17.03.2020

Od Angeline

- Ty serio chcesz to zrobić.
- Nie marudź! I zamknij te oczy, bo założę ci moją maskę do spania!
Westchnęłam po raz kolejny, zamykając oczy tak, jak rozkazała mi Miami.
- Mi, masz zimne ręce.
- Jestem Królową Lodu, czego ty się spodziewałaś?
No wiesz Mi, twoje imię brzmi tak samo, jak miasto na Florydzie, a tam jest plaża i ciepło. MYŚLAŁAM, ŻE TWOJE IMIĘ DO CZEGOŚ ZOBOWIĄZUJE.
Już półtorej godziny kłóciłam się z Miami na jeden i ten sam temat. Impreza. Zaczęło jej się nudzić w sobotnie wieczory i poprosiła mnie… Stój, ona mi wręcz ROZKAZAŁA siebie i ją „wypindrzyć”, bo idziemy do jakiegoś klubu. Myślałam, że tak sobie tylko żartowała.
Ale nie. Już wtedy grzecznie mnie przypilnowała, abym się mocniej wymalowała i ładniej ubrała. No i jej też pomogłam z makijażem. Stwierdziła również, że moje paznokcie potrzebują „odświeżenia”. No i robiła mi teraz hybrydy. Tylko tym razem kazała zamknąć oczy, bo chciała przetestować nowy wzór, który ledwo jej zaczął wychodzić na wzorniku. Stwierdziła, że mój wzrok na jej palce tylko by ją rozpraszał, no i nie mogę teraz nic widzieć. Po prostu bajecznie.
Mogłam się za to wsłuchiwać w monolog Filipa prowadzony z moim psem. Ostatnio stwierdził, że ma niedobór słodkości i Judy na pewno mu z tym pomoże. Współczułam trochę pieskowi. Przynajmniej chłopak idzie z nami, to suczka będzie miała chwilę odpoczynku.
- Filip, nie męcz jej – jęknęłam nieco głośniej, żeby informatyk usłyszał mnie pomiędzy jednym „A puci puci” a drugim „Kto jest taką kruszynką?”.
- Malujesz te paznokcie? To maluj! - odpowiedział tylko swoim podirytowanym głosem i wrócił do „Moja słodkości!”. Halo, to nie ja je maluje, tylko Miami. Poza tym to, czemu jemu nie maluje, tylko mi? A, no tak. Filip to facet. Ale jednak gej, więc czemu nie!
Minęło piętnaście minut, gdy usłyszałam wyczekiwane przeze mnie słowa. „Gotowe”. Wzięłam głęboki wdech, po czym otworzyłam oczy. Ujrzałam na swoich paznokciach… jednorożce. A raczej widniały one tylko na serdecznych palcach. Na małym był jeszcze różowy brokat, a na reszcie zwykły jasnoróżowy lakier.
- Wow… - wydobyło się z moich ust. Poczułam się trochę tak, jakby Miami specjalnie dobrała ten wzór do mojej stylizacji na imprezę. W sensie… Różowe powieki z białą kreską eyelinerem i brokatem przy kącikach oczu, do tego jasnoróżowy błyszczyk pachnący piankami cukrowymi. A na sobie miałam różową koronkową sukienkę i zwykłe czarne buty na koturnie. Miałam ochotę ubrać moje trampki, ale… zostałam zmuszona do wzięcia innych butów. O zgrozo, jakbym cudem jeszcze nie boję się Miami.
Minęło kolejne piętnaście minut i w końcu wyszliśmy z domu.
Moja ukochana Mi miała na sobie biały sweterek i czarne rurki z wysokimi sandałami, a także makijaż bardzo podobny do mojego. Po prostu cienie zrobiłam jej białe i użyłam czarnego eyelinera. Na paznokciach miała wzór śnieżynek na błękitnym tle. Bardzo nawiązujące do jej rasy jak z resztą prawie zawsze.
Nawet w pewien sposób Filip się odstawił! Nie no, praktycznie zawsze tak wyglądał, gdy szedł „na balety”. Podkreślone oczy, zapachowy balsam na ustach i elegancka koszula włożona w spodnie. Gdyby nie był gejem, można by było się za niego wziąć. A tak, to klapa.
Do jednego z klubów dotarliśmy taksówką. Cała nasza trójka od razu skierowała się do baru.
- Trzy drinki z colą poproszę! - zawołał Filip do jednego z barmanów. Westchnęłam tylko, opierając znudzona brodę na dłoni.
Chcę wrócić do domu do Judy… Czemu muszę tutaj być? Czemu nie mogłam zostać w domu? O, muszę zrobić zdjęcie na Snapchata.
Wyjęłam komórkę z czarnej torby na moim ramieniu i weszłam w pożądaną przeze mnie aplikację. Zrobiłam szybkie zdjęcie półek z różnego rodzaju alkoholami, podpisałam „Wyjście do klubu zorganizowane przez Miami”, a potem wysłałam to w świat.
- Ange, chodź zatańczyć – Miami od razu mnie wyciągnęła od baru, kiedy tylko z powrotem schowałam telefon. Filip natychmiastowo zareagował, że nam popilnuje miejsce, więc… nie miałam już nic do gadania.
Jednak o dziwo podobało mi się. DJ nie był jakiś drętwy i właśnie puścił „Senorita” Mendesa i Cabelo. To wcale nie jeden z moich ulubionych utworów…
Jednakże w pewnym momencie zostałam brutalnie uderzona w plecy. Nie zapanowałam nad równowagą, przez co kostka w moich pięknych butach na koturnie się zachwiała i następnie sprawiła, że poleciałam na ziemię. Uratowała mnie tylko czyjaś ręka na brzuchu przed bliskim spotkaniem z podłogą. Aż boję się zobaczyć, kto został moim dzisiejszym bohaterem…

Ktoś się może skusi?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics