9.03.2020

Od Natalie CD Any

  Jasnowłosa była dość zdenerwowana całą tą sytuacją, jaka miała miejsce. Co prawda, wcześniej aż się tym nie przejmowała, bo zazwyczaj nikt nie wchodził jej do przebieralni, ani nie znalazła się w takiej sytuacji, jak ta dzisiejsza. No ale, doszła do wniosku, że jeżeli by już się znalazła na miejscu Any, to sama chciałaby, żeby nieznajoma osoba tak postąpiła. Kto wie, kogo można poznać dzięki takim… niecodziennym sytuacjom. Gdyby dziewczyna była psychopatką, zapewne zabiłaby Natalie od razu w przebieralni, prawda? Chociaż… jakby się nad tym dłużej zastanowić, to Miller nie chciałaby dokonać morderstwa w miejscu, w którym po raz ostatni przebywała. Nie, nie. Ah, to wszystko jest takie trudne.
Rozmawiając z Aną na bardzo delikatne, wręcz luźne tematy, zdołała się chociażby dowiedzieć o tym, iż dziewczyna jeździ konno, w dodatku posiadała własnego konia. Na tę wiadomość oczy Nat wręcz powiększyły się. Wpatrywała się w dziewczynę z lekko rozchylonymi wargami, niczym dziecko, które dowiedziało się, że dostanie najnowszą zabawkę. Z tego stanu wyrwała się dopiero, gdy do stolika podeszła kelnerka z ich zamówieniem. Białowłosa cofnęła się do poprzedniej pozycji, tym samym na nowo zachowując dystans. Nie chciała, żeby jej towarzyszka czuła się osaczona czy niezręcznie. Dlatego też przeprosiła za swoje chwilowe zachowanie, drapiąc się po karku w zakłopotaniu. Sięgnęła po filiżankę z herbatą, dmuchając na nią przez dłuższą chwilę, dopiero wtedy upiła odrobinę ciepłego, wręcz gorącego napoju… który prawie wypluła, ale powstrzymała się, przełykając to, a tym samym podrażniając swoje gardło.
- Jazda konna jest naprawdę niesamowita… ale nie mam za bardzo czasu na nią, więc ciężko byłoby się za to wziąć. – przyznała Miller, wpatrując się w swoją towarzyszkę ze słabym uśmiechem. – Poza koniem, masz jeszcze jakieś zwierzęta?
- Tak, jazda konna pozwala się zrelaksować i można też od wszystkiego odpocząć. A co do zwierząt, to mam tylko psa, ale na tym się nie skończy. Mam w planach jeszcze kilka pupili, to na spokojnie. One mi nie uciekną. – odparła z uśmiechem, po czym sama sięgnęła po swój napój.
- Ja chciałabym mieć nawet chomika, ale w mieszkaniu, które wynajmuje, to właściciel zakazał jakichkolwiek zwierząt, bez najmniejszego wyjątku, czy to byłaby hodowla dżdżownic, chomik, pies, czy kot. Nic. A to takie irytujące, bo nie chce mi się ciągle rozmawiać ze sobą, to po czasie nudne, jak nie masz do kogo się odezwać. – mruknęła Natalie, wysuwając w niezadowoleniu dolną wargę. – Może kiedyś mi pokażesz swoje pupile. – dodała lekko rozbawiona, ciepło się uśmiechając.
Żadna nie wróciła do tematu przebieralni, ale nie oznaczało, że o tym nie myślały. Oczywiście, Miller starała się do tego nie wracać.
W pewnym momencie Ana poprosiła Natalie o numer rachunku, żeby przelać jej za to zamówienie, czego dziewczyna nie chciała uczynić. No ale, groźby w postaci faktu, iż nie zobaczy nawet zdjęć zwierzaków było… dobrym posunięciem. Można tak powiedzieć, ponieważ Miller zamiast napisać numer konta bankowego na karteczce, którą dostała od wyższej, napisała swój numer telefonu podpisując się „Nat”, a następnie wsunęła to do kieszeni kurtki dziewczyny. Tak, to było bardzo… pomysłowe. Oznajmiając, że obie już będą się zbierać, Miller poszła zapłacić do kasy, tym samym jeszcze pożegnała się ciepłym uśmiechem.

Ana? C:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics