa. A potem do nas dołączą. Co ty na to?
Jughead przez dwie minuty trawił moją propozycję i głęboko się nad nią zastanawiał.
- Niech będzie.
Jak zaproponowałam, tak zrobiliśmy. Filip i Mi od razu złapali wolną taksówkę i nią ruszyli. Ja z Jugheadam za to skierowałam się na parking. Chłopak powiedział, że przyjechał swoim motocyklem. Czekała mnie ekscytująca podróż. Szybko zdążyłam napisać jeszcze do Miami, żeby wzięła do jakiejś torby ubrania na zmianę i buty. Przydadzą się, zwłaszcza mi. Moja kostka jeszcze w pełni nie doszła do siebie po ostatnim „wypadku” na parkiecie z udziałem Jugheada.
Wracając, kiedy schowałam już telefon do torebki, chłopak wyczekująco już siedział na swojej maszynie i wpatrywał się we mnie.
- Nie masz kasku? - zapytałam. Trochę niebezpiecznie jest jeździć na motocyklu, bez zabezpieczenia na głowie, nie?
- Niestety nie. Masz jakąś gumkę do włosów? Radziłbym ci je związać. Chyba że chcesz mieć ślady na skórze.
Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale w końcu je zamknęłam i posłusznie zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu gumek. A ja, jako profesjonalna fryzjerka, zawsze jakieś miałam. Tylko w którym miejscu??
Znalazłam je w najciemniejszym kącie mojej torby i z ulgą związałam swoje kłaki w przekładanego kucyka. Zaraz potem próbowałam wejść na pojazd ciemnowłosego. Jakimś sposobem mi się udało.
- Obejmij mnie mocno – usłyszałam polecenie przed sobą, zanim motocykl został odpalony. Zdążyłam tylko chłopaka objąć, gdy ruszył spod klubu na drogę.
Tak, przyznaję się. Nie tylko, co go objęłam, ale również się w niego wtuliłam. Ale tylko dlatego, żeby przypadkiem nie spaść, obiecuję! Miami by mnie wyśmiała. Mimo wszystko cała przejażdżka nie była taka zła i mogę przyznać, że całkiem mi się podobało.
Nim się spostrzegłam, maszyna się zatrzymała, a nawet zgasła.
- Jesteśmy – usłyszałam Jugheada. Od razu go puściłam i się wyprostowałam. Obok nas ujrzałam… przyczepę kempingową. Tutaj mieszkał? Tego się nie spodziewałam.

Jughead?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics