Pierwsze podejście do krzyku – nic nie wydobyło się z jego gardła, nawet najcichszy dźwięk. Przy drugiej, trzeciej próbie tak samo. Za każdym razem panowała cisza. Tylko kiedy klaskał, uderzał pięściami w drewniany stół, na którym obecnie leżał, czy zaczynał tupać i skakać – jedyna forma, która wydawała dźwięki. Telefonu nie miał, więc nie mógł nawet zadzwonić po pomoc.
Nie wiedział ile czasu minęło. Pięć minut? Godzina? Dwie? Dzień? Jednak do pomieszczenia przyszły trzy osoby, których Lee nie znał. Przyglądając im się z dozą niepewności, pokręcił jedynie głową, nie będąc zadowolonym z faktu, że nawet jego westchnięcie było praktycznie niesłyszalne.
- Czyli zaklęcie działa. To dobrze. – słowa mężczyzny zdziwiły Azjatę, gdyż nie przypominał sobie niczego, co by pił. Wodę miał ciągle przy sobie… to w niej coś było? A może kiedy urwał mu się film, wtedy coś mu podano? Zirytowanie i niewiedza, to w połączeniu nie zanosiło się niczym ciekawym. Zaciskając dłonie na drewnianym stole, z wyraźnym niezadowoleniem spoglądał na trójkę osób, które nie wydawały się przejmować jego oburzeniem. – Dzieciak idealnie nadaje się na aukcję. Tylko bez ludzi. Sami nadnaturalni. I dopilnujcie tego. – mruknął, poprawiając swoje ciemne kosmyki, następnie podszedł bliżej rudowłosego, jedną dłonią łapiąc za jego szczękę, aby dokładnie go obejrzeć. – Dobry towar złapaliście. Teraz nawet gadać nie będzie… ale będzie trzeba dać specjalną ampułkę, żeby znowu mógł mówić. Wiecie, klient nasz pan. Udogodnienia musi mieć. – dopowiedział, odsuwając się, tym samym zostawiając Koreańczyka w spokoju.
***
Każdego dnia dostawał posiłki, kiedy chciał picie, to je dostawał, oczywiście, wszystko pokazywał za pomocą gestów. Migowego nauczył go jeden z wampirów, a mianowicie tych podstawowych, aby wiadomo było, czego potrzebuje – skorzystanie z łazienki, picie, jedzenie czy pójście spać, no i przywitanie czy pożegnanie. Chociaż tyle dobrego z tego wyniósł… i fakt, że nie był ani razu głodny. Dbali o niego, bo przecież klient musiał być zadowolony z „towaru”. Minho miał przyciągać uwagę i sprawiać, że ludzie będą go chcieli, że będą się wręcz rzucać, aby go zdobyć. Nie był zadowolony, lecz każda próba ucieczki kończyła się niepowodzeniem. Niestety, nie miał żadnej mocy, ani umiejętności, która by go poratowała, a sam Silas tutaj nie dotarł… w końcu inaczej by Lee znajdował się już poza tym miejscem, prawda? Przynajmniej tego się trzymał, że mężczyzna jednak go szuka i dotrzyma słowa. W końcu obiecał.
Silas?
Patrz jak o niego dbają. XD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz