12.03.2020

Od Any CD Natalie

Czas spędzony w towarzystwie Natalie okazał się... naprawdę niecodzienny. Ale nie narzekałam, wręcz przeciwnie. Podejście dziewczyny, jej niegasnący entuzjazm, nawet mimo tego, że wsadziłam ją na sporych rozmiarów, niewyżytego ogiera... były odświeżające. Dawno nie miałam okazji po prostu być, cieszyć się czasem spędzonym w towarzystwie drugiej osoby, prawdopodobnie podobnie porąbanej jak ja.
Jednak w końcu jeden z lepiej spędzonych przeze mnie dni w ostatnim czasie musiał się skończyć. Tak jak każdy inny. Zostawiłyśmy Charlesa w boksie na noc, rano pracownicy stajni mieli go wypuścić na padok, a my z białowłosą i Archerem u boku wyszłyśmy, by skierować się do naszych samochodów. W ostatniej chwili, gdy już miałyśmy się rozdzielić, rozdzwoniła się moja komórka. Z cichym westchnięciem, święcie przekonana, że to Liam albo ktoś z cukierni z informacją, że jestem pilnie potrzebna na miejscu, wyłowiłam urządzenie z kieszeni. Ale wtedy na ekranie zobaczyłam napis "Fundacja". Uśmiechnęłam się lekko.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytała Nat, zaglądając mi przez ramię. Jednak zanim zdążyła przeczytać, odebrałam telefon.
- Dzień dobry - rzuciłam do słuchawki, przystając. Wraz ze mną zatrzymała się Nat i mój pies, obydwoje patrząc na mnie z jednakowym, pytającym wyrazem twarzy... i pyska. Uśmiechnęłam się lekko.
- Lisy zostały już zabrane z farmy - powiedziała kobieta, której kilka dni temu zaoferowałam swoją pomoc przy ratowaniu lisów z nielegalnej fermy futrzarskiej. A dokładniej o adopcję jednego z nich, ponieważ członkowie fundacji ratowania lisów mieli już komplet zwierzaków u siebie. Nie miałam co prawda żadnego doświadczenia w opiece nad lisami, ale dlaczego miałabym odmówić? Obiecali, że przydzielą mi lisa, który powinien sprawiać najmniej problemów. - Wybraliśmy też dla ciebie najbardziej kontaktowego ze wszystkich. Dzisiaj przewieźliśmy je do weterynarza na badania. Kiedy mogłabyś po niego przyjechać?
- Mogę przyjechać jutro po pracy - powiedziałam. - Koło siedemnastej będzie w porządku?
- Jasne - w głosie słychać było, że kobieta po drugiej stronie linii się uśmiecha. - Dam znać komu trzeba, że przyjeżdżasz.
- Dziękuję - rzuciłam i rozłączyłam się.
By zobaczyć promienny uśmiech na twarzy mojej nowej znajomej i iskierki ekscytacji skaczące w oczach. Oho.
- BĘDZIESZ MIAŁA LISKA??? - pisnęła, przypadając do mnie. - Mogę pojechać po niego z tobą? Proszę, proszę, proszę - każde "proszę" podkreślała dodatkowo podskokiem. Białe włosy podskakiwały razem z dziewczyną, tworząc wokół jej głowy biały woal. Uśmiechnęłam się lekko.
- Ymm... Pewnie - złapałam ją za ramiona, by powstrzymać od dalszych podskoków. - Tylko musiałabyś wpaść do kawiarni, bo od razu stamtąd będę jechać.
- O której? - zapytała natychmiast. Całą sobą wyrażała ekscytację, co było naprawdę urocze. Nieco dziwne, ale... zdecydowanie urocze.
- W pół do piątej? Tylko bądź punktualnie, bo będziemy musiały kawałek przejechać.
Nat zgodziła się na wszystko, energicznie potakując głową. Ostatni raz posmyrała Archera za uszami, pomachała mi na pożegnanie i wsiadła do swojego samochodu. Po czym odjechała, machając nam jeszcze przez otwarte okno.
Patrzyłam za nią przez chwilę, Archer przysiadł koło mnie i także odprowadzał jej samochód wzrokiem. Będziesz miała liska? Nie powiedziałam na głos niczego, co by na to wskazywała. Kobieta po drugiej stronie linii już tak, ale... To niemożliwe, żeby to usłyszała, będąc zwyczajnym człowiekiem.
- Cóż, Archer - rzuciłam do psa, ruszając się w końcu z miejsca, by wsiąść do mojego jeepa. Kilka dni wcześniej wykręciłam z niego drzwi i zdjęłam dach, mogłam się więc teraz cieszyć autentycznymi wrażeniami wiatru we włosach podczas jazdy. Jedyne co, musiałam za każdym razem pakować Archera w specjalną uprząż, żeby nie postanowił ni z tego, ni z owego sobie wyskoczyć. - Chyba miałeś rację - pies wskoczył na siedzenie pasażera, a ja zdjęłam czapkę z daszkiem, którą do tej pory cały czas miałam na głowie, i rzuciłam na deskę rozdzielczą, nim zajęłam się zakładaniem na wilczaka tego ustrojstwa. - Natalie zdecydowanie nie jest... normalnym człowiekiem.

Nat? <3

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics