Wino przyjemnie szumiało w mojej głowie, a ciało było odprężone i zrelaksowane. Towarzystwo Natha
tylko potęgowało ten stan. Patrząc na niego, nie mogłam powstrzymać się
od uśmiechu, jak po którymś spotkaniu, miałam świadomość, że przestaje
na niego patrzeć jak na zwykłego kolegę, czy też przyjaciela. Po tych
wszystkich przejściach, po wylanych łzach, godzinach śmiania się,
chwilach spędzonych w ciszy, podczas których po prostu siedzieliśmy
blisko siebie. Różnica wieku, doświadczenia życiowe, to wszystko się
rozmywało, gdy patrzyłam w jego niebieskie, a nawet wchodzące w szarość
oczy. Wstałam z kanapy, chcąc dosięgnąć butelkę wina i dolać nam nieco
trunku do kieliszków, ale niestety delikatnie straciłam równowagę, a
dzięki refleksowi strażaka opadłam idealnie na jego kolana. Włosy
opadały mi na jedną stronę, a mój wzrok szybko spotkał się z jego, w
którym wręcz można było dostrzec żar..
Nie to już nie był żar, a żywy ogień. Każdy jego dotyk, wyszeptane
słowo, sprawiało, że traciłam rozum. Jedyne co miałam w głowie to, to
aby nie przestawał. Dłonie mimowolnie znalazły się na jego torsie, a
zaraz po tym i na brzuchu. Nawet przez koszulkę doskonale czuć było
wszystkie jego mięśnie. Kiedy oderwał się od mojej szyi i raz jeszcze
spojrzał mi głęboko w oczy, doznałam dreszczów, które przeszły przez
całe ciało. Czułam się, jak nastolatka, która zaraz ma zapalić swojego
pierwszego papierosa, przeżyć swój pierwszy raz z kimś, kto przysłania
jej cały świat. Delikatny pocałunek przechodził stopniowo w coraz
bardziej namiętny. Oboje chcieliśmy teraz jednego, jednak żadne z nas
nie chciało tego powiedzieć głośno. Przyległam jeszcze bardziej do jego
ciała, a jedną dłoń zanurzyłam w jego włosach.
- Nathaniel - wyszeptałam mu prosto w usta.
-
Tak? - Ciepła męska dłoń przesunęła się po rozpalonym już policzku,
wywołując w ten sposób niewielki, a może nawet i nieśmiały uśmiech.
- Wiesz... - Przygryzłam wargę, odgarniając włosy i przybliżając usta do jego ucha - Nie pokazywałeś mi swojej sypialni - Mruknęłam, składając kilka pocałunków na jego szyi, czując piękny, naturalny zapach jego skóry. Zdecydowanie można się od tego uzależnić.
- Jesteś pewna? - Przytulił mnie do siebie.
- Jak niczego innego - Zapewniłam, odsuwając się i wstając. Wysunęłam dłoń w jego kierunku, czekając, aż ją chwycił, co nie trwało długo.
Szybko znaleźliśmy się w jego pokoju, a jeszcze szybciej na wygodnym łóżku. Nathaniel
znajdował się nade mną, obsypując szyję i obojczyki pocałunkami i wciąż
schodził coraz niżej, w czym przeszkadzał mu materiał sukienki. Gdy
jego dłoń znalazła się na moim udzie, nie chciałam już czekać dłużej.
Objęłam go nogami w pasie i odpychając się dłońmi, wywinęliśmy się tak,
że teraz to on leżał, a ja siedziałam na nim okrakiem. Jednym ruchem
pozbyłam się zbędnej sukienki, zostając jedynie w czarnej bieliźnie.
Złapałam za kraniec jego koszulki, aby również i tego się pozbyć, ale
raz jeszcze mnie powstrzymał.
- Jeśli masz wątpliwości, możemy przestać - Objął moją dłoń, głaszcząc wierzchnią część swoim kciukiem.
- Nathaniel.
Myślisz, że jakbym miała wątpliwości, to bym Cię rozbierała? -
Uśmiechnęłam się, a wolną ręką odpięłam stanik, rzucając go gdzieś za
siebie. - Chce tego tak samo jak Ty - Nachyliłam się, aby go pocałować i teraz już bez problemów pozbyliśmy się jego koszulki... spodni... bokserek... Moje usta wręcz nie mogły się oderwać od jego rozpalonej skóry, pragnęłam go całą sobą, teraz, w tej chwili.
Nath?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz